morelowa pisze:Nemi, coś mało piszesz ostatnio
Przecież na pewno się 'dzieje'! Mam nadzieję, że dobrze się dzieje...?
Masz rację dzieje się dużo, na szczęście dobrze
Otóż w ostatnich dniach w Jeżurkowie trwały gorączkowe przygotowania do zimy. Gromadziliśmy drewno na opał, zamawialiśmy siano do ocieplania, znosiliśmy ciepłolubne rośliny z wakacji na świeżym powietrzu do domu. Ostatnie dwie, w tym cytryna zakończyły letni wypoczynek wczoraj, w całkiem ostatniej chwili. Mąż mojej koleżanki z pracy zrobił dla jeży z zagrody zewnętrznej śliczne domki, o takie:

Przedwczoraj przywieźliśmy pierwszy i trafił do zagródki, ale nikt się nim nie zainteresował. Faktem jest, że jeże już przysypiają, a instalacja nowych domków jeszcze nie została dokończona. Może jak się ociepli w listopadzie, ktoś w nich zamieszka. Jeśli nie, będą na przyszły rok.
No i w końcu dziś, do Jeżurkowa zawitała zima

Teraz pracy z jeżami jest mniej, więc przygotowujemy się do pisania rocznego sprawozdania, porządkujemy jeżową dokumentację i opracowujemy nowe formularze na przyszły rok, tak żeby praca biurokratyczna była jak najmniej uciążliwa.
No i Oziu strasznie bruździ. Każe się nosić przez niemal cały wieczór. Więc na zmianę z M pakujemy się w kurtki i łazimy z nim po ogródku. Mnie po 15 minutach "więdną" ręce i nie daję rady - cóż starość, nie radość

Więc wracam, stawiam go na środku kuchni.... a ten pędzi pod drzwi i krzyczy JESZCZE

Przejmuje go M ... i tak w kółko. Przy okazji korzysta z tego Balciś, bo można mu pokopać piłeczkę. Tak bez zajęcia, to ja nie dałabym rady wytrzymać nawet 5 minut z Ozzim wgapiającym się w przestrzeń

Nie wiem dlaczego, ale od tej wizyty kontrolnej, wygląda jakby łapka mu bardziej dolegała. Ale może to ma jakiś związek ze zmianą pogody. Na szczęście dziś odpuści. Był werandowany tylko raz raz. Wróciliśmy całkiem zasypani śniegiem - Oziu robił głupie miny i stwierdził, że dziś pogoda jest wielce niestosowna. Co mnie bardzo ucieszyło
Ufi obudziła się dziś bardzo późno, około 21. Nawet się zastanawialiśmy, czy nic jej nie jest. Bidulka, nie zauważyła co dzieje się na zewnątrz - no ciemno już było, to fakt. Zjadła i kazała się wypuścić na swoje garażowe włości. Jak zwykle pewnie stanęła na parapecie zewnętrznym .... i o mało nie została kocicą pionowego startu. Jej mina - bezcenna
Dziewczyny - dzięki za zainteresowanie kociakami od Kotiki

Zima jest fajna jak się ma ciepły domek...pewnie dlatego te maluchy tak zalazły mi za skórę
