Prztszla zakocona nie ma absolutnie nic przeciwko

wrecz przeciwnie, jest batdzo zainteresowana, zwlaszcza ze gosci akurat u Przyjaciolki, ktorej 12-letnia kotka nie znosi ok. rocznego przybysza, ktory przybyl dobrych pare miesiecy temu. Nie znosi go tak, ze kazde zobaczenie go konczy sie siusianiem na podloge

A przybysz jest wiekszy i silniejsz od niej, do tego wychodzacy i polujacy wiec Przyjaciolka boi sie ze zrobilby krzywde rezydentce, gdyby doszlo do konfrontacji. Tym samym przybysz - Tobi ma do dyspozycji jeden pokoj plus ogrod i cale "na zewnatrz" a rezydentka (Mimi): reszte domu. Nie przeszkadza im to warczec i syczec na siebie przez drzwi.
Moze przy okazji poradzicie, jak te systuacje rozwiazac?
Dodam, ze Mimi przez wiekszosc zycia mieszkala w duzej, zaaranzowanej dla kotow piwnicy, poczatkowo z 2 doroslych dzieci, potem z jednym, ktorego odejscie zbieglo sie w czasie z udostepnieniem dla kotow (a wlascieie juz tylko dla Mimi) calego domu. Od tego czasu Mimi jak moze unika piwnicy. Tobi pojawil sie kilka miesiecy wczesniej ale ich kontakt ograniczal sie do sporadycznych wizyt Tobiego w oknie piwnicy i obwarkiwaniu go przez Mimi.
Ostatnia rzecz jaka wydaje mi sie istotna, to to ze Mimi 3-4 lata temu zachorowala na cukrzyce i od tego czasu jej zachowanie wobec Duzych i innych kotow sie zmienilo: odseparowala sie, zaczela unikac kontaktow, przytulania itp.
Czy ktos moze cos poradzic jak ulozyc stosunki pomiedzy tymi dwoma kotami? A raczej: co zrobic zeby same je sobie ulozyly?