Ola - odeszła :( <'>//szukamy DT lub DS str. 18

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro paź 24, 2012 20:04 Re: Ola - odeszła :( <'>

Podglądałam Was jednym okiem, strasznie mi przykro :cry: płacz, wypłacz się do końca, bo Twoja Olcia zasłużyła na łzy, z czasem będzie lżej...a może kiedyś na Twojej drodze stanie inna para uszek i oczu, w której się zakochasz... :wink: ?

mlsla

 
Posty: 272
Od: Sob gru 03, 2011 17:44

Post » Śro paź 24, 2012 20:48 Re: Ola - odeszła :( <'>

Jeżeli pozwolicie nie będę kończyła tego wątku, mam jeszcze sporo zdjęć i filmików. Pełno wspomnień, które tutaj gdzieś chciałabym zostawić. Wiem, że każdy właściciel kota mówi to samo, że jego kot był najwspanialszy. Jednak mój kot miał w sobie "coś z człowieka" - ciężko to opisać. Trzeba by było go poznać. Niewiele osób miało okazję, bo niewiele osób moja kicia tolerowała. Kiedyś Ola zwymiotowała na moją "przyjaciółkę", która spała u mnie w domu - ta osoba okazała się fałszywą osobą. Kiedy byłam z moim poprzednim facetem, zaczęła sikać za szafą - facet ma żonę i córkę, ktora najchętniej by mnie zabiła. To był taki mój "anioł stróż" - nie wiem kto mnie teraz ochroni przed złem tego świata.

Na dziś jedno zdjęcie, ostatnie nasze wspólne...

Obrazek

serducho pęka, zwłaszcza, że nadal mam nadzieję, że zaraz wejdzie do pokoju... dzisiaj jej saszetki wysypałam kociakom pod blokiem, jak wcinały :)))) leki, saszetki w proszku chcę oddać do lecznicy mają chore zwierzaki, którym nikt nie chce pomóc a ich utrzymanie w lecznicy sporo kosztuje, na pewno im się przyda. Jedzenie zostawię tym moim podblokowym.

Co do zwierzaka... jeżeli jakiś stanie na mojej drodze, na pewno nie zamknę przed nim swojego serca. Na chwilę obecną nie jestem gotowa na nową miłość, zwłaszcza, że kocham na zabój, nie umiem kochać słabo zawsze kocham na maksa i potem... bardzo cierpię niestety.
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Śro paź 24, 2012 20:53 Re: Ola - odeszła :( <'>

Zostań Tu z nami Luiza
Wspominaj ,pisz o tym jaka była Olusia
Ona jest nadal w Twoim sercu i przy Tobie
Będziemy Pamiętać o tej Kochanej ,Ślicznej Koteczce

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro paź 24, 2012 21:28 Re: Ola - odeszła :( <'>

Bardzo się cieszę, że zostaniesz i że będziemy mogli bardziej poznać Olę. Jej zachowania w przeróżnych sytuacjach, jej zdjęcia i filmiki i jej całe 12-letnie życie z Tobą :1luvu: :kotek:

Miała koteczka niebywałe szczęście, że była z Tobą, przy Tobie, przytulona i odwzajemniająca Twoją miłość :1luvu: .

Śliczne jesteście obie ... :1luvu:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7331
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Śro paź 24, 2012 22:19 Re: Ola - odeszła :( <'>

Kiedy się kocha, żaden wiek nie jest dobry na pożegnania..
No, istotnie, koty są magiczne. Wiedzą czy czują więcej niż my.. Oczywiście, że Ola się z Tobą żegnała..
Choć nie chodziło o tak daleką podróż, to tak samo żegnały się dwie znane mi koteczki ze swoimi dziećmi, wydawanymi do adopcji.. Skąd wiedziały, że to ten dzień, że mają tylko kilka wspólnych godzin i trzeba pobyć ze sobą i się pożegnać w sposób specjalny? Kto to wie..?

Pewnie, że zostań i opowiadaj. Nam będzie z tym dobrze, ale przede wszystkim Ty uporządkujesz bolące serce. Nie mówię, że uwolnisz się od bólu, bo on pozostanie, ale będzie Ci lżej dzieląc się z nami wspomnieniami.

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw paź 25, 2012 2:02 Re: Ola - odeszła :( <'>

Śpij spokojnie Oleńko. [*]
Tak strasznie mi żal. Więcej nie potrafię napisać.

sigman

Avatar użytkownika
 
Posty: 213
Od: Pon wrz 03, 2012 10:19

Post » Czw paź 25, 2012 12:11 Re: Ola - odeszła :( <'>

1 spotkanie (sierpień, 2000r.)

- Mamo, mamo sprawdź jakie trzeba mieć dokumenty, żeby sprowadzić kota do Polski – krzyczała podekscytowana Justyna
- Jeszcze kota nam brakuje – pomyślała mama – dobrze, dobrze, zadzwonię jak się czegoś dowiem – odpowiedziała, żeby jak najszybciej skończyć temat
...
- Mamo, mamo!!! Już nie sprawdzaj wszystko mam – krzyczała dzwoniąc za kilka dni.
...
- Justyna chce przywieźć kota – poinformowała Luizę mama
- Co? Przecież jest Rodman... my nie lubimy kotów... – odpowiadała głośno zastanawiając się
- Im to powiedz... ja już nie mam do Was siły
...
Nikt nie spodziewał się, że ten biało-niebieski potworek odmieni całe ich życie. Nikt nie spodziewał się tego, że już na zawsze przejmie kontrolę nad ich życiem... Nikt nie sądził, że jest w stanie tak mocno pokochać...

- Jesteśmy!!! – krzyczał tata już na wejściu
- Całą drogę nie robiła siku, ale już mamy kuwetę, trzeba obserwować – wtórowała ojcu Justyna
Na rękach siostry Luizy siedział mały kociak, dokładniej mówiąc kicia, jej właścicielem a raczej hodowcą był pan Aleksander i to właśnie jego nazwisku Ola zawdzięcza swoje imię. Ola była „żywym prezentem” od starszego, bogatego mężczyzny, który w stanie bardzo przechodzonego kryzysu wieku średniego kota podarował mojej siostrze w imię miłości. Z racji tego, że moja siostra była skrajnie nieodpowiedzialnym człowiekiem kota bardzo szybko chciała oddać. Całe szczęście kot znalazł od początku swoją towarzyszkę na resztę życia, Luizę.
Kicia na początku była mocno wycofana, nie lubiła głaskania, najchętniej lubiła przesiadywać na parapecie, lubiła kartonowe skrytki, które po obdarciu pazurami zmieniały się na nowe kartonowe królestwa. Najlepsze były te po komputerach bądź po pralce. Każdy mówił boska, chcemy kociaki, piękna, oddajcie nam ją. Ale Ola zapadła w serca swojej nowej rodziny tak głęboko, że nikt nie miał ochoty się nią dzielić z nikim innym. Miłością do Oli zapałał też Rodman, brązowy rezydent ok. 2 letni. Zresztą z wzajemnością, razem czyścili sobie uszy, Rodek poszedł też dalej czyszcząc Oli pupcię a potem z radością biegł obcałowywać każdego z rodziny. Cóż, zdrowiej ;). Uodpornienie na bakterie pierwsza klasa. Niestety Rodmana miłość ciągle rosła w siłę... postanowił ją okazać czyszcząc Oli kuwetę z bobków... nastąpił więc czas na przeniesienie kuwety z przedpokoju do łazienki.
...
Odprężająca kąpiel z bąbelkami... dokręcanie stopą ciepłej wody... zapienione szamponem oczy, szukane ręcznika. Próba znalezienia go zawsze kończyła się tak samo, na najszerszym skrawku wanny zawsze siedziała ona, brodząc łapką w wodzie. Kąpieli nienawidziła jednak wanna pełna wody zawsze ją fascynowała. Mały kicio machający przy każdej kąpieli łapką w wodzie... widok bezcenny, jednak tak odległy. Wraz z dojrzewaniem kota jego przyzwyczajenia i zainteresowania ciągle się zmieniały... jednak miłość była nadal silna, czysta i piękna...
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Czw paź 25, 2012 12:22 Re: Ola - odeszła :( <'>

Pisz, pisz, pisz ...... :1luvu: :kotek: :D
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7331
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Czw paź 25, 2012 16:40 Re: Ola - odeszła :( <'>


-Zostań z nami Dziewczę z Mostu. Poznaliśmy się ledwie przed miesiącem. Czasu zbrakło. A tak bardzo chcieliśmy poznać Olę i Ciebie. Piszesz pięknem. Pisz.


A z tą wodą... One tak mają. Choć niechętnie się kąpią (chyba że tureckie "Vany") to woda, jako taka, fascynuje kota. Wręcz hipnotyzuje. Takie dziwne coś, mało uchwytne, pazuroodporne. RUCHOME. Kota fascynuje ruch. Kran odkręcić same potrafią - szczególnie jak to kran "stylowy" staroświecki, z wygodnymi kurkami. Nowoczesny, z jedną dźwignią - jeszcze łatwiej.
I zabawa jest. Pół godziny nie ma kota. Bo zajęty. Chodzi po zlewie i bada zjawisko - wodę.
Tylko zakręcić to już nie.
Nie chce się kotu.
To muszę sam.
Albertos kiedyś dostał "szwunga". Rozpędził się przez trzy pomieszczenia niczym Kubica. Wpadł "driftem" przez uchylone drzwi do łazienki i wylądował na krawędzi wanny. Z ciepłą wodą, przygotowaną do kąpieli. Nie wyrobił się. Pazurów nie uczepił i wpadł do środka. Widziałem to zjawisko, miałem wrażenie , że odbił się od powierzchni wody niczym od lodu.
Wyskoczył jak Mefisto u Twardowskiego. I czmychnął. Obmacałem go wtedy. NIE BYŁ NAWET TROCHĘ MOKRY!
Kot. Cud natury. Magia.

Przepraszam, bo offtop. Ale o wodzie było.
Obrazek Obrazek

Koty roznoszą ludziom po świecie światełka. Małe, grzejące płomyczki. Kiedy gasną, wokół robi się ciemno i zimno...
Czy z kotami się idzie przez życie? Skądże! Z kotami przez życie się tańczy!

Nigdy nie wiesz, kiedy dopadnie Cię nienawiść. Nigdy nie wiesz, kiedy spotka Cię przyjaźń.

Villentretenmerth

 
Posty: 2737
Od: Pon sie 27, 2012 17:47

Post » Czw paź 25, 2012 19:03 Re: Ola - odeszła :( <'>

Przeprowadzka czyli odzyskanie niezależności (lipiec 2004)


Po 2 latach spokojnego życia małą Olę spotkał niemały armagedon. Do jej spokojnego, cichego domu wparowały dwa, niczym nieokiełznane potwory. Chciały wąchać, lizać, machały łapami, kłapały paszczami. Były wręcz okropne. Cały czas biedną dziewczynkę ganiały, chciały się bawić jednak Ola nie przepadała za takimi, czysto psimi zachowaniami. Czas spędzała wtedy głównie w łazience, bądź w szafie lub na szafkach w kuchni. Psy przewijały się przez dziecięce lata jej życia co chwila, Rodmana tolerowała był normalnego wzrostu, spokojny i cichy jak ona. Jednak po dwóch latach brykania z Rodmanem pojawiły się dwa nowe, na ile, po co? Tego biedny kot nie wiedział. Był ogromny Rex, który rósł w zastraszającym tempie, pojawiła się też miniaturowa siostra Rexa – Rubinka (najpewniej najmniejsza z miotu bo była dosłownie 1/20 Rexa). Po tym jak Rubinka znalazła nowy dom pojawiła się nowa sunia z dziwną gipsową nogą. Okazało się, że potrącił ją samochód. Po wyciągnięciu jej z gipsu okazało się, że dla niej duzi też znaleźli dom. I tak przez 2 lata co chwila ktoś futrzasty w naszym domu bywał. Jednak wszystko zaczęło się układać pomyślnie. Zostaliśmy w 3kę włochatych przyjaciół: Ola, Rodman i Rex. Rex był najbardziej energicznym psem, który wkurzał nas momentalnie swoim zachowaniem. Ola nie spodziewała się, że niedługo jej świat lekko się przemebluje. Duzi zaczęli się pakować, Luśka szlochała w kącie. Nie wiadomo było o co chodzi. Nagle wszyscy zapakowali się na trzy samochody. Gdzieś jechaliśmy... ale gdzie...
...
- Mamo!!!!!!!!!!!! Mamo, nie ma kota – płakała Luiza przeszukując każdy milimetr kwadratowy ich nowego domu
- Ale jak to nie ma? Patrzyłaś w tym ostatnim pokoju? – dopytywała mama
- Nie, chol3ra nie szukałam, myślisz, że jestem debilem? – denerwowała się Luiza
- Bez paniki, znajdzie się – uspokajał ojciec
...
Po dwóch latach stresujących nowych psich znajomych a w sumie 4 latach swojego życia do Oli uśmiechnęło się szczęście. Ola nie lubiła zwierząt, tolerowała ale lubiła być sama. Duzi lekko zaniepokoili się, że może kot jest zestresowany i wyprowadzili się z 3pokojowego mieszkania w województwie podlaskim do dość sporego domu z ogródkiem na obrzeżach Warszawy. Psy przeniosły się na dolny pokład domu z wybiegiem na podwórko. Ola na górny z wyjściem na balkon i ogródek. Na ogródku spotykali się razem w trójkę. Ola odżyła. Zaczęła spotykać się z mężczyznami. Głównie z rudym Felkiem, który bezczelnie obsikiwał nam okna. Uwielbiała przesiadywać na drewnie do kominka i tam też została odnaleziona po pierwszej nocy w nowym domu. Miała swoje pomieszczenie do kontemplacji (stała tam kuweta i były wycieraczki o które Ola otrzepywała nogi no i kartony do drapania). Spała albo ze mną, albo z mamą albo w wolnym pokoju gościnnym. Często przesiadywała na parapecie w kuchni spijając wodę z konewki do podlewania kwiatów. Dokładnie za trzy lata czekała ją kolejna przeprowadzka, jednak Ola jeszcze tego nie wiedziała...
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Czw paź 25, 2012 19:04 Re: Ola - odeszła :( <'>

off topy zawsze mile widziane :))))
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Czw paź 25, 2012 19:17 Re: Ola - odeszła :( <'>

Jesteśmy z Tobą...

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Czw paź 25, 2012 19:17 Re: Ola - odeszła :( <'>

To dla ciebie, Girlo, i dla Oleńki:

Chociaż przyszedł dzień mroczny i zabrakło ci kota
w sercu twym pozostanie jej kocięca pieszczota.
Zawsze będziesz pamiętać, że stąpała tak miękko
i tak pięknie mruczała. Żegnaj, słodka Oleńko!
Teraz się rozstajecie, ale to nie na zawsze,
bo ja wierzę, że Niebo będzie dla was łaskawsze.
Za lat sto albo tysiąc gdzieś tam się odnajdziecie
i po Moście Tęczowym - znowu razem - przejdziecie.
A gdy wytrwać nie zdołasz w sercu z bólem, udręką,
Ola znajdzie cię wcześniej, tylko... w innym futerku.
wątek Księżniczki Ofelii i Małej Czarnej Carmen
viewtopic.php?f=46&t=213181 - cz. IX
Obrazek

MB&Ofelia

 
Posty: 35336
Od: Pt gru 09, 2011 9:20
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw paź 25, 2012 20:07 Re: Ola - odeszła :( <'>

W domu mam wiele kotów, ale wszystkie kocham jak szalona. I chociaż jestem już starą babą, która już nie jedno w życiu przeżyła, 1,5 roku temu po śmierci mojej koteczki Emy, nie umiałam się pozbierać. Wtedy, tak jak ty, przelewałam swój ból na papier.

Nie wiedziałam, że myśli o Tobie
mogą tak bardzo boleć,
a każde wspomnienie Twoich zielonych oczu
tak ściskać za serce.
Jeszcze dzień wcześniej
mruczałaś na moich kolanach,
a nazajutrz oddałam Cię zimnej ziemi.
Nie wierzę siostrze Joannie,
że zwierzęta nie mają duszy.
Wierzę, że skaczesz z obłoczka na obłoczek
z tą swoją wiecznie uśmiechniętą mordką.
Wierzę, że gdy kiedyś pójdę tam,
gdzie Ty teraz jesteś,
podbiegniesz do mnie,
z jak zwykle wysoko uniesionym ogonem
i mrukniesz z pretensją:
Gdzie byłaś tak długo niedobra Pańciu?

(siostra Joanna - znajoma zakonnica)

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Czw paź 25, 2012 22:17 Re: Ola - odeszła :( <'>

Jeżeli chodzi o temat duszy i zwierząt, ja mam swoje zdanie. W dzisiejszych czasach ten nasz kościół i księża są mocno zagubieni także tym, co mówią ja nie bardzo się przejmuję. Kiedyś jeszcze w podstawówce ksiądz mi powiedział, że kochanie zwierząt to objaw pogaństwa. Ja interesuje się bioetyką i chciałabym w przyszłości obronić doktorat właśnie w tej dziedzinie, natrafiłam kiedyś na kilka ciekawych pozycji książkowych z bardzo, bardzo dawna były to legendy o świętych i zwierzętach, przypowieści jakieś stare zapiski. Moje zdanie na ten temat brzmi następująco (ale ja jestem silnym chrześcijaninem - nie katolikiem, dla mnie to jest ogromna różnica ale do sedna) Bóg stworzył człowieka nie po to aby on światem rządził czy przyporządkował go sobie (na zasadzie wykorzystywania), tylko na zasadzie opieki. Bóg dał człowiekowi rozum i wolną wolę, już jestem zdolna przyznać, że niech tylko ten człowiek ma rozum i wolną wolę. Jednak duszę moim zdaniem ma każda istota i rzecz, która żyje bo Bóg powołując kogoś do życia "wpycha" w niego jakąś boską materię - czyli duszę. Dla mnie i ziemia ma duszę i rośliny mają dusze i zwierzęta i ludzie. Idąc dalej tym tropem uważam też, że czasami zwierzęta można postawić wyżej niż człowieka. Chodzi tu o np. nadawanie miana "osoby" zwierzętom z którymi jesteśmy związani, które są dobre, potrzebują pomocy etc. A odbieranie miana "osoby" ludziom, którzy świadomie i dążąc do własnej korzyści bądź przyjemności krzywdzą innych ludzi bądź zwierzęta bądź nawet planetę (w sensie przyrodę). Wracając do sedna sprawy wierzę w to, że niebo nie jest zarezerwowane jedynie dla ludzi.
Puszek ciuła do swojej skarbonki na nerki https://pomagam.pl/chorenerkipuszka

girlonthebridge

 
Posty: 1528
Od: Sob wrz 22, 2012 1:24
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Arthurfieme, Blue, Google [Bot] i 83 gości