Byłyśmy i już wiemy - mały Cielito ma niestety prawdopodobnie jakieś uszkodzenie móżdżku - stąd może (dokładniej z niedocukrzenia) wynikać jego poranny atak. On chodzi i zachowuje się jak kociak młodszy o jakieś 2 tygodnie niż ma - to częściowo stąd moja pomyłka w ocenie jego wieku. Nie ma pewnych odruchów, które powinien mieć, lecz ponieważ nie wiemy jakie były jego początki, nie wiemy też jakie są perspektywy. Dlatego trzeba go będzie karmić co 2 h (także w nocy). Teraz dam radę, ale nie wiem co dalej. Ani ja nie będę go mogła wziąć do pracy, ani Ala do szkoły. Został dziś odrobaczony wewnętrznie (zewnętrznie jutro, jednak Fiprexem) i dostał witaminki. Oko zakraplamy na wszelki wypadek. Kotek zabawowy i jedzący ładnie, tylko to odsikiwanie i odkupkowanie... No ale miejmy nadzieję, że mu się poprawi i zacznie sam jeść i wydalać.
A - ostatnio co dzień inny kot się odkłacza - zapoczątkowała to Rukia, rzucając pięknym haftem z kłaczkami na ścianę i koc na którym leżała, po niej rzucała Frania, Koi, Julinka. Na Kotori, Leona i Justina jeszcze czekamy
