Naprawiony Antoś i ferajna, kociaki z kk wyłapane, pomocy!

Erin pisze:Wstawi, jak bombą postraszę

O, IRA powraca? :twisted:

Przerwy mam duże, jak zauważyła Morelowa, bo jesień nadejszła.
Ciemno od rana, jak wstaję, to ciemno, jak do pracy wyjeżdżam, to ciemno, jak koty karmię, to ciemno. Nic się człowiekowi nie chce w takiej ciemnicy.
A co u moich kotów domowych?
Antosiowi bardzo ładnie zagoił się ten dziwny goły placek na karku. Tak przez naszą nieobecność porósł futerkiem, że aż dziw - wcale go (placka) nie widać.
Ciapciuś rośnie jak na drożdżach, jest prawie taki jak Felutka

Jest u nas w odwiedzinach prawie codziennie, bardzo ładnie bawi się z Antosiem i Szczurkiem. Kawa go przegania, a Felutka...
Hm, Felucia jest osobnym kocim przypadkiem, bardzo, bardzo płochliwym i bojaźliwym futerkiem. Ale przyzwyczaiła się już do nowego kolegi, czasem nawet go pogoni :ryk:

i sama jest tym bardzo zdziwiona.
A zdjęcia zrobię, tylko na razie jestem b. zmartwiona, bo podczas przebudowy podwórka przy 3 Maja usunięto kocią budkę, w której mieszkała Gryzelda i gdzie kręciła się Bokserka/Bokserek. Ateneum buduje tam sobie parking, kto by się przejmował kotami :evil:

Wczoraj budka była, dzisiaj nie. Gryzia też zniknęła. Jestem wściekła i czuję się bezsilna. :evil:

Dobrze, że u Ciebie dobrze.
Ale szkoda tych kotów na zewnątrz. Akurat na zimę się zachciało parkingu :twisted:

Biedne te koty w starciu z ludźmi

O kurczę, szkoda kociaków

Znam to, niestety aż za dobrze.
Oby Gryzia i reszta się znalazła :ok:

Oj, biedna Gryzelda

A jest szansa, że budka tylko gdzieś dalej przestawiona?

jaaana, jesteś czarownicą :wink:

Faktycznie, budka podobno jest, dzwoniłam do pana Wojtka, który tam mieszka. Została przestawiona pod jakieś drzewo, a ja przez tę ciemnicą nie zdołałam nic zobaczyć :mrgreen:

Tylko się zdenerwowałam tak, że już chciałam Erin z IRA i z bombą zaprosić i pod wspomniane Ateneum podkładać :mrgreen:

Trzeba tylko mieć nadzieję, że Gryzi spodoba się nowa lokalizacja. Bo Bokserek czekał na mnie na parkingu.

Nie ma sprawy, zawsze do usług

Erin, z pośpiechu tak mi wyszło, jakbym to Ciebie chciała podkładać, a to o bombę chodziło :oops:

Od razu mi się humor poprawił na wieść, że Gryzia nie straciła jednak domu.

Ja? Czarownicą?
W tak słusznej sprawie mogę być :mrgreen:

Choć nie mam czarnego kota.
(Nie, proszę, nie pomagajcie mi naprawiać tego błędu :wink:

)

Cieszę się bardzo, że trafiają się ludzie z sercem również tam, gdzie się ich nie spodziewamy.

Fanszeta, nie ma sprawy - zrozumiałam właściwie

Uprzejmie donoszę, że odnalazłam przeniesioną budkę, posługując się latarką

Gryzia za to nie potrzebowała latarki ani wskazówek pana Wojtka

Wynurzyła się dziś rano z wyższego poziomu budki (jakoś ostatnio lubi mieszkać na piętrze) i dostojnie skonsumowała śniadanie. Kamień z serca...

W domu wszystko wróciło do normy. Felutka nadal gania za światełkiem latareczki, a Antoś za Felutką... Kawka warczy na wszystkie koty, szczególnie jeśli ja je głaszczę. A Szczurek przesiaduje z upodobaniem na lodówce.
Ciapciuś skacze i rozrabia, zupełnie zapomniał o wszelkich niedyspozycjach.

No i tak trzymać! :ok:

Ale żeby nie było za bardzo optymistycznie, to nie podobają mi się młode kotki przystoczniowo-poprurowe. Mają coraz brzydsze oczy. Więc siedzę i się gryzę, co tu robić, żeby im jak najlepiej pomóc...Muszę napisać w ich wątku, a czasu brak...

O, matko - ani chwili spokoju. Też sie będę martwić, choć pomóc nijak nie mogę

O kotkach stoczniowo-podrurowych piszę w ich wątku (link poniżej), proszę o zaglądanie i rady :idea:

A domowe czują się świetnie, tylko Kawka ciągle walczy ze Szczurkiem i Antonim. Postaram się w weekend zrobić zdjęcia wszystkim kotom, stoczniowym też.

Naprawiony Antoś i ferajna, kociaki z kk wyłapane, pomocy!

Kto przegląda forum