Wiosenna norka u Alienorka - Julinka w DS

morelowa pisze:Poniedziałek nie jest do żadnej doopy! Pomyślcie o maluszku. Takę kruszynkę ktoś....... zabrał od mamy i wrzucił do piwnicy . Ktoś wiedział, że tam mieszka Alienorek, czy myślał 'albo przeżyje, albo nie?' ?
Dla kociaka i Alienorka dzień był OK - znaleźli się

W sumie Masz rację
To był najlepszy poniedziałek w życiu tej małej Kociny

Nie tak szybko poproszę - taki mały kocureczek, co to go karmić i odsiusiwać że o odkupkowywaniu nie wspomnę to strasznie delikatna istota. Więc osobiście wolałabym, żeby na kogoś bardziej doświadczonego trafił, bo ja się takich kurdupelków trochę boję :oops:

.

Też sie boje takich kurdupelków,w sensie bardziej siebie że nie podołam
Ale Ty to jesteś już tak doświadczona Kociara że i takie nowe wyzwanie ,trudne jak cholera Ci nie dokopie
No ja w to Wierzę że Dasz radę :ok:

» Wto paź 23, 2012 14:04 Re: Jesienna norka u Alienorka

Alienor pisze:Malutki [*] odszedł dziś za TM - tulony i głaskany do samego końca. W oku zrobiła się przetoka, a pani wet uświadomiła mnie, że w przedniej części brzucha utworzył się guz - na razie nieduży, ale wskazujący, że nie zostało nam już wcale czasu. To był ten moment, kiedy trzeba było wyrazić moją miłość do Malutkiego zgadzając się na jego odejście.

Dopiero doczytałam

Smutno.
Dobrze, że odszedł w momencie, gdy jeszcze nie cierpiał bidulek.
Miał u Ciebie to, co najważniejsze: miłość i troskę.

Alienor pisze:Nie tak szybko poproszę - taki mały kocureczek, co to go karmić i odsiusiwać że o odkupkowywaniu nie wspomnę to strasznie delikatna istota. Więc osobiście wolałabym, żeby na kogoś bardziej doświadczonego trafił, bo ja się takich kurdupelków trochę boję .

To on taki maleńtas? Ile może mieć?
Parę osesków wykarmiłam i wiem jakie to trudne - ale takie kluseczki są rozkoszne :1luvu:

Kciuki trzymam za Was :ok:

i czekamy na fotki maluszka :wink:

Zdjęcia najwcześniej jutro będą. Cielito po wecie - 6 tygodni (?ja tam daję raczej 4), oczko kroplimy gentamycyną, karmimy się mlekiem ze strzykawki (bo inaczej nie bardzo sobie radzi), dogrzewamy i masujemy. Kupy jeszcze brak, siuśki grzecznie robi, je chętnie. Straszliwie zapchlony więc Fiprexujemy się. A poza tym wszystko w porządku.

Edit: doczytałam na opakowaniu, że dla kociąt od 8 tygodni i/lub 2 kg wagi - nie łapie się. Wykąpałam malucha w bardzo ciepłej wodzie, żeby przynajmniej część świństwa potopić - tragedia, woda brązowa, cała masa robali została, maluch się zesiusiał ze strachu jak go delikatnie suszyłam suszarką. No nic - ile się dało wytarte, ile się dało wysuszone, teraz tylko jutro znów do weta po coś co MOŻNA stosować u takiego chucherka. :evil:

Z Cielem bardzo źle - leci przez ręce, nie chce jeść. Sam zrobił kupkę, ja go odsikałam, dostał butlę z gorącą wodą ale ucieka od ciepła

. Jak weszłam go nakarmić leżał na boku, z otwartymi oczami; na początku jeszcze się napił. Jak się uruchomię (nerki) to popełznę z nim do weta. Właśnie dlatego nie cierpię mieć maluchów na tymczasie - w ciągu kilku godzin, między jednym karmieniem a drugim może się stać coś takiego

...

Tylko nie to...

Trzymaj się maleńki :ok:

Ale co sie może tak nagle stać zdrowemu na oko maluszkowi?

No, nie... Żeby wet pomógł :ok:

Trzymam kciuki, niestety z maluszkami to taka loteria.
na dodatek zawsze te potrzebujące pomocy drą się niemiłosiernie i dlatego się je znajduje.

Marzena a jak on był taki zapchlony to może anemia - miałam tak kiedyś.
Maluch prawie bez krwi był bo miał tak duzo pcheł - tez niestety pomimo kroplówek i wspomagania nie dał rady

Po 2 godzinach był w miarę, po 3ciej godzinie zażądał jeść. Ja nie ogarniam tego. Się trochę boję czy ta woda taka brązowa nie była częściowo z jego krwi

. Niestety czuję się na tyle źle, że czekam z Alą na wizytę u weta - jak po drodze coś by się stało, to ona ogarnie małego i w razie "w" wytłumaczy że nie jestem pijana. Na razie jestem uziemiona a teraz także trochę wkurzona na siebie - po tym jak go wykąpałam wczoraj wieczorem odpchlenie dopiero jutro możliwe. Ja tak nie cierpię tego rollercoastera, który się zdaża przy maluchach.
Tyle dobrego z mojego stanu, że mam L4 na 10 dni - to nie będzie problemu z karmieniem. Ale nie wiem jak przeżyję dzisiejszy dzień.

Super że maluch lepiej :ok:

Skąd imię Ciel? Czy da się jakoś zdrobnić, odmieniać?

Bo Cielutek tak jakoś z cielakiem albo ciołkiem się kojarzy :roll:

Masz chore nerki? Bardzo współczuję

trzymaj się cieplutko :ok:

Oj, to masz trudno

Trzeba mysleć ciepło o Was obojgu :ok:

Skąd maluszek nabył takie imię? To od cielątka? :wink:

Kolejny raz mi się Broszka pajawia jednocześnie :mrgreen:

Ciel - od bohatera mangi i anime , Ciel'a Phantomhive'a - Obrazek

Ciel to po francusku niebo , zdrabniam go z hiszpańska na Cielito ( w obu przypadkach czytane przez S).
No niestety mam problemy z nerkami - i długotrwałe (kamienie) i skłonność do zapaleń. A teraz to mi się wszystko nałożyło tak, że nie wiem co bardziej boli.

Lubię japońskie anime.

Napisz dokładnie jak to się czyta, bo jakoś mi nie wychodzi.

Wiosenna norka u Alienorka - Julinka w DS

Kto przegląda forum