Mój kocio-psi świat.

Popsikać jakimś nielubianym przez koty zapachem? Albo wykładać im tam trochę jedzenia - przecież w "jadalni" nie będą kupkać...
U mnie Szaraczka i Pingwin zaczęły wybrzydzać. Dałam dwie saszetki - zniknęły. Od kolegi z pracy dostały suche - nie, nie będą jadły, znów siedzą u mnie na parapecie i czekają na kolejne saszetki

. Przy ich obecnym apetycie puszczą mnie z torbami :wink:

. Tym bardziej że Ofelia ostatnio zostawia trochę mniej resztek (grzecznie zjada Barfa, no chyba że ma do wyboru mięcho i rybcię, to rybuchna zawsze wygra). Ostatnio wyjadała mojej mamie rybę z octu :strach:

Acha, muszę się pochwalić. Znalazł się domek dla kolejnego świdwińskiego kota, którego ogłaszałam

. Wizyta przedadopcyjna w porządku, tylko Pieszczoch będzie musiał dogadać się z dwoma kocurkami i pieskiem (pies duży, ale spokojny i przyzwyczajony do kotów). Teraz "wieszam" na słupach dwie koszalińskie koteczki. Zobaczymy. Jakoś łatwiej mi idzie szukanie domu dla kocurków...

Przywitamy się nieśmiało w wąteczku

MB&Ofelia pisze:Popsikać jakimś nielubianym przez koty zapachem? Albo wykładać im tam trochę jedzenia - przecież w "jadalni" nie będą kupkać...
U mnie Szaraczka i Pingwin zaczęły wybrzydzać. Dałam dwie saszetki - zniknęły. Od kolegi z pracy dostały suche - nie, nie będą jadły, znów siedzą u mnie na parapecie i czekają na kolejne saszetki . Przy ich obecnym apetycie puszczą mnie z torbami . Tym bardziej że Ofelia ostatnio zostawia trochę mniej resztek (grzecznie zjada Barfa, no chyba że ma do wyboru mięcho i rybcię, to rybuchna zawsze wygra). Ostatnio wyjadała mojej mamie rybę z octu
Acha, muszę się pochwalić. Znalazł się domek dla kolejnego świdwińskiego kota, którego ogłaszałam . Wizyta przedadopcyjna w porządku, tylko Pieszczoch będzie musiał dogadać się z dwoma kocurkami i pieskiem (pies duży, ale spokojny i przyzwyczajony do kotów). Teraz "wieszam" na słupach dwie koszalińskie koteczki. Zobaczymy. Jakoś łatwiej mi idzie szukanie domu dla kocurków...

Właśnie wolałabym czymś polać albo popsikać bo o zostawianiu tam jedzenia nie ma mowy... Już widzę minę sąsiada jak idzie rano po samochód i wdeptuje nogą w miskę - jedzonko nie przejdzie

Garażowe też coś z suchym wybrzydzają ostatnio, ale nie mają wyjścia i muszą jeść co jest. Miałam Cię zapytać o Szaraczkę - i jak się sprawy z ciachnięciem maja? Już po czy szykujesz się dopiero?

Ofelcia jakąś przemianę przeszła

? O ile się nie mylę to niejadkiem była, a tu proszę :wink:

Super, bardzo się cieszę, że pannica już nie strajkuje z jedzonkiem, Barf jej chyba służy :ok:

Zazdroszczę udanych poszukiwań domków. Moje nadal siedzą i czekają

Tu gdzie mieszkam to chyba jakaś "adopcyjna czarna dziura" :roll:

Po wypłacie zamówię ogłoszenia u CatAngel, może to coś pomoże...

Erin pisze:Przywitamy się nieśmiało w wąteczku

Witajcie, witajcie :1luvu:

Bardzo się cieszymy z odwiedzin :kotek:

Dziękujemy i pozdrawiamy

Szaraczka jeszcze nie ciachnięta, ale przygotowania się intensyfikują. Nadal nie wiem, jak złapię tą dzicz, popróbuję na spokojnie - położyć na parapecie transporter z jedzonkiem w środku. A nóż widelec się uda. Była mała chwila grozy, jak przez dwa dni się Szarusia nie pokazała, ale teraz na szczęście codziennie melduje się na parapecie.
A Ofelia owszem w miarę je, niewiele ale grunt że zjada. Ostatnio okazało się, że lubi kocie kabanosy

. Dostała w prezencie trzy kabanosiki, jakbym jej dała wszystkie na raz to by wcięła. Dostawała po jednym dziennie, a wczoraj to mi nawet puste opakowanie wyrwała z ręki.
Co do psikania - może cytryna? Moja księżniczka nie przepada za tym zapachem. Albo mocne perfumy? (pomysł z innego wątku, wprawdzie jako odstraszacz przed drapaniem kanapy, ale może i na kupkanie pomoże?

Mam nadzieje, że Szaraczka wejdzie po dobroci do transportera :ok:

Pamiętam, jak łapałam Staruszkę na sterylkę, też na transporter - wszystkie koty właziły tylko nie ona

Ale któregoś razu udało mi się ją wsadzić i pojechała

Kupię dziś ze trzy cytryny i wycisnę sok w miejscu gdzie kupkają, zobaczymy...

Z natłoku wszystkiego zapomniałam napisać, że w sierpniu Aron obchodził 11 urodziny

We wrześniu Kitka - pierwsze

I dodam, że mi się panna roztyła

Waży równiutkie 5 kilo... Biega po mieszkaniu jak szalona, bawi się, aportuje, a z dupci nie schodzi :roll:

Po sterylce tak jej się porobiło - przed ciachnięciem ważyła 3,5 kilo. Jak na razie nie przytyła przez miesiąc więc może tak już zostanie

U mnie głównie chłopaki po ciachaniu tyły, jeśli już.
Trochę pomógł laserek, za którym latali jak nakręceni.

Jubilatom wszystkiego najlepszego! :balony:

Jubilatom życzenia oczywiście przekażę, dziękujemy :wink:

Kitka tylko przez chwilkę wykazuje zainteresowanie laserkiem, w ogóle i tak się skończył (baterie się wyładowały). Ona bardziej preferuje zabawy "sam na sam" ze zdobyczą

A już jest w niebo wzięta gdy bawimy się w aportowanie myszuny

Najlepsze życzenia dla jubilatów

Miziawki i głaski dla jubilatów :birthday:

.
Moje małe pręgowane, obecnie trzyletnie (jak te koty szybko rosną!) po sterylce wreszcie doszło do porządnej wagi, czyli około 4 kilo. W tej chwili idzie jej w futro (zaraz będzie persem :wink:

).

Footra baaaardzo dziękują Cioteczkom za życzenia :1luvu:

Pozdrawiamy porannie

Chyba mam kolejny problem, czarno - rudo - biały

Małe kocię, myślę, że ok. 4 - 6 tygodniowe, podrzucone do garażu... Złość mnie ogarnia, złość i gorycz na myśl o ludziach, którzy tak postępują. Samo to to by nie przyszło, jeszcze chodzi nieporadnie, brzusio okrąglutkie po jedzeniu kołysze się na łapkach. Ładne to to, troszkę smarkające, przydałoby się do weta jechać, ale z kasą krucho

Jeszcze żebym mogła gdzieś ulokować w cieple... Nie mam już sił i jestem zła... Sterylizuję po to aby właśnie takie małe to to nie biegało, a inni mi podrzucają i martw się co dalej z takim maluchem. Normalnie jak mnie dzisiaj nie rozniesie to będzie cud :evil:

Mój kocio-psi świat.

Kto przegląda forum