Popsikać jakimś nielubianym przez koty zapachem? Albo wykładać im tam trochę jedzenia - przecież w "jadalni" nie będą kupkać...
U mnie Szaraczka i Pingwin zaczęły wybrzydzać. Dałam dwie saszetki - zniknęły. Od kolegi z pracy dostały suche - nie, nie będą jadły, znów siedzą u mnie na parapecie i czekają na kolejne saszetki

. Przy ich obecnym apetycie puszczą mnie z torbami

. Tym bardziej że Ofelia ostatnio zostawia trochę mniej resztek (grzecznie zjada Barfa, no chyba że ma do wyboru mięcho i rybcię, to rybuchna zawsze wygra). Ostatnio wyjadała mojej mamie rybę z octu
Acha, muszę się pochwalić. Znalazł się domek dla kolejnego świdwińskiego kota, którego ogłaszałam

. Wizyta przedadopcyjna w porządku, tylko Pieszczoch będzie musiał dogadać się z dwoma kocurkami i pieskiem (pies duży, ale spokojny i przyzwyczajony do kotów). Teraz "wieszam" na słupach dwie koszalińskie koteczki. Zobaczymy. Jakoś łatwiej mi idzie szukanie domu dla kocurków...