Trzymam kciuki za was

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Jana pisze:Mam pytanie - czy nowe koty w fundacyjnych DT, zanim się je połączy z innymi kotami (np. rezydentami), są testowane na FeLV?
Zofia.Sasza pisze:Jana pisze:Mam pytanie - czy nowe koty w fundacyjnych DT, zanim się je połączy z innymi kotami (np. rezydentami), są testowane na FeLV?
W kwestii formalnej: Niestety, jedynym w pełni miarodajnym testem na FeLV jest PCR ze szpiku (czyli narkoza, badanie krwi uprzednio etc.). I w tym tkwi problem. Nawet badając koty testem ELISA lub robiąc PCR z krwi nie zyskujemy pewności, że są "czyste". Oznacza to, że nawet jeśli DT bada koty powyższymi dwiema metodami, może mieć ten sam problem co Hania66
Jana pisze:Zofia.Sasza pisze:Jana pisze:Mam pytanie - czy nowe koty w fundacyjnych DT, zanim się je połączy z innymi kotami (np. rezydentami), są testowane na FeLV?
W kwestii formalnej: Niestety, jedynym w pełni miarodajnym testem na FeLV jest PCR ze szpiku (czyli narkoza, badanie krwi uprzednio etc.). I w tym tkwi problem. Nawet badając koty testem ELISA lub robiąc PCR z krwi nie zyskujemy pewności, że są "czyste". Oznacza to, że nawet jeśli DT bada koty powyższymi dwiema metodami, może mieć ten sam problem co Hania66
Zosiu, doskonale to wiem (jak wiesz). Jednak test z krwi, jeśli wyjdzie dodatni, to już jest istotna informacja - to znaczy, ze kot aktualnie zaraża.
Jeśli nie ma wirusa w krwi, a jest w szpiku, kot nie jest w danej chwili zagrożeniem dla innych kotów.
jopop pisze:Wyjaśnię sprawę z perspektywy zarządu fundacji. Acz też nie zamierzam wchodzić w dyskusje (chyba, że ktoś ma jakieś merytoryczne sugestie co do dalszego postępowania, wówczas bardzo chętnie, najchętniej na PW żeby nic mi nie umknęło - niestety mój czas przy komputerze jest teraz bardzo limitowany).
O białaczce u Hani wiemy od samego początku, od razu zarządziliśmy testy PCR całego stada. Ustaliliśmy które koty potencjalnie mogły mieć kontakt i wszelkie adopcje czy ruch tych kotów między domami został wstrzymany (dla uspokojenia - poza DSami potencjalnie zagrożone są "tylko" koty u mnie na Klaudyny oraz w niektórych DS, te na Gersona nie miały żadnej styczności z nikim podejrzanym).
Ze względu na liczbę kotów do przetestowania i czas oczekiwania na wyniki - procedura niestety trwa. Uznaliśmy, że poinformujemy jak będziemy mieć orientację na jaką skalę mamy problem. Wtedy też zamierzamy ogłosić zbiórkę na testy, niestety jest to bardzo kosztowne - zwłaszcza, że należy je powtórzyć za 3-4 mce by mieć pewność że się nikt nie prześlizgnął.
Na razie udało się sprawdzić koty u Hani i zaczęliśmy sprawdzanie u mnie. Wyniki u Hani są już w wątku, u mnie na razie poszły te najczęściej chorujące, mamy jak dotąd 5 negatywów (informację o wyniku uzyskałam kwadrans temu). Będę teraz sprawdzać kolejne.
DS-y są poinformowane, Hania jest z nimi w kontakcie. U Hani koty są rozdzielone. U mnie trwają badania. Sytuacja, poza aspektem finansowym, jest opanowana.
I już ostatnie zdanie: jeśli wybucha u nas jakakolwiek epidemia, która może komukolwiek zaszkodzić (najczęściej PP) - ZAWSZE o tym piszę otwarcie i natychmiast. Wystarczy prześledzić wątki fundacji i moich tymczasów - wielokrotnie ostrzegałam wszystkich którzy mieli ze mną kontakt. Jednocześnie do wszystkich najbardziej zagrożonych ZAWSZE piszę lub dzwonię osobiście, by mieć pewność, że nikt nie zlekceważy zagrożenia. Białaczka to nie panleukopenia, łatwiej zidentyfikować zagrożone zwierzaki, nie ma również zagrożenia zarażeniem przez ubrania czy głaskanie kotów chorych - stąd ostrzeżenia publiczne uznałam za zbędne.
Następne komunikaty będą dotyczyć już tylko spraw finansowych (ogłosimy w pewnym momencie zbiórkę na badania) oraz wyników u mnie. Ale to już raczej w wątku moich podopiecznych.
Jana pisze:Zofia, doskonale chyba wiesz, że robienie punkcji szpiku kotom na test białaczkowy tak po prostu - to absurd. To się bardzo rzadko robi nawet potencjalnym białaczkowcom.
Ja zapytałam o środki prewencyjne, które są w zasięgu (prawie) każdego DT i jednocześnie są dobrą praktyką od dłuższego czasu.
Moja tu interwencja odbyła się na wyraźną prośbę DS, więc autorka wątku niech sobie daruje komentowanie moich intencji, jeśli nie chce dalszej mej obecności w tym wątku.
Nas troje pisze:Moja tu interwencja odbyła się na wyraźną prośbę DS, więc autorka wątku niech sobie daruje komentowanie moich intencji, jeśli nie chce dalszej mej obecności w tym wątku.
Mój dom i moje koty dołączają do tych, którzy nie chcą obecności autora/autorki tego tekstu na tym wątku. I na żadnym innym.
Haniu Jesteśmy z Tobą i Waszą Fundacją. Podziwiamy Was i szanujemy za to co robicie.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Majestic-12 [Bot] i 114 gości