Latem szkieletorek a teraz Tuptus Księciunio w nowym domu :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 12, 2012 19:17 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Okłady ze zwierząt na pewno pomogą :lol: Dużo zdrówka

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

Post » Pt paź 12, 2012 19:47 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Pomagają :lol: Boli mnie już klatka piersiowa od dźwigania na sobie już nie szkielecika, ale prawie pulpecika Tuptusia :mrgreen: Najbardziej boli jak depta po mnie z przymrużonymi oczami w miłosnej serenadzie mruczanej ;) Nóg chyba jeszcze połamanych nie mam, ale to dzięki wypracowanej pozycji na " zwisanie" :mrgreen: Czyli korpus z głową leży na sofie a nogi zawinięte w koc zwisają :mrgreen: Mam też wrażenie dziury pod pachami bo mop Luśka wciska mi swoją urocza główkę w pache jak Tuptuś na mnie włazi - aby się schować :mrgreen: A w sobotę TZ przyjeżdża na weekend i nie wiem jak się pomieścimy w piątkę na sypialnianym łóżku :roll: Będzie bunt na pokładzie jak wywalę towarzystwo od siebie :oops:

Jutro przyjeżdżają zobaczyć Tuptusia. Jak będą dzwonić to powiem aby zabrali psa. Zobaczę jak sie zachowuje w stosunku do moich ( to wiele powie) i do kota na obcym terenie. Poobserwuję też ich jaki maja stosunek do psa i wzajemne- psio-ludzkie i ludzko-psie - relacje. No i zobaczymy.
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Sob paź 13, 2012 21:56 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Prosze aktualna fotkę pulpecika :wink:
Psiara zreformowana od 2007 Smakusia, Gucio od 2008 oraz Rysia od 2009, Gapka odeszła w 2014, Gucio w 2017, Ryś i Jaga w 2020 . Nowi mieszkańcy Aki od 2018,a Bigos I Tekla od 2020 .
Smakusia odeszła 14.05.2024.

anulka111

Avatar użytkownika
 
Posty: 103238
Od: Sob lip 14, 2007 16:39
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie paź 14, 2012 12:19 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Z adopcji nici. To nie " Ci" ludzie ;)
Fokę Pulpecikowi trzebaby zrobić. Kiedyś :mrgreen: Ale muszę najpierw dzień po dniu ogarnąć dom bo nie przypomina już domu. Od końca sierpnia nie było porządnego sprzątania z totalnego braku czasu. A przypominam że mam dwa kudłate psy.... Nie zrobię foty w takim otoczeniu choćby mnie krojono. Jak już wszystko sie nareszcie poukłada i będę mogła ogarnąć dom ( najpierw podwórko bo mam kilka ogromnych liściastych drzew i dalej sobie dopowiedzcie....) to wtedy porobię. Co się odwlecze to nie uciecze bo Tuptuś ma coraz więcej sierści i coraz ładniejszą. Jest u mnie niecałe 2,5 m-ca i nie do uwierzenia jak się zmienił :)
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Wto paź 16, 2012 20:54 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Melduję, że Tuptusiński jest przyjazny psom :) Może iść do domu z równie przyjaznym kotom psem :) Dzisiaj jak wróciłam do domu przywitały mnie w progu trzy ogony. Jeden wywijał młynki ( Zmorka), drugi precelkiem na grzbiecie jeździł ( Luśka) a trzeci ogon wyprężony oczekiwał na swoją kolej nic nie robiąc sobie z szalejacych z radości czarnych :mrgreen: I wcale nie w oddali tylko tuż pod nogami wielkiego misia :lol:
Ale Luśka nadal ma votum zaufania w stosunku do kota. Jak sie zapomni to jest obok niego. Ale normalnie to jednak woli być odgrodzona mną od niego ;) Kot przeciwnie :lol: Nieustannie go fascynuje mop :mrgreen: W tej chwili Lusiosława wylizuje sobie łapki mokre od deszczu a Tuptuś zafascynowany siedzi wpatrując się w nią. W jego wzroku i postawie widać naprawdę wielkie zainteresowanie :lol:
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro paź 17, 2012 15:25 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Piszę sama do siebie. Ale potrzebne są kciuki dla Tuptusia. Dzisiaj wieczorem jedzie do nowego domu.
Tuptuś od pierwszego dnia pobytu u mnie ma swoją wielbicielkę, która go do dzisiaj nawet na oczy nie widziała. Ale zna jego historie i chciała go zobaczyć już w sierpniu. Tylko że chciałam najpierw wykastrować go i doprowadzić do porządku ;) Pani pracuje w sklepie w którym zawsze robię zakupy. Kociara :) Ma już perską kotkę. Maleńką i charakterną. Tuptuś miałby na codzień kocie towarzystwo. Tylko warunek jest taki, że dogadają się oboje.... Obawiam sie troszke o reakcje kotki. Tuptuś powinien się zgodzić z dziewczyną. Jezeli tylko ona będzie chętna!
Jestem po wizycie u nich. Mieszkanie w bloku. Kotka niewychodząca oczywiście. Zabezpieczenia są. Drapak jest. Kotka wyczesana ( nie była przygotowana na wizyte bo nikt z nas nie był :) ), oczka czysciutkie. Widać że zadbana. Troszkę edukacji w żywieniu przeprowadzę, ale państwo chętni. Jak im powiedziałam ceny dużych worków karm i ile za kg wychodzi dobra karma na necie to oczy otworzyli i chcą namiary na sklep ;) Więc tutaj wszystko otwarte i Tuptus będzie nadal jadł tak dobrze jak u mnie.
Oczywiscie zgadzają sie na umowy itd.
A jak to było? Ano w końcu złapałam chwilkę dzisiaj. Pogoda dopisała więc poszłam do sklepu.A tam akurat ta pani zmiane miała. Powiedziałam ze moge jej Tuptusia zaraz przynieść. Była chętna przecież na to już 2 m-ce temu ;) A jak go zobaczyła.... Klekajcie narody! Zakochała sie od razu. Były " ohy " i "ahy", jaki on duży, jaki on przepiękny :1luvu: Bo Tuptuś naprawdę z ohydka zrobił się kotem, który nie tylko jest fajny z charakteru ale i zdobi dom :) Zaraz do sklepu weszły dwie osoby i każdy go chciał :mrgreen: Bo Tuptusia trzeba na żywo zobaczyc. Nie jest fotogeniczny. A na żyo jest naprawdę cudny teraz. Futro dymne w tej chwili już bez zbrazowień, poliki zarosły futerkiem pięknie- cały zarósł nim :) Ogon pogrubiał. Kawał pięknego kota :)
Jej mąż jeszcze był. Zapakował mnie do auta i na szybko pojechałam zobaczyć mieszkanie i kotke. Mieszkanie fajne, kocie. Panią znam od lat 6-ciu z rozmów, więc nie musiałam tracić na gadanie czasu. A ona go chce już, natychmiast i najlepiej zwolniłaby się z pracy i od razu go brała :lol: Ale pracuje do 20-tej. Tuptuś jedzie więc do nowego domu wieczorem ( no bo ona musi byc obecna przy tym :lol: ).

Teraz potrzebne są rady cioteczki kocie jak zapoznać najbardziej bezstresowo oba koty w domu. Na Tuptusia liczę że nie będzie sensacji. Mniemam po tym jak odnajduje sie w nowych pomieszczeniach ( dzisiaj rano np po raz pierwszy wszedł za mną do garażu - wejście mam w domu do niego i nie zamknęłam drzwi. Wszedł z ciekawoscią :) Trzymał sie mnie, ale zaglądał w każdy kąt. Tommy w nowych pomieszczeniach robił się długi i płaski. Tuptuś jest po prostu zaciekawiony. Tylko nie wiem co na niego powie kotka ( kurcze zapomniałam jej imienia :oops: ). Kotka jest szylkretka. Malutka, drobniutka w stosunku do sporego Tuptusia. Śliczna. Przy czym tak plaskata, że klękajcie narody :mrgreen:
Rady i kciuki potrzebne cioteczki..... Kotka nie zna zwierząt. Raz pies przyszedł do nich i zaatakowała go. Z opowiadań znam tą sytuacje.
Rady, rady !! Plisssssssssss....
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro paź 17, 2012 15:49 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

blackobsession pisze:Piszę sama do siebie

A nie prawda, czytam zawsze :mrgreen:
Jak Tuptuś pojedzie do domu to niech mu dadzą oddzielny pokój na trochę. Jeśli mogą oczywiście. Przejdzie wtedy zapachami domowymi, zapachem państwa. Z kotką w tym czasie będą się zapoznawać przez drzwi :wink: Najlepiej gdyby to potrwało tak z dwa/trzy dni. Potem puścić Tuptusia na mieszkanie (oczywiście w obecności ludzi) niech zwiedza, kotka niech sobie go ogląda, niech się poznają. Zapewne będą fukania, warczenia, może nawet jakieś łapoczyny. No ale koty muszę dogadać między sobą hierarchię, nie ma przebacz. Jeśli krew się nie leje, nie rozdzielać. Na Tuptusia trzeba będzie zwracać uwagę, bo to nowy kot, ale: na rezydentkę też koniecznie. Musi czuć, że mimo pojawienia się w domu obcego, ona jest nadal kochana. Powoli i dojdą do ładu. Trzymam kciuki mocno :ok:
A gdyby państwo nie mieli jak odizolować na tych kilka chwil Tuptusia, to też tragedii nie będzie. Tylko muszą uważniej obserwować reakcje kotki, ona musi mieć czas na ułożenie sobie wszystkiego na nowo :ok:

Gosiak104

Avatar użytkownika
 
Posty: 6660
Od: Nie gru 18, 2005 10:36
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Śro paź 17, 2012 15:53 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

:ok: :ok: :ok:

Pewnie na początku będą syki i burczenia bo szylkrety są charakterne.

Szkoły dokacania są dwie:
1. przynosimy nowego kota i niech się dzieje co chce
2. na początku izolujemy towarzystwo i zapoznajemy stopniowo (pozwalamy na krótkie spotkania, przenoszenie zapachu na ubraniu lub kocyku)

Jak się krew nie leje, to na początku rozdzielałabym towarzystwo tylko jak zostają bez nadzoru.

Po około 2 tygodniach powinno być dobrze :ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

dorota13

 
Posty: 2550
Od: Pt maja 09, 2008 12:06
Lokalizacja: mińsk maz.

Post » Śro paź 17, 2012 16:36 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Wielkie dzięki :1luvu:
Z tego co widziałam to izolowanie może być spokojnie przeprowadzane. I chyba im pożyczę kuwete aby mieli dwie bo raczej nie zakupią dzisiaj drugiej :lol: Trochę to na wariata, ale widać pani dostała bzika. A że gadałyśmy o Tuptusiu i ona od dawna stwierdziła że go chce jak jej sie spodoba to nie jestem nieufna. Ja też go zobaczyłam na zdjęciu i .... byl u mnie :mrgreen: Na dodatek moja decyzja decyzja była idiotyczna :roll: No ale udało się dzieki cioteczkom zrobić z niego zdrowego, ślicznego kotka.
Wiecie... Jemu byłoby tam lepiej niż u mnie. Nie mam czasu dla niego :( A dom marzenie. Tylko że wiem, że nie zawsze koty są w stanie sie dogadać.
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro paź 17, 2012 16:40 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Uprzedź dobrych ludzi, żeby się nie nastawiali na wspólne spanie i wzajemne mycie teraz, już, natychmiast :wink: Koty powinny się dogadać. Fakt,że szylkret często bywa mocno charakterny :lol: niemniej jednak sądzę,że za kilka tygodni zostaniesz uraczona fotą przedstawiającą zgodną kocią parkę :ok:

Gosiak104

Avatar użytkownika
 
Posty: 6660
Od: Nie gru 18, 2005 10:36
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Śro paź 17, 2012 16:50 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Uprzedziłam że może być sajgon w domu i że trzeba ze 2 tyg. przeczekać. Tuptus idzie tam na takiej zasadzie, że jakby coś to wraca do mnie. Ale to chyba norma. Obie zdajemy sobie sprawę, że może być różnie.
Wszystkie rady zaraz pójdą do pani aby ją uprzedzić jak najlepiej zapoznać koty.
Boli mnie brzuch z wrażenia 8O
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro paź 17, 2012 16:58 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

blackobsession pisze:Boli mnie brzuch z wrażenia 8O

Wdech, wydech, wdech, wydech itd, itp.Będzie dobrze :ok:

Gosiak104

Avatar użytkownika
 
Posty: 6660
Od: Nie gru 18, 2005 10:36
Lokalizacja: Warszawa - Bemowo

Post » Śro paź 17, 2012 17:28 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Zawsze przy psach miałam motylki w brzuchu, ale teraz to nie motylko ale olbrzymy w podkutych butach. Tylko że ja naprawde przywiązałam sie do Tuptusia.... I mam wyrzuty sumienia. Spotkałam na swojej drodze idealnego kota i szukam mu domu.... Ale nie ten czas. Sama widzę, ze na razie nie jestem w stanie zapewnić mu tego czego potrzebuje. Syn miał wrócić do domu jak przyjedzie mama jego dziewczyny z Anglii. Okazało sie że ona tam zostaje. Chata wolna to po co młodzi mają wracac? No i zostałam samiutka. Do tego nagła choroba taty i mój zerowy czas. I nie czarujmy się. Choroba też pochłania kase....
A tam Tuptuś gdyby wypaliło miałby ludzi dla siebie i do tego towarzystwo drugiego kota. Spore mieszkanie i zakochani w persach ludzie. I do tego znaja koty i ich mowe ciała.
Przekazałam Wasze sugestie i zapytałam od razu czy mąż też tak bardzo kota chce do kotki :lol: Powiedziała ze on już też chce od jakiegoś czasu bo kotka płacze jak są w pracy ( sąsiedzi mówili im że słychać). Miałaby towarzysza. Te płacze nie są dla mnie niczym nowym. Zanim u nas zamieszkał pies nasz Tommy przez 4 lata płakał jak wychodzilismy do pracy a syn do szkoły. Dopiero pies zapewnił mu towarzystwo i przestał płakać.
Zobaczymy. Tuptuś spakowany. Wyprawka z dwóch róznych suchych ( po trochu bo niech kupią sami- ale żeby mieli na początek ;) ), kilka saszetek, dokumentacja leczenia, książeczka zdrowia, ulubione dwie zabawki ( trochę zmarnowane, ale ukochane i jego ;) ). Transporterek i kuwete im pożyczę. Transporterek oddadza jutro ( no bo ten zna przecież- będzie mu łatwiej) a kuwete niech ma swoją zanim się zaaklimatyzuje. Akurat czysty żwirek po wyszorowaniu jej nasypałam wczoraj.
Wyczesałam go jeszcze pięknie. Oczka nie myję chociaż powinnam już, ale zawsze po myciu przez dobe dosłownie mu kapie z nosa woda. Oczka ma zdrowe. Ten typ tak ma ;) Zapersione wiedzą o co mi chodzi :mrgreen:
No i na szybko zrobiłam mu kilka fotek. Brzydkich, byle jakich w byle jakim miejscu. Innych na tą chwilę nie potrafię bo jestem podekscytowana i kot to czuje. Nie chce pozować :roll: Ale musiałam mieć dokumentacje. Fotki oczywiscie w aparacie :oops: Ale są i nie zginą ;)

Matko boska! Naprawde mam mega stresa!
Zapraszamy na bazarek: viewtopic.php?f=20&t=149261

blackobsession

 
Posty: 658
Od: Wto lis 30, 2010 23:57
Lokalizacja: Sarnów

Post » Śro paź 17, 2012 17:29 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

Ja mam Sisi /wtedy miała tylko 9 miesięcy/ szylkretkę - dachowca i persiczkę /niebieską/. Ponad półtora roku temu po raz pierwszy pojawiła się w moim domu szylkretka, potem po miesiącu jak już szylkretka się zadomowiła wzięłam ponad 5 letnią Pusię / persa - wyjątkowo plaskatą/. Postanowiłam, że kotunie zaraz się zapoznają. Pusia na ugiętych łapkach weszła do pokoju Sisi. Sisi wskoczyła zaraz na szafkę i z góry ją obserwowała. Zeskoczyła Sisi i bardzo grzecznie się zachowywała a nowa persiczka zaczęła warczeć, ale bardzo krótko to trwało. Zapoznanie było fajne, kotki nie doskakiwały do siebie, początkowo sobie schodziły z drogi. Teraz jest super, codziennie rano wąchają się nosek w nosek. Nie śpią co prawdą wtulone w siebie ale często w pobliżu siebie. Nigdy się nie biły, żyją bardzo zgodnie. Bardzo szybko się zaakceptowały. Ponieważ Sisi - szylkretka była pierwsza więc przyjęcie persiczki było uzależnione od akceptacji jej przez Sisi. Wręcz odwrotnie jak będzie z Tuptusiem w jego nowym domku.
Życzę aby kotki szybko się dogadały. :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: Najlepiej jak teraz każda sprawdza jedna drugą jak zakopane są w kuwecie odchodki. Jak tylko widzę, że jedna idzie do toalety, to często zrywa się druga i się przygląda czy wszystko zostało dobrze zakryte. Wesoło mam z nimi. :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek

jasia0245

 
Posty: 3524
Od: Czw mar 24, 2011 16:39
Lokalizacja: Stargard

Post » Śro paź 17, 2012 17:35 Re: Byłem szkieletorkiem a teraz jestem Tuptus Ksieciunio :)

ale wiesci Edytko 8O
Tez rozbolał mnie brzuch, wierzę ze Tuptus da radę, boję się o koteczkę, skoro nie miała kontaktów z innymi kotkami to może strasznie się zestresowac ,moze próbować przeganiać Tuptusia , ale trzymam kciuki mocno zeby wszystko poszlo dobrze i zeby kotki nie odchorowały nowej sytuacji, ale ja jestem panikara i okropnie się denerwuję. :oops:
Dobrze, ze nowy domek niedaleko i w razie co Tuptus moze wrócić do Ciebie.
Zrób pożegnalne zdjęcie mojemu ulubieńcowi, please .....................

Edit: doczytałam ze zdjecia zrobione, dzięki, trzymaj się kochana :1luvu:

gisha

 
Posty: 6078
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Levika i 79 gości