1. Rudy Rupert i Czarny Rupert w nowych domach. Właściciele wiedzą, że koty po strasznych przejściach i dają im czas na oswojenie. Te kociaki są już za duże na to, żeby oswoić je "przez zagłaskanie", więc ludzie spokojnie czekają, aż koty dojrzeją do bliższego kontaktu oczywiście ułatwiając im to jak tylko się da. Domy dobre, z polecenia, więc o tych dwóch panów jesteśmy spokojnie.
2. Małe rude też trafiło już pod swój dach. I też dobrze trafiło.
3. Wysterylizowałyśmy kotkę matkę ( i hurtowo jeszcze jedną matkę-Polkę, która siedzi u mnie na tymczasie, ale że udźwignęłam jej utrzymanie i leczenie, nie robiłyśmy osobnej akcji). Dzięki już jakiś czas temu "wychodzonym" przeze mnie znajomościom, kotka została wycięta w promocyjnej cenie 50 zł na Klinikach UP. Cięcie przez brzuch, rana ładnie się goi. Ponieważ kotka zaczęła się pięknie oswajać, ją również będziemy wystawiać do adopcji. Może ktoś się skusi na szylkreta. A naprawdę jest śliczna ( zresztą, który kot jest brzydki

4. Do adopcji zostały nam jeszcze dwa burasy. Bardzo proszę trzymać kciuki, bo potencjalny dom na horyzoncie. Pani bardzo rozsądna: sama stwierdziła, że długo jej w domu nie ma i dlatego chce od razu dwa koty, żeby ten jeden nie siedział sam. Sprawa wyjaśni się w przeciągu tygodnia.
5. Mamy następną pacjentkę do sterylki. Dorosła, jednooka kotka z ubojni drobiu, najprawdopodobniej mama Rupertowa. Kicia ma jedno oko ( przy oględzinach okaże się, czy człowiek jej w tym nie pomógł) i już jest w ciąży. Niestety, dość wysokiej. Po konsultacjach z lekarzami, którzy wycinają wszystko, co do mnie trafia, zdecydowaliśmy jednak, że będzie zabieg aborcyjny. Też tego strasznie nie lubię, ale w ostateczności to jednak mniejsze zło. Bo kotka schowa te maluchy i wyprowadzi dopiero, jak będą już się same rozłazić. O ile przeżyją ( bo jest coraz zimniej) i o ile wcześniej nie znajdzie och ktoś, kto kotów nie lubi. A jest to kocica z tej nieszczęsnej ubojni drobiu. Będziemy starać się o to, żeby już po zabiegu tam nie wróciła, ale sama nie mam na to jakiegoś konkretniejszego pomysłu. Zobaczymy. Póki co jutro, pojutrze tniemy ( jak się ją tylko złapie).
6. Biegunka, o której pisała Franie, już opanowana. Tyle dobrze.
I jeszcze raz przepraszam wszystkich za makabryczne opóźnienia w wątku. Zdjęć wciąż nie umiem wkleić ( matko, kto wymyślił taki sposób?!). No i nieskromnie może pisząc, ja to jestem z tych, co więcej robią, niż mówią. Stąd te moje "raporty"

Osobę, która licytowała kolczyki sutasz, proszę o kontakt na pw
