Kruszynka nie chce jeść. Martwię się, bo już ma zapadnięte boki i jest bardzo słaba. Wczoraj zjadła jakąś ociupinkę, ale to było tyle co nic. Dzisiaj mama dzwoniła, że rzuciła się do jedzenie (to dobry objaw, bo wczoraj jedzenie wcala Jej nie interesowało), ale liznęła 2 razy i skończyła. Nie wiem, czy to dlatego, że nie ma siły i jedzenie Ją męczy, czy może ma problemy z gryzeniem, czy łykaniem? Może to dlatego, że ma anemię, sama nie wiem, ale denerwuję się. Jak Ją biorę na ręce to jakbym nosiła piórko, już nic nie waży, a taki była psłodki pulpecik.
Oddycha trochę lepiej, więc wyglada na to, że walczy z infekcją.
Najgorsze jest to, że nie można podawać np. glukozy, czy innych środków nawadniających i odżywiających ze względu na obręek płuc. Błędne koło, bo jak nie będzie mieć siły to trudniej będzie zwalczyc chorobę.
Mama ma co chwila dawać coś pod nosek (chyba ma zatkany nosek i nie ma węchu), bo jak sie blisko nie podstawi, to nie reaguje. Może po troszeczku bedzie jeść. W dodatku nie chce jeść Convalescensu, już się Jej znudził, a poza tym raz dostała w nim antybiotyk (bardzo gorzki), uśliniła się, nie chciała łykać....... okropność taka paskuda, a teraz i samego Convalescensu też nie chce.
Zapomniałabym napisać, że wczoraj osobiście zrobiłam Kruszynce zastrzyk z antybiotykiem. Bałam się jak nie wiem co, ale sie udało. Zostałam "strzykawą", ale numer.
