
- antybiotyk nie jest doustny. Jest w zastrzyku (podskórnym) i w preparacie bezpośrednim do ucha
- RTG szczęki i czaszki mamy - nie umiem tego po medycznemu napisać ale kości nie ruszone, okostna i wszelkie inne rzeczy związane są ok.
Dzisiaj byłam u lekarza (bo jutro nie mam transportu więc tak wypadło)
- temp 38,4 (u Oli taka jest idealna ona w przypadku 38,8 czy 39 ma temp.)
- uszy w stanie już zadowalającym, ropa już nie leci, ucho nie śmierdzi, wszystko mniej więcej poobsychane (też nie wiem jak to napisać poprawnie - krew się nie sączy, ropa nie leci, zaczyna się wszystko obstrupiać - dlatego kota swędzi)
- węzeł zmalał o 50%
w sumie dzisiaj Ola gdyby nie to jej dziwne bulgotanie byłaby na 6+.
Boże miałam napisać taki merytoryczny post piękny, elokwentny i wszystko mi z głowy pouciekało (teraz ja jestem chora - ledwo do domu doszłam, coś z żołądkiem mam tym razem :/ ale podebrałam babci jakąś tabletkę i już jest prawie si). Próbuję to ładnie pozbierać do kupy, Olka dostała antybiotyk jeszcze na 8 dni w między czasie ma przyjść ten wynik wymazu, ale jej stan już jest "prawie zadowalający", wet obstawia, że skoro węzeł już się tak obkurczył to za 8 dni powinno być już prawie spoko. Ma do mnie dzwonic jak będą wszystkie wyniki. W planach mamy morfologię i te badanie krwi pod kątem profilu nerkowo-wątrobowego a potem zabieg czyszczenia tego armagedonu. Nie wiem jak to czasowo się będzie rozkładało ale to chyba w zależności ustępowania stanu zapalnego. Wet. jest pewien, że to węzeł ba daje sobie za to rękę uciąć (co postaram się wyegzekwować w razie gdyby) zwłaszcza, że to leczenie się sprawdza. W sumie wiecie chciałam się zdystansować trochę do sprawy i sprawdzić jak to z kotem bo mama już mi suszy głowę, że wiele rzeczy sobie już wmawiam. No i faktycznie kot się bawi swoimi piłkami (u weta wlazł na komputer, trzeba było nurkować pod stołem, zainteresowana też była różnymi dyndającymi rzeczami przy biurku), je normalnie (i suche i mokre), załatwia się normalnie (nie wiem czy to normalne, że ma stałe godziny wypróżniania się

Dodatkowo poznajdowałam podobne przypadki chorób i stanów zapalnych ucha środkowego (nawet z pękniętą błoną bębenkową) i też ludzie pisali o tym dziwnym mruczeniu (dźwięk mruczenia jest taki.... kurczę gołębiowy

P.S. Takie biedulki dzisiaj były w kolejce do weta, że się z lekka zdołowałam
