tak Karolina adoptowała ode mnie małego dzikiego kota- ja go nazywam po prostu Głupek

bo kotek ten zwany przez Karolinę Marcelem to dzika bestia, nie ma szans na złapanie na wyjazd do hotelu w razie wypadu weekendowego Karoliny- bo gryzie i drapie do krwi, skacze pod sufit. dlatego ja muszę do tego diabła jeździć w weekendy. Karolina zlitowała się nad nim- bo ja go wytypowałam do stajni. rozpaczała żeby dać mu szansę, ona weźmie go na DT i oswoi bo o taki mały i biedny... więc dałam go jej do domu do oswojenia. i o ile w boksie w hotelu byłam z nim w stanie cokolwiek zrobić- u Karoliny w domu na otwartej przestrzeni nabrał takiej werwy- że można sobie pomarzyć o złapaniu kotka

i tyle się udało co nic. kota adoptowała sądzę że tylko dlatego- że go odłapać się nie da

nie wiem tak poza tym co ona może czuć do niego bo jest okropny

ale to jej kot, jestem wdzięczna, bo mi zdjęła ciężar z pleców

a do Pimpka wracając póki co zostaje u nas. czekamy na efekty które przyniesie czas... do operacji mam prawie miesiąc. a swoją drogą jak pozostaje w boksie- wcale nie jest zestresowany, wywala się kołami do góry i nawet ma minę jakby chciał się ze mną miziać, ale to tylko pozory- bo łapa jest często szybsza niż moje samoobronne reakcje

ale nie tracę wiary, bo moje koszmarne koty do adopcji: Aisha, Tosia, Lonstar- głupek Karoli, Sabinka, Ś. P. Szurek, Kajetan, też zalazły domy i wielbicieli. aż mi się chciało całować tych ludzi, jak brali te lamparty. koty są kochane przez ich, i trochę zmieniły swoją piekielna naturę. tak więc cuda się zdarzają
