MariaD pisze:Moim prywatnym zdaniem, nie ma realnych możliwości prawidłowego zdiagnozowania i wdrozenia terapii kota z podejrzeniem alergii w domu, gdzie jest duzo zwierząt i to często się zmieniających a opiekun nie dyponuje ani czasem ani funduszami ani warunkami na prawidłowe postępowanie w takim przypadku.
I to zdanie też napisałam na innym watku osoby z wieloma kotami, majacej kotkę - alergiczkę. Po długoletnim pobycie w DT została wyadoptowana do DS z (chyba) 2 innymi kotami. Problem alergii - z tego co czytałam - został stopniowo opanowany. Kotka się poprawnie zaklimatyzowała.
Alergie mogą być z różnych powodów. Moja Oliwka ma astmę od płynu do płukania tkanin. Ciężko chorowała i było coraz gorzej, dopóki nie zatkała się w mojej pralce rurka do wlewania płynu, a TŻ nie miał czasu na naprawę. Nagle kotunia wyzdrowiała, i to wyzdrowiała radykalnie. Już nie były potrzebne sterydy, nawilżacz powietrza oddałam potrzebującym znajomym. Minęło kilka miesięcy, pojechaliśmy do Mamy, która wszystko miała poprane i popłukane w pachnącym płynie. Po godzinie musieliśmy wracać do domu, bo Oliwka dosłownie się dusiła. Nadal nie używam płynu i mam zdrowiutką kotunię. Tego żaden test by nie wykrył.
Z kolei Wedelek łysieje i rozdrapuje futerko od karm ze zbożami. Nie wiem, na jaki konkretnie składnik tych karm jest uczulony, ale daję karmy bez zbóż i wszystko jest w porządku.
Może warto by było dokładnie poobserwować Grażynkę, żeby wyłapać okoliczności, w których pojawia się alergia?
Z reguły moje koty jedzą karmy bez zbóż, ale kiedyś kupiłam karmę dla kastratów i zmieszałam z Orijenem. Po reakcji organizmu Wedelka, siedziałam jak Kopciuszek i ziarenko po ziarenku oddzielałam 2 kg karmy ze zbożem od 5 kg Orijena.