Teo jest malutki. Wcisnęła go nam ciocia Ania CC, do której Teo trafił ze Zduńskiej Woli - jest jednym z kotów Pani Jadwigi.
nasze pierwsze wspolne chwile były naprawde trudne, każdemu kontaktowi towarzyszył lament i płacz, a także głośne wrzaski. Lucek i Lili z przerażeniem biegli na pomoc, nie do końca wiedząc czy mają pomagać nam, czy kotu.
na szczeście każdego dnia jest ociupinkę lepiej, a przynajmniej tak mi się wydaje. albo bardzo chcę zeby bylo lepiej, więc sobie to wmawiam:)))
za radą cioci Ani CC i cioci Ingi wcisnelismy do kawalerki klatkę, w której Teo ma się nudzić i cieszyć gdy go wyjmujemy na głaski. niestety, wczoraj opanował do perfekcji otwieranie klatki (podejrzewam, ze Lucek maczał wtym łapki ...) i wychodzenie z niej na "wolność". KociTata przezornie podosciskał zasuwki, by bylo trudniej je otworzyć, ale cóż to dla małego rudego kociaka!
troche nam to psuje koncepcję, więc dziś klatka została przytrzasnięta transporterem. nie wiem czy jutro nie założymy kłódek.
zdarzenie to swiadczy o niczym innym jak o wrodzonej wysoce rozwiniętej inteligencji Teo:)
na koniec dodam, ze mimo ucieczek z klatki, lamentów i łkań, Teodor wykazuje nienaganne maniery, NIGDY nie zalatwil sie poza kuwetką (gdy idzie na gigant i biega po mieszkaniu korzysta z dużej kuwety Lucka i Lili, a w klatce ma swoją mini). ponadto bardzo ladnie bawi się z Luckiem. moim zdaniem to super kot. niech tylko polubi branie na ręce i hopsamy do adopcji:)
foto:
(Teo na kolankach u KociegoTaty, bawiący się myszką od Cioci Duszek)
