Zwracam się do osób z Wrocławia, którym nie jest obojętny los zwierząt,a wiem że jest tu wiele takich osób.Opiszę całą sprawę: jakąś godzinę temu tzn. ok 22 na stacji Shell'a przy ulicy Obornickiej zobaczyłam małą, około 3-miesięczną koteczkę, która bardzo miauczała i szukała schronienia.Obsługa stacji dała kotu jeść i pić, kotek był trochę wystraszony,ale widać,że nie jest całkiem dziki, bo podchodził nieufnie do ludzi.Nie wiem czy ktoś tego kotka wyrzucił czy kotek się zagubił.Bardzo kocham zwierzęta i chciałam kotu pomóc, zadzwoniłam do schroniska, niestety pan poinformował mnie,że oni nie wyłapują bezpańskich kotów


