Co do wyników dzisiejszej morfologii i wetowskich opinii - jest na nerkowym. Reszta wyników przyjedzie jutro od Niemców.
Oczy mnie bolą, spać mi się chce, jestem niekumata [nie umiem być niewyspana, wolę głodna byc] bo koty nie musiały trawić i się uaktywniły nocą. Głównie Morela, która normalnie olewa mnie calkowicie, nagle sobie przypomniała kto jest żywicielem w tym domu i co rusz podchodziła, wchodziła na łóżko, pomiaukiwała i... zeskakiwała w pobliże miseczki. Taki mądry kotek. Tylko ja głupia,udawalam, że nie wiem o co jej chodzi. Warczała na Migdała.. Poszła się wysikać ok.5.00 wiec juz wiedziałam, że badanie moczu z głowy.. tzn. z czego innego , mamy.
Poza tym ja jestem stara jak kreda [Nemi na swoim wątku napisała, że jest stara jak węgiel, a poniewaz ja napewno starsza, no to tak mi wyszło], wielkości niewyrośniętego Pigmeja... jak niose transporterek to musze podnosić, żeby się o schody nie obijał.. Resztę pozostawiam wyobraźni..
Na szczęście w lecznicy byłyśmy pierwsze, ale i tak wróciłyśmy po dwóch godzinach. Cztery psy były u wetów, w tym 3 na kastrację - same rasowce.
Morelka wygląda fatalnie teraz - podgolenie na szyii jest b. duże , wygląda jak po operacji tarczycy, boję się, że jakiejś anginy dostanie - u mnie jest zimno. Pachwina wygolona, łapka przednia też - do żył się nie mogli dokopać u grubasa. Ale najdziwniejsze jest jej zachowanie po powrocie. Ona się nigdy nie obrażała,ale tam była dość zestresowana, długo czekałyśmy na wynik, powtorka.. te psy. W gabinecie ją trzymali lekarze, obracali, wyginali główkę... A jak wracałyśmy, to w taxi na naszej ulicy już podeszla do wejścia transporterkowego, powiedziała 'no, nareszcie' , a w domu spoko wylazła, powąchała Migdała, obleciała kąty, jeść dałam w nietypowym miejscu to pojadła trochę. Zdecydowanie była ożywiona, aż poszła spać też w nietypowe miejsce.
Pół saszetki z lecznicy senior consult, podzieliłam na dwa i każde z tej ćwiartki zjadło pół, reszta leży.

Pyszne musi być

To samo suche też obu wsypałam i też do dna nie wyjadły. Albo im się brzuchy skurczyły po nocy, albo to jest niedobre. To wieczorem dostaną mięso z beta glukanem i innymi marchewkami, do czego się wetom nie przyznamy. W każdym razie w wypadku gdy nic sie poważnego nie bedzie działo.
Sugestia jest jednak , że to nie nery tylko jakaś wirusówka...

i że mogła być tyle lat nosicielem

Może testy by sie przydały...
Badanie kupy obu kotów natomiast konieczne.
Obejrzenie, obmacanie, zaglądanie do paszczy, futro jak na niedźwiedziu - kot jak malowanie, na oko zdrowy jak ryba.
Aha, CI weci nie twierdzą że takie 'pochepane' futro musi być wskazówką nerkową. Za to twierdzą, że żywienie kota mięsem to tragedia . "przeciez to samo białko, proszę pani!!" Zgroza! - żadnych komentarzy z mojej strony.
Migdałek normalnie. Obwąchał transporter, nie uciakł w panice, wiec chyba jakichś zapachow traumatycznych nie ma.. Szuka laserka

Będzie miał

Ale zaczynam paranoidalnie się przyglądać ..
Testy na wirusówki miał wiosną - 'a zrobiono po 3 tygodniach powtórkę?' A ktoś mi powiedział..??