Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 27, 2012 17:07 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

8O Tak długo? Na jakiekolwiek oznaki działania też?

dana.b

 
Posty: 3583
Od: Śro lis 09, 2011 12:01
Lokalizacja: Warmińsko-Mazurskie

Post » Pt wrz 28, 2012 21:45 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

temeko pisze:Co do pracy z kotami. Próbowałam głaskać obie przy jedzeniu, co kończyło się tak,że rezydentka odchodziła od miski.

Nie chodziło mi o głaskanie w czasie jedzenia - wtedy po prostu przeszkadzasz kotom :wink: chodzi o takie podkarmianie jakimś pachnącym smakołykiem - czymś co obie uwielbiają, np. jakieś "kupne" smakołyki lub po prostu gotowane mięsko. Siadasz na podłodze na równi z kotami, zwabiasz zapachem, a później dajesz na zmianę wymawiając też ich imiona. Strachliwiec dzięki temu nabierze pewności siebie, a agresor zacznie kojarzyć obecność drugiego kota z czymś miłym. Trzeba to powtarzać codziennie, przynajmniej raz w ciągu dnia wolno podkarmiać.

temeko pisze:Gdy próbowałam bawić się z obiema-raz jednej świeciłam, raz drugiej- kończyły się atakiem Neko i wycofaniem Kaji. Oboje z mężem stwierdziliśmy, ze także ataków jest jakby więcej od kiedy bawiłam się z nimi razem.

Nie odpuszczaj - to świetna okazja żeby szybko nauczyć Neko pokory. Bawią się, Neko atakuje, bez słowa zabierasz ją i zamykasz na kilka minut w oddzielnym pokoju, łazience, itp. - bez słowa. Dalej bawisz się z Kają, po kilku minutach otwierasz drzwi wypuszczając Neko - również bez słowa. W końcu zacznie kojarzyć: atak=izolacja.
To jest rada behawiorysty, którą u nas konsekwentnie stosowałam aż ataki ustały.

temeko pisze:Bo Kaja tez potrafi pokazać pazurki i np. zaczepić łapa przechodzącą obok niej Neko (szczególnie gdy śpi na krześle w przedpokoju).
Taka sytuacja mi się przypomniała -jak tylko Neko zrobi siusiu w kuwecie, zaraz tam pojawia się Kaja i wącha, a potem robi siusiu do tej samej kuwety. Od razu powiem, ze kotki mają 3 kuwety. Czy to jest objaw walki o teren i znaczenia?

1. Pazury do obcięcia (u jednej u drugiej)
2. Atak=izolacja (przy każdej możliwej okazji uświadamiaj jej to)
3. Z obsikiwaniem u nas było tak samo. Agresor pokazuje "moje na wierzchu".

temeko pisze:Czasem, gdy to Kaja zapędzi młodszą Neko w jakiś róg to Neko przyjmuje taka agresywna postawę -uszy do tylu i warczy. Nigdy nie widziałam Kaji takiej-ona jest raczej przestraszona i robi wielkie oczy w odwrotnej sytuacji.
[/quote]
I jeszcze raz atak=izolacja. Pokaż że nie zgadzasz się na takie zachowanie, ale pamiętaj że przy tym nie możesz okazywać żadnych emocji, żadnego gniewu, strachu - nic. Koty to wyczują.

Te porady, które ci dałam są sprawdzone u nas, a mieliśmy niezłą wojnę w domu z dwoma kocurami. Pamiętaj, że agresja w stosunku do drugiego kota nie zawsze oznacza "nie lubie cię". Często może oznaczać "boję się ciebie" albo "jestem niepewna, więc pokazuję ci jaka jestem groźna żebyś nie zaczynała".
Nasze dokocenie na początku wydawało się formalnością, później wpadłam w panikę bo rozpętała się wojna 8O A teraz wiem, że praca z kotami wspomagana feliwayem i kroplami bacha dały rezultat taki, że kocury razem normalnie żyją. Wielkiej miłości nie ma :wink: ale jest spokój i dogadują się.
Pisz co u ciebie.
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Wto paź 02, 2012 8:34 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witam, wczoraj dostałam krople dr Bacha. Pierwszą porcje przyjęły na chrupkach, bez problemu. Teraz niestety nie chcą, wieczorem było wkraplanie do pyska, ale to rozwiązanie siłowe i niezbyt mi odpowiada. Boje się, że nie znajdę sposobu żeby im to podawać. A jakie są Wasze sposoby? Jakie rozwiązania polecacie?
Pracę z kotami podjęłam w zeszłym tygodniu. Podkarmianie wieczorne sprawdza się- siedzą w odległości ok. 0.5 metra i nie koczy się to atakiem. Kary za atak na Kaje także stosuje. Doszło do tego, że Neko rzuca się na nią i od razu ucieka do miejsca odosobnienia.... :) Wiecie te bójki nie zawsze są jakieś strasznie groźne i pewnie bym się nie wtrącała w te kocie sprawy, ale problemy Kaji z pęcherzem... Wyniki Kaji pokazują, że ma permanentne zapalenie pęcherza i to bym chciała wyeliminować.
Jak podawać te krople??? To teraz najważniejsze pytanie, bo wiąże z nimi duże nadzieję
Pozdrawiam

temeko

 
Posty: 35
Od: Śro cze 27, 2012 11:17

Post » Wto paź 02, 2012 8:52 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

temeko pisze:Witam, wczoraj dostałam krople dr Bacha. Pierwszą porcje przyjęły na chrupkach, bez problemu. Teraz niestety nie chcą, wieczorem było wkraplanie do pyska, ale to rozwiązanie siłowe i niezbyt mi odpowiada. Boje się, że nie znajdę sposobu żeby im to podawać. A jakie są Wasze sposoby? Jakie rozwiązania polecacie?
Pracę z kotami podjęłam w zeszłym tygodniu. Podkarmianie wieczorne sprawdza się- siedzą w odległości ok. 0.5 metra i nie koczy się to atakiem. Kary za atak na Kaje także stosuje. Doszło do tego, że Neko rzuca się na nią i od razu ucieka do miejsca odosobnienia.... :) Wiecie te bójki nie zawsze są jakieś strasznie groźne i pewnie bym się nie wtrącała w te kocie sprawy, ale problemy Kaji z pęcherzem... Wyniki Kaji pokazują, że ma permanentne zapalenie pęcherza i to bym chciała wyeliminować.
Jak podawać te krople??? To teraz najważniejsze pytanie, bo wiąże z nimi duże nadzieję
Pozdrawiam


Przy opornych kociszonach możez zastosować rózne sposoby. Ja odmierzałam odpowiednią ilość po prostu na łyżeczkę, klękałam na podłodze, kocura brałam pomiędzy nogi (tylcem w moją stronę-żeby nie miał jak się wycofać), a później jednym szybkim ruchem otwierałam dziub i wlewałam krople, a kota puszczałam. To jest kilka kropelek wieć nie wypluje, bo od raz rozchodzi się w pyszczku.
Możesz kupić oddzielny zakraplacz w aptece, którym bedziesz podawać odmierzoną porcję. Ważne - podawaj od razu całą porcję, nie baw się "po kropelce" bo to będzie denerwować kota.
Możesz też dodawać krople do mokrej karmy albo kupic najtańszą (powtarzam-najtańszą!) pasztetową - i podawać po kawałeczku z kropelką ziółek. Ważne żeby kot nie widział co mu tam zakraplasz, bo będzie podejrzewać że coś kombinujesz.
Pamiętaj - kropli nie trzeba rozcieńczać wodą - to dodaje tylko niepotrzebnej objetości. Same krople praktycznie nie mają smaku ani zapachu. Kota bardziej będzie denerwowała sama czynność podawania, a nie to co podajesz - chyba że uprzyjemnisz ją jakimś przysmakiem.
Brawo za pracę z kotami - zobaczysz, że po pewnym czasie twój wysiłek przyniesie rezultaty, ale wymaga to czasu, cierpliwości i wytrwałości - TWOJEJ! :)
Zapalenie pęcherza trzeba dopilnować i wyleczyć, bo chory kot to drażliwy kot. Napewno to nie sprzyja przyjaźni.
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Wto paź 02, 2012 9:37 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Super! Pomysł z łyżeczką trafiony :) Jeden kot zaliczony :)
Co do cierpliwości - nie obawiam się o to, za bardzo mi na moich kotach zależny. Będę o nie walczyć. I dziękuje za Twoje wsparcie, to dla mnie dużo znaczy.
Jeśli chodzi o zapalenie pęcherza, nie jest to stan który sprawiałby ból kotu, tam po prostu wciąż się coś dzieje. Podobno to przechodzi samo, jak u ludzi. Dostaje uroxi-wet na wzmocnienie ścian pęcherza i pracujemy nad jej głowa :) To nie jest tak, że zostawiliśmy kota odłogiem...

temeko

 
Posty: 35
Od: Śro cze 27, 2012 11:17

Post » Wto paź 02, 2012 9:44 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

temeko pisze:Super! Pomysł z łyżeczką trafiony :) Jeden kot zaliczony :)
Co do cierpliwości - nie obawiam się o to, za bardzo mi na moich kotach zależny. Będę o nie walczyć. I dziękuje za Twoje wsparcie, to dla mnie dużo znaczy.
Jeśli chodzi o zapalenie pęcherza, nie jest to stan który sprawiałby ból kotu, tam po prostu wciąż się coś dzieje. Podobno to przechodzi samo, jak u ludzi. Dostaje uroxi-wet na wzmocnienie ścian pęcherza i pracujemy nad jej głowa :) To nie jest tak, że zostawiliśmy kota odłogiem...

Zapalenie pecherza nie boli? Od kiedy? Jest bardzo bolesne z wlasnego doswiadczenia, takze u kota. Zawsze jak u Morgana sie zaczyna, jedyne co mam robic to podawac mi srodki przeciwbolowe, od weta dostalam.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Wto paź 02, 2012 10:19 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

temeko pisze:Super! Pomysł z łyżeczką trafiony :) Jeden kot zaliczony :)
Co do cierpliwości - nie obawiam się o to, za bardzo mi na moich kotach zależny. Będę o nie walczyć. I dziękuje za Twoje wsparcie, to dla mnie dużo znaczy.
Jeśli chodzi o zapalenie pęcherza, nie jest to stan który sprawiałby ból kotu, tam po prostu wciąż się coś dzieje. Podobno to przechodzi samo, jak u ludzi. Dostaje uroxi-wet na wzmocnienie ścian pęcherza i pracujemy nad jej głowa :) To nie jest tak, że zostawiliśmy kota odłogiem...


Super :ok: Pracuj dalej z kotami, bo to naprawdę daje efekt. Nie mądrzyłabym się tak gdybym sama tego nie przeszła najpierw z dopsieniem pół-dzikim psem, a później z dokoceniem.
Rozumiem, że kotka jest pod opieką weta odnośnie tego pęcherza?
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Wto paź 02, 2012 10:22 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Szczerze mówiąc nie miałam nigdy.
To, że coś się dzieje z jej pęcherzem wiem tylko stąd, że profilaktycznie badam jej mocz co kilka tygodni. Wyniki ogląda weterynarz. Krwi nie ma w wynikach, kot sika do kuwety, nie wylizuje się, więc chyba nie boli. Dostaje uroxi-wet, który ma w składzie glukozamine i żurawinę, aby wzmacniać ściany pęcherza i działać antybakteryjnie na wszelki wypadek. Jakby coś więcej się działo, dostałaby no-spę. Trzeba popracować nad przyczynami, żeby pęcherz odpoczął.

temeko

 
Posty: 35
Od: Śro cze 27, 2012 11:17

Post » Wto paź 02, 2012 10:33 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ja miewam, ostatnio tez, niestety. Masz wrazenie, ze sikasz kwasem z zyletkami. Morgan miewa zapalenia pecherza na tle stresowym (zdiagnozowany FIC). Jak go dopada, zdarza mu sie sikac gdzie popadnie, jak nie potraktujemy go odpowiednio szybko bedzie tez z krwia. Wlasnie z powodu jego problemow sie dokocilismy. Towarzyski kot nie lubil byc sam w domu.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Wto paź 02, 2012 10:46 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Discordia pisze:Ja miewam, ostatnio tez, niestety. Masz wrazenie, ze sikasz kwasem z zyletkami. Morgan miewa zapalenia pecherza na tle stresowym (zdiagnozowany FIC). Jak go dopada, zdarza mu sie sikac gdzie popadnie, jak nie potraktujemy go odpowiednio szybko bedzie tez z krwia. Wlasnie z powodu jego problemow sie dokocilismy. Towarzyski kot nie lubil byc sam w domu.

My również zdecydowaliśmy się na dokocenie, bo kot był towarzyski, bo płakał za każdym razem jak tylko szykowaliśmy się do wyjścia z domu. bo wydawało się że taki miły, uległy... a rozpętała się wojna :roll:

Zgadzam się, że z kocim pęcherzem trzeba napewno uważać i pilnować sprawy - inaczej będzie problem.
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Wto paź 02, 2012 10:51 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ja pisalam w pierwszym swoim poscie w tym watku, zeby sie nie sugerowac moim przypadkiem, bo dokocenie bylo wiecej niz idealne. Przyjechalismy z kotem, doroslym, (Morgan mial ok 8 a nowy rok) i po prostu wypuscilismy go na zywiol na mieszkanie. Zadnej izolacji, zadnego delikatnego zapoznawania. Pierwsza reakcja bylo wzajemne mycie uszek.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Wto paź 02, 2012 11:05 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Discordia pisze:Ja pisalam w pierwszym swoim poscie w tym watku, zeby sie nie sugerowac moim przypadkiem, bo dokocenie bylo wiecej niz idealne. Przyjechalismy z kotem, doroslym, (Morgan mial ok 8 a nowy rok) i po prostu wypuscilismy go na zywiol na mieszkanie. Zadnej izolacji, zadnego delikatnego zapoznawania. Pierwsza reakcja bylo wzajemne mycie uszek.

Zazdroszczę :roll: U nas też było wypuszczenie na żywioł, koty w zasadzie nie zwracały na siebie uwagi, może ze dwa razy syknęły przechodząc obok siebie i tyle. A po jakimś czasie dopiero rezydent zaczął pokazywać co potrafi :evil:
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Czw paź 04, 2012 8:27 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Discordia, ja również zazdroszczę...
U mnie na początku nie było tak źle. Generalnie nadal nie jest tragicznie, bo przypadki darcia futra i warczenia są incydentalne. To, że jest źle okazało się po stanie pęcherza Kaji. Cicha wojna podjazdowa.
Po kilku dniach pracy z kotami udało mi się osiągnąć jedno -Neko zaraz po ataku na Kaje płynnie przechodzi do ucieczki do miejsca odosobnienia... Spryciara. Wie, że źle robi i sama sobie karę wymierza, ale to jest silniejsze od niej....
Krople podaję, z mniejszym lub większym oporem ze strony futer, ale podaje :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, będę informować o zmianach w zachowaniu


ps. wczoraj podczas zabawy (wspólnej!!!!) z laserkiem obyło się bez ataku!!!! Atak był, ale dopiero kilka minut po zakończeniu zabawy.

temeko

 
Posty: 35
Od: Śro cze 27, 2012 11:17

Post » Czw paź 04, 2012 8:37 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

temeko pisze:Discordia, ja również zazdroszczę...
U mnie na początku nie było tak źle. Generalnie nadal nie jest tragicznie, bo przypadki darcia futra i warczenia są incydentalne. To, że jest źle okazało się po stanie pęcherza Kaji. Cicha wojna podjazdowa.
Po kilku dniach pracy z kotami udało mi się osiągnąć jedno -Neko zaraz po ataku na Kaje płynnie przechodzi do ucieczki do miejsca odosobnienia... Spryciara. Wie, że źle robi i sama sobie karę wymierza, ale to jest silniejsze od niej....
Krople podaję, z mniejszym lub większym oporem ze strony futer, ale podaje :)

Pozdrawiam wszystkich serdecznie, będę informować o zmianach w zachowaniu


ps. wczoraj podczas zabawy (wspólnej!!!!) z laserkiem obyło się bez ataku!!!! Atak był, ale dopiero kilka minut po zakończeniu zabawy.


Więc są już widoczne pierwsze efekty twojej pracy :ok: Bądź w tym nadal konsekwentna, bo kociszony muszą zobaczyć że to ty tutaj rządzisz i że nie akceptujesz bójek. Zobaczysz, że z czasem bójki zmienią się w kocie zapasy i zaczepki, które nie będą agresywne. Nasze kocury teraz codziennie wieczorem tłuką się ze sobą, ale nie ma przy tym wrzasków, żaden nie ucieka, krew się nie leje i futro nie leci :)
Obrazek Obrazek

ewexoxo

 
Posty: 4108
Od: Nie wrz 12, 2010 10:38

Post » Czw paź 04, 2012 8:46 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Moje sie ostatnio bija z wrzaskami i latajacym futrem, choc bez krwi, mimo nieobcinanych pazurow. Zawsze im sie agresor wlacza, jak mam isc spac. Rano spia razem na jednej poduszcze i wylizuja sobie futerka. Nie mogliby tak na odwrot? W dzien sie lac w nocy przytulac?
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 22 gości