Wielkie uff, Jasiu zjadł pięknie kolację

Płucka już lepiej, ale jeszcze kilka dni pojeździmy na zastrzyki.
A tak wogóle to ja mam nienormalne koty. Dzisiaj zabrałam z Jaśkiem Magistra, po coś mi się wydawal niewyraźny. Okazało się, że nic mu nie jest, tylko pańcia ma pierdolca i i jest przewrażliwiona
Ale ja nie o tym.
Chłopaki dali popis. Jasiek przy osłuchiwaniu tak mruczał, ze nic nie było słychać, po czym wlazł wetce na ramiona, uwalił się wygodnie i nie chciał zleźć. Tak został osłuchany przez drugiego doktora i tak dostał radośnie zastrzyk.
Magister zamiast dać się zbadać, wziął się za mizianie i obcałowywanie wetki
W końcu nie wiem, czy obaj zostali porządnie zbadani, bo wszyscy ich głaskali i cmokali nad bezproblemowymi kotami
A Cfaniary nie lepsze. Byłyśmy w poniedziałek na szczepieniach. W samochodzie koncert życzeń, aż się bałam, ze nas policja za zakłócanie spokoju zatrzyma. A u weta po otwarciu kontenerka - pełen luz, rozmruczane, rozbawione, zwiedziły zadowolone cały gabinet, szczepionki też pobrały rozmruczane...
Jutro w ramach nagrody dla weta zabieram Ominię na kontrolę. Niech wetowi zrobi porządny piling
