Filutka, odeszła kochana do końca w pokoju swojej opiekunki

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 26, 2012 21:09 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Miałam nadzieje, że jakieś wiadomości będą...

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Śro wrz 26, 2012 21:38 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Blue pisze:
iga5 pisze:. Ona większość czasu śpi. Wstaje tylko czasem do jedzenia lub kuwety. Nie jęczy ani nie piszczy. Załatwia sie i je. Opiekunka jest bardzo z nią związana i jest przy niej, głaszcze ją i mówi do niej. Filutka to czuje. Widać że choróbsko wżera sie głebiej. Ustaliłyśmy z opiekunką , że dopóki kicia je nie pomagamy jej w odejściu.


To że koteczka nie piszczy i nie jęczy nie jest oznaką braku cierpienia :(

Radzą sobie inaczej - np. dużo śpiąc, polegując, ograniczając mocno aktywność. Ale to nie chroni do końca przed bólem :(
Nie mówię o usypianiu jej teraz bo przecież kotki na oczy nie widziałam - ale o wprowadzeniu jej leczenia paliatywnego, łagodzącego skutecznie cierpienie, choćby było totalnie niezdrowe czy otumaniające.
Myślę że ona powinna dostawać silne leki przeciwbólowe - przynajmniej testowo, żeby można było zaobserwować zmianę w zachowaniu, czy jest - bo to będzie świadczyło o tym że kotka bez nich cierpi.

Są koty lekko chore które kompletnie odmawiają jedzenia, są bardzo cierpiące które mimo to mają apetyt - jego obecność nie może być wyznacznikiem braku cierpienia :(
Ta kotka chudnie, prawie nie wstaje - tyle co do kuwety - jej choroba musi być bardzo zaawansowana :(
To są ważniejsze wyznaczniki stanu kotki niż obecność apetytu :(

No chyba że ona dostaje silne leki przeciwbólowe?

Mam nadzieję, że ta nieszczęsna kicia jest już za TM. Kuriozalny wątek :evil: Ręka do góry, kto chce umierać na raka 'powolutku' :(
Przyjżę się tej całej fundacji, obiecuję.
Obrazek
UWAGA - Angalia to IKA 6 (na FB Krystyna Kowalska) nie wysyłajcie kotów!!!
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=117164

Zofia.Sasza

 
Posty: 15958
Od: Wto wrz 09, 2008 15:02
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 26, 2012 22:08 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Nie rak tylko FIV, doczytaj.
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 26, 2012 22:34 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Co u kici ?
Obrazek

cypisek

 
Posty: 8466
Od: Czw lut 26, 2009 18:44
Lokalizacja: Swinemünde, Oslo

Post » Śro wrz 26, 2012 22:34 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Co u kici ?
Obrazek

cypisek

 
Posty: 8466
Od: Czw lut 26, 2009 18:44
Lokalizacja: Swinemünde, Oslo

Post » Śro wrz 26, 2012 22:34 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Co u kici ?
Obrazek

cypisek

 
Posty: 8466
Od: Czw lut 26, 2009 18:44
Lokalizacja: Swinemünde, Oslo

Post » Śro wrz 26, 2012 22:34 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Co u kici ?
Obrazek

cypisek

 
Posty: 8466
Od: Czw lut 26, 2009 18:44
Lokalizacja: Swinemünde, Oslo

Post » Śro wrz 26, 2012 22:34 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Co u kici ?
Obrazek

cypisek

 
Posty: 8466
Od: Czw lut 26, 2009 18:44
Lokalizacja: Swinemünde, Oslo

Post » Czw wrz 27, 2012 13:20 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Spotkalam się dziś z opiekunką Filutki. Kicia zyje i ladnie je. W najbliższym czasie to zweryfikuje jak bede mogla tam wejsc.
Dziewczyny to nie jest prosta sytuacja, ona nie jest u nas na DT, nie moge tam wejsc izabrać ją bez zgody opiekunki.

Ona znajduje się terenie zakonu, zakonnica ktora ja ma pod opieką ma tez inne koty oczywiście w tajemnicy. Zabierajac ją na sile, pozbawie tez dachu inne o ktorych zakon sie w tej sytuacji dowie.

Jest to osoba starsza mocno znerwicowana, nikt oprocz niej tam kotów nie lubi i rzeczywiscie bardzo sie im poswiecila. Druga strona medalu jest taka ze jest bardzo do niej przywiazana i oporna co do decyzji o uspieniu.

Co opieki paliatywnej to jak pisalam po Metacanie kici zachowanie sie nie zmienilo a jest zabezpieczana przed infekcjami co jakis czas antybiotykiem o dlugim dzialaniu.

Bardzo ciezko przekonac zakonnice do uspienia kici a wg mnie ponad 2 tyg temu nie bylo takiej koniecznej potrzeby.
Zdaje sobie sprawe ze w pewnym momencie bede musiala to wyegzekwowac; niestety stanie sie to ze szkoda dla innych podopiecznych, nie mowiac juz o strachu opiekunki ktora sie boi ze ja przeniosa i co sie stanie z tymi ktore dokarmia.
Tu przesylam link do watku w ktorym opiekowalam sie Klosiem ktorego musialam uspic viewtopic.php?f=1&t=123636. Tak jak pisalam wczesniej nie jest to jedyny kot kiedy podjelam taka decyzje. Zawsze ciezko podjąc ta decyzję. Wg mnie to ze kot sie zalatwia i je duzo mowi o jego stanie.
Obrazek.

iga5

 
Posty: 770
Od: Nie wrz 26, 2010 23:04

Post » Czw wrz 27, 2012 16:25 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

No to rzeczywiście nieciekawa sytuacja :cry:

strelicja

 
Posty: 173
Od: Sob sty 30, 2010 21:27
Lokalizacja: Święta Katarzyna

Post » Czw wrz 27, 2012 21:07 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Łatwych sytuacji nie ma na forum. Z tego, co iga5 pisze wynika, że zakonnica stara się i robi wszystko dla dobra kotki. Czy ktoś zechce wziąć kotkę, opiekować się i leczyć? Wątpię.
Igo, bardzo ciepłe myśli przesyłam.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto paź 02, 2012 20:14 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Byłam dziś u Filutki.
Nosek wygląda kiepsko czyli wielka rana. Oddycha tym co zostalo z nosa, buzke ma zamknieta.
Natomiast sama kicia jadła przy mnie chetnie, troche chodziła i troszke nabrała ciałka. Nie widzialam jej 3 tygodnie.
Jest bardziej kontaktowa. Patrzy z zainteresowaniem.
Wg mniej jej samopoczucie jest nieco lepsze, ale rana gorsza powolutku coraz bardziej.

Wg weterynarzy nic juz jej nie pomoże a i po tych wszystkich próbach leczenia które podjęliśmy nie było poprawy.

Zakonnica bardzo to przezywa i zawsze jest wielka konspiracja zebym mogla ja zobaczyc i bardzo dużo nerwów, żeby mnie nikt nie zobaczył. mam nadzieje, że żadna niepowołana osoba uprzejmie zakonowi nie doniesie. Dlatego dopiero teraz ujawniłam gdzie kotka jest.
Ona jest przy niej caly czas i na razie nie zgadza sie na uspienie w tym stanie kategorycznie. Tez dzis nie naciskalam, jestem jedyna osoba z zewnatrz, ktorą wpuszcza.
Jestem z nią w kontakcie, doniosłam jej metacam choc ona twierdzi ze po nim zachowanie kici pozostaje bez zmian.

Porozmawiam z weterynarzem, powiem mu o nieco lepszym samopoczuciu kotki.
Obrazek.

iga5

 
Posty: 770
Od: Nie wrz 26, 2010 23:04

Post » Wto paź 02, 2012 20:55 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

Nie wiem, nie potrafie zrozumiec takiej bezsilności - może jeszcze trzeba czegoś spróbować... Może warto wypisać co było już zastosowane i nie dało rezultató i szukać dalej... Wiem, że to nie łatwe, ale tak tylko patrzeć jak to się pogarsza jest straszne...

tamiss

 
Posty: 6179
Od: Śro lut 10, 2010 17:08

Post » Wto paź 02, 2012 21:35 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

tamiss pisze:Nie wiem, nie potrafie zrozumiec takiej bezsilności - może jeszcze trzeba czegoś spróbować... Może warto wypisać co było już zastosowane i nie dało rezultató i szukać dalej... Wiem, że to nie łatwe, ale tak tylko patrzeć jak to się pogarsza jest straszne...


Tamiss mnie tez boli ta bezsilność. Ona była badana i leczona przez trzech róznych specjalistow. Był jakiś zjazd weterynarzy na którym był omawiany jej przypadek. Zastosowalismy wszystkie sugerowane środki leczenia.
W jej przypadku wszystko komplikuje fiv gdyby nie to pewnie ktoraś z metod leczenia zadziałała by.

Ona przez 7 m-cy ciagle byla wozona do weteynarza, leczenie, badania i tak w kólko. Po podaniu cyklofreronu ktory sprowadzilysmy z Ukrainy nie poprawilo się. Kotka była bardzo tym wszystkim wymęczona. Tu tez są jakies granice.
Nie ja je ustalałam tylko weterynarze decydujac o zakonczeniu leczenia i wprowadzeniu opieki paliatywnej jesli bedzie taka potrzeba.

Prosze zajrzyj na pozostałe nasze watki Bambosia, Muszki, Żabci, Bezogonki, Klosia te koty tez leczylismy, niektóre nadal tak jak Bamboś - stan przewlekły raz lepiej raz gorzej. O każdego walczymy ale są pewne choróbska na które nie ma lekarstwa i nie każda historia kończy się dobrze.
Obrazek.

iga5

 
Posty: 770
Od: Nie wrz 26, 2010 23:04

Post » Wto paź 02, 2012 22:10 Re: Filutka, kotka bez noska, choróbsko postępuje. Wrocław

...

A czy wyczułaś, że w tej opiekunce Filutki jest coś, co by wskazywało, że ona przekłada życie w cierpieniu, nad jego brak?...
Trzeba pamiętać o religii, która zakazuje zabierania życia w każdym przypadku...
Myślę jednak, że nie zakazuje pomocy, choćby w postaci środków przeciwbólowych.
Wiem, że byłaś tam na chwilę i pewnie nie jesteś w stanie wszystkiego dobrze ocenić, ale czy jest coś co Cię zaniepokoiło w zachowaniu opiekunki względem kotki?...
Czy jest ona w stanie wyczuć, zobaczyć, kiedy kicia będzie potrzebowała pomocy w postaci leków przeciwbólowych choćby?...

Sama jestem pełna ufności, wiary w miłość i wrażliwość opiekunki Filutki, ale... ;). Zawsze pozostaje cień wątpliwości.

Trzymam kciuki za Ciebie, Kicię i jej człowieka :ok: :ok: :ok:
I bardzo dziękuję za wiadomości!
Dziękuję. Trzymam kciuki za wszystkich :)!...

RudyiSrebrnyKot

 
Posty: 4830
Od: Nie paź 25, 2009 12:46
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anthonyneept, Google [Bot] i 48 gości