Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Wto wrz 25, 2012 8:47 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, niestety dla Loli okazało się za późno na ratunek. Odeszła malutka dziś o 5 rano, po prostu zasnęła... Wczoraj jeszcze miała robione badania, które wykazały poprawę w stosunku do tych z piątku, dostała witaminy, żelazo, łagodną kroplówkę... Ale myślę, że była już po prostu zbyt umęczona. Nie potrafię na razie rozmawiać o szczegółach, tabletkach i poziomach fosforu. Za ciężko.

Tahti

 
Posty: 20
Od: Pt wrz 21, 2012 19:35
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto wrz 25, 2012 9:34 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Bardzo współczuję :(
"Koty trzeba chwalić, robia się od tego bardziej puchate"

taizu

Avatar użytkownika
 
Posty: 16134
Od: Śro gru 30, 2009 23:05
Lokalizacja: Mazury

Post » Wto wrz 25, 2012 10:57 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Bardzo mi przykro :(

Rookie

 
Posty: 237
Od: Pon maja 14, 2012 14:29

Post » Wto wrz 25, 2012 12:53 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Bardzo mi przykro. Współczuję.
Biegaj szczęśliwa Lolu za Tęczowym Mostem.
Jeśli ktoś mówi, że nie lubi kotów to znaczy, że nie spotkał jeszcze tego właściwego.
Kicuś 04.1997 - 22.10.2010..........Troczuś 2004 - 14.02.2019...............Myszka.................... Mirmił.................GRysiu
Trzy zdjęcia kotów to za dużo.
Obrazek

Irlandzka Myszka

 
Posty: 1546
Od: Nie sie 15, 2010 16:49
Lokalizacja: Cork, Irlandia

Post » Wto wrz 25, 2012 14:11 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Bardzo Ci współczuję. :cry:

megan72

 
Posty: 3509
Od: Śro kwi 18, 2007 12:41
Lokalizacja: Cymru

Post » Śro wrz 26, 2012 16:51 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Dziękuję wszystkim za wyrazy współczucia. Pochowałam moją Lolitę wczoraj późnym wieczorem na cmentarzu dla zwierząt, tak żebym miała gdzie pójść i sobie ją powspominać... Na razie każdy kąt w mieszkaniu wydaje się taki pusty bez niej... Wszędzie jej zabawki, kłaczki na poduszkach, miseczki... Masakra, nie miałam pojęcia, że tak będzie bolało. Była ze mną tylko jeden rok, ale strasznie ją kochałam.

Mam żal sama do siebie, że nie poczytałam o PNN kiedy została u Loli zdiagnozowana - wiedziałabym, że to g...na diagnoza i domagała się bardziej szczegółowych badań, a także miałabym szansę lepiej ją monitorować, podawać suplementy, uważać na fosfor - ale człowiek głupi, myślał, że jak wet mówi, to wie co mówi. Mam ogromny żal do pierwszej wetki, za taśmowe traktowanie zwierzaka, na zasadzie uda się to dobrze, nie uda się - pech. Za zakładanie z góry, że właściciel nie będzie pilnował podawania leków, przestrzegania zasad a przy pogorszeniu nie będzie chciał go ratować tylko od razu uśpi. Być może niektórzy zastępują po prostu zepsutego kota nowym, ale szczerze, to nie widziałam na twarzach w poczekalni nic innego jak tylko troskę, zaangażowanie, miłość, lęk przed najgorszym... Ludzie, którzy przyprowadzają swoje zwierzęta do wetów po pomoc naprawdę je kochają! To nie zabawki, które można wyrzucić bez żalu! Niektórzy weci zdają się tego nie rozumieć (co jest dość szokujące w świetle wyboru zawodu - ale przecież ze świecą szukać ludzkich lekarzy o indywidualnym podejściu do pacjenta, więc czemu ja się dziwię...). Potrafiła mi powiedzieć jedna z drugą "najwyżej przedłużyłaby pani życie o kota o miesiąc". A dla mnie ten miesiąc jest cenny!

Przepraszam za ten wylew frustracji, Lolicie to życia nie wróci. Przynajmniej wiem, że wszystko trzeba samemu sprawdzać, że zawsze warto zasięgnąć drugiej opinii i zawsze domagać się kompletu badań.

Mam też do siebie żal, że nie przygarnęłam Loli o rok wcześniej... Wtedy już mogłabym... Może byłaby tu wtedy jeszcze ze mną...

Kiedyś na pewno przygarnę inne futro, tyle tego kociego nieszczęścia chodzi po świecie... Ale jeszcze nie dziś.

P.S. Jeszcze powiem, że wyniki badań Loli w przeddzień jej śmierci było szokująco lepsze niż te sprzed transfuzji (jeszcze nie w normie, ale przekroczenia normy dwukrotne a nie 10-krotne), ale po pierwsze była już skrajnie słaba, odwodniona (dostawała takiej tachykardii momentami, że ledwo łapała oddech) i wyczerpana, a po drugie właśnie odwodnienie mogło zaburzyć wynik. No i podobno "tak się czasem zdarza". Whatever.

Tahti

 
Posty: 20
Od: Pt wrz 21, 2012 19:35
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro wrz 26, 2012 18:18 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Bardzo mi przykro...[']
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Śro wrz 26, 2012 21:00 Re: Lola, ciężka niewydolność nerek, nagłe załamanie...

Dzięki, Pixie.

Tahti

 
Posty: 20
Od: Pt wrz 21, 2012 19:35
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości