Dziewczynki dziękują za mizianki.
Miraclle, czy Ty na pewno jesteś przygotowana na wizyty tych trzech panienek?
Vailet,sorry, nie znam sprawy....ale koty naprawdę potrzebują czasu , żeby się zaakceptować. Obserwuję to na kotach domowych i działkowych. Np. Lucek mógłby być tylko jednym kotem w domu. Podziwiam Go,że znosi wszystkie koczkodany, które Mu znoszę. Patyczek z Sewerkiem przyjmują kociaste z zaciekawieniem, więc dużo zależy od drugiej strony. Na działce Babcia decyduje, który kot może zostać na jej terenie...i rzeczywiście są takie, które przyjmuje-wcześniej tylko dając do zrozumienia "kto tu rządzi"...inne wypędza bez litości.....Po jednej wizycie nic nie można powiedzieć, oprócz tego,że Kleo była na obcym sobie terenie i w związku z tym nie czuła się pewnie. Dlatego trudno oczekiwać,że radośnie będzie się bawić z nowym koteckiem , przytuli się i będą sobie dawać całuski...i jeszcze wejdzie od razu na kolana obcego ludzia.
I trochę na wesoło: byłam przedwczoraj i dzisiaj na spacerze z psem sąsiada

...wchodzimy do windy a pies tego nie lubi...i jak brzmi zachęcające wołanie do psa?.......odpowiadam: kici kici
