3xG + R + Lolka na koloniach. Piękna wiosna tej jesieni

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 20, 2012 10:47 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Patmol pisze:a Ty masz taki aparat co sam biega za kotami? 8O :mrgreen:


o kurna, to by był wynalazek! sobie zostawiasz w chacie i wychodzisz, wracasz, a tu 500 fotek natrzaskanych. I wszystkie wyraźne, błyszczące, odpowiednio naświetlone :ok: ja taki kcęęęęę!!!

no dobra, coś tam popełnię :roll:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 20, 2012 10:49 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

to czekamy :mrgreen:
i żeby psy też były

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28756
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw wrz 20, 2012 10:52 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Cały komplet zwirzy poprosimy :twisted: wiem, że ciężko za zwyczaj ja mam widma na zdjęciu :roll: i ślad, że coś tu było
Obrazek
Lara [*] 28.03.2012 Fibi [*] 19.11.2012 Basia [*] 03.02.2013 TRUSIA [*] 24.07.2013 Miłek [*] 01.08.2013 Romisia [*] 24.04.2014 Lidzia [*] 06.05.2015 Gniewko [*] 03.09.2015r. Agat [*] 30.11.2015 Feliks [*] 27.03.2017r. RUDA ['] 07.03.2018r. Kocia ['] 11.07.2019r. LOLA ['] 24.03.2020r. MILKA ['] 03.04.2020r. za dużo Was tu

dilah

Avatar użytkownika
 
Posty: 12559
Od: Wto maja 10, 2011 7:39
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 20, 2012 10:55 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Patmol pisze:to czekamy :mrgreen:
i żeby psy też były


a po co Ci psie ryje? na zdjęciach z wakacji są, o tu: viewtopic.php?f=1&t=126206&start=960 i wystarczy ;)

Dilah, ja najczęściej mam na zdjęciu fragment umeblowania chaty albo trawę, bo obiekt w założeniu fotografowany już dawno się przemieścił :roll: z rzadka na uciechę udaje mi się koci ogon na zdjęciu złapać :?
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 20, 2012 11:00 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

bo lubię psy :mrgreen:
(w koty wrobiła mnie córka -ona lubi i przez to się w to wplątałam, bo muszę się dokształcać :evil: coby z tymi wszystkimi w które ona mnie wmanowrowała jakoś sobie dać radę, szybciej mi do domu znoszą niż ja wydaję :evil: )
fajne słodziaki

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28756
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw wrz 20, 2012 11:40 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Doczytałam po miesiącu, porykując radośnie do czasu do czasu. Ja nie mogę tego wątku czytać w robocie, bo patrzą na mnie jak na głupią :roll:

Fajne maluchy. I małe, domy powinny się znaleźć, zwłaszcza że już po wakacjach :ok:
Mój czarny Ukrainiec miał być Semenem ewentualnie Bohunem, ale jakoś się nie przyjęło i jest swojski Diablik (musi mieć imię domowe, bo w papierach jest Lover Forever :ryk: ).
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30737
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw wrz 20, 2012 11:46 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Kicorek pisze:Doczytałam po miesiącu, porykując radośnie do czasu do czasu. Ja nie mogę tego wątku czytać w robocie, bo patrzą na mnie jak na głupią :roll:

Fajne maluchy. I małe, domy powinny się znaleźć, zwłaszcza że już po wakacjach :ok:
Mój czarny Ukrainiec miał być Semenem ewentualnie Bohunem, ale jakoś się nie przyjęło i jest swojski Diablik (musi mieć imię domowe, bo w papierach jest Lover Forever :ryk: ).




oooo, Ciocia Aga nas odwiedziła :1luvu:

Semen już był, sama go tak nazwałam, był w schronisku, wyciągnięty w stanie agonalnym do opieki paliatywnej, przeżył w swoim nowym domu 3 tygodnie. Bohuny były w schronie dwa: Duży i Mały - oba pingwiny i dzikie-dzicze :D ciężko wymyślać ciągle nowe imiona :( Ale Lover Forever??? :ryk: :ryk: :ryk:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 20, 2012 12:34 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Lover Forever powalił mnie na łopatki :ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw wrz 20, 2012 12:38 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Możecie się śmiać do woli - ja tego imienia nie wymyśliłam :mrgreen:
Obrazek Polska - katolska oraz kibolska

Kicorek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30737
Od: Pon sie 30, 2004 9:47
Lokalizacja: Warszawa Żoliborz/Bielany

Post » Czw wrz 20, 2012 23:53 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. I Ukraińskie Kurduple ;)

Przepraszam za zaśmiecanie :oops: zapraszam do wątku Alusia, z prośbą o podnoszenie:

viewtopic.php?f=13&t=146311

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 21, 2012 10:51 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. Głupi ma zawsze szczęście

Będzie dłuuuugo....



zaczęło się od butów. Moich. Prawie nowych. Zakładałam je wczoraj do pracy, ale ponieważ nie wiedziałam, czy dam radę w nich cały dzień, rzutem na taśmę walnęłam do auta adidasy. Nie dźwigam, niech jeżdżą.
O 9.00 rano TŻ miał lecieć do Mamy Duszka naprawić zabezpieczenie antykocie po ocieplaniu bloku. Zadzwonił o 11-tej, że dopiero wyjeżdża, bo wczoraj zatrzasnął w aucie kluczyki. Na szczęście została malutka szpara w niedomkniętym oknie, więc kombinując drucikami, sznurkami i innymi tego typu wysoko wyspecjalizowanymi narzędziami - udało mu się te kluczyki wyciągnąć, ale ponad dwie godziny na to stracił. Nie ma tego złego: w międzyczasie słońce wyszło, ciepło się zrobiło, to przed wyjściem otworzył kotom okno w kuchni, żeby mogły korzystać z woliery.
Po pracy, zmachana, ale z twardym postanowieniem zrobienia porządków w kocio-psiej szafie, poleciałam do marketu i zanabyłam kolejne zamykane plastikowe pudło na chrupki. Do tego 6-ciopak browarka, bułki, waciki, pasek do jeansów z przeceny... wracam do chaty, marząc tylko o tym, żeby zdjąć cholerne szpilki. Niestety. NIE MOGĘ OTWORZYĆ DRZWI!!! zamek nie chce się przekręcić, coś się zablokowało... Dzwonię do TŻ, pytam, czy jest jakiś patent? może dopchnąć? odciągnąć? unieść? Nie ma, kręcić w prawo i w lewo do skutku.
Po pół godzinie jestem wściekła, spocona i boli mnie od tego kręcenia prawa dłoń. Po drugiej stronie drzwi dwa psy dostają szału: szczekają, drapią, wyją, zaczynają się gryźć, latają od drzwi do okna, oczyma wyobraźni widzę pozwalane z kanapy poduszki i oparcia, bo kanapa stoi pod oknem. Do psiego wycia dołącza Gadżet. Drze mordę, jakby go obdzierali ze skóry. Prawie płaczę. Siadam na schodach, zapalam papierosa. Co tu robić? czekać w aucie do niewiadomo której? Psy się wściekną całkiem. Pojechać sobie w diabły? do lecznicy na przykład? mogę zmienić buty na adidasy, może się na co przydam Aniom? ale w domu maleńkie kocięta, pewnie już głodne... zaraz, pomyślałam: zmienić buty???
Lecę na drugą stronę domu. Hurra! okno w wolierze otwarte. Szkoda, że parapet jest na wysokości ponad dwóch metrów. Po Gadżetowej kładce z palet obciągniętych wykładziną? włamuję się do woliery, stawiam stopę na palecie. Trzeszczy i ugina się. Nie da rady, zarwie się jak nic.
Rozglądam się po podwórku... JEST! na pałąkach do narzędzi ogrodowych wisi stareńka drabina sąsiadki. Pożyczyliśmy kiedyś i tak się jakoś zasiedziała. To nawet nie drabina, to dwa okorowane cienkie pieńki i kilka deseczek przybitych gwoździami. Zanoszę do woliery zakupy, oganiając się od kotów. Stawiam wszystko na zewnętrznym parapecie, bo wewnętrzny za wąski. Lecę po drabinę - wisi na tych pałąkach, prawie półtora metra nad ziemią. Jak ja to zdejmę? udaje mi się po 5 próbach, w czasie których usiłuję wyrzucić z głowy wiedzę o populacji pająków, które się tam zadomowiły. Wlekę drabinę do woliery, cudem nie wypuszczając kociastych i przystawiam do ściany. Patrzę krytycznie. Zaraz, jakoś krzywo stoi, to przez Gadżetową kładkę. Jak wlezę, to poleci na bok i wyląduję dokładnie między kładką a siatką. Ustawiam jeszcze raz, opierając o parapet (kretynka, wiem). Torebka w zęby, kurtkę wrzuciłam do kuchni przez okno. Włażę. Mam lęk przestrzeni, 50 cm nad ziemią to wysokość nie do przebycia. Muszę tam wejść, bo kocięta... Powoli, powolutku... już widzę Rastkową mordę. Trzask. Qrwa, co to? drabina trzasnęła? Nie, parapet się zagiął. Trudno, się odegnie jakoś. Później. Wszystko później.
No tak, normalka. Stoję. Parapet mam na wysokości trochę ponad kolana i się zacinam. Nie zrobię tego kroku, mowy nie ma. Oddychaj, kretynko, i uspokój się, bo na dół też nie zejdziesz. Przecież nie będziesz tak stać, aż chłop wróci. Odwracam się powoli i siadam na ramie okna dupskiem. Żyjemy! powoli przekładam nogi, udaje mi się nawet nie zrzucić z powrotem na podwórko zakupów. Uff.


Koniec? Ależ nie, przecież sama ostatnio napisałam, że co nas nie zabije to nas wzmocni, prawda? :twisted:

Psy chcą wyjść. Jak mam je wypuścić? wyrzucić przez okno? Próbuję otworzyć cholerny zamek od wewnątrz. Nic. Zabieram się do ogarniania inwentarza i chałupy, co przechodzę koło drzwi, to próbuję je otworzyć. Koło 18.30 w końcu z krzywą panią na ustach szarpię jednocześnie kluczem, klamką i drzwiami. Coś strzela. Otwarte! Ale zapadka od zamka wystaje jakieś pół cm. Boję się zamknąć nawet na klamkę, bo jak wtedy akurat zwolni, to tym razem ja będę w środku, a psy na zewnątrz. Łapię kawałek czegoś długiego, wstążeczka do prezentów. Przywiązuję klamkę do wieszaka w przedpokoju. Powiedzmy, że może być.

Wraca TŻ. Kupił nową wkładkę do zamka, zmienia na biegu - gówno, proszę państwa. To nie wkładka. Rozpieprzył się cały zamek, ten w środku. Tyle, że na klamkę można zamknąć. TZ wsiada w auto, jeszcze zdąży do sklepu: "nie zamykam bramy, nie wypuszczaj psów". Dobra, dobra.
Po 10 minutach telefon:
- "Misiek, weź centymetr, otwórz drzwi i zmierz mi odległość między dwoma brzegowymi śrubami w zamku"
- "już, już, poczekaj, centymetr już mam. Georg nie wychodź! Gadżet, odsuń się, pojebku"
Mierzę, trochę na macanego, bo już ciemno. Odwracam się do oświetlonego przedpokoju:
- "kotek, 19 cm tam jest i... o qrwa! psy!!!"

Rzucam telefon, wołam. Nie ma. Do domu, łapię obroże i smycz. Ja pier...lę, Lolka! Magija mnie zabije! Drzwi! nie mogę zamknąć drzwi! trudno, niech zostaną tylko na klamkę. Lecę na ulicę, nie ma. Z boku po prawej słychać szczekanie od kolejnych sąsiadów. Czyli moje musiały tam przebiec. Biegnę. Ciemno jak w rzyci. Drę się: Rastek!!! Kretynka po raz kolejny, Rastka można wołać do uśmiechniętej śmierci... LOOOOLAAAAA! O Boże, leci. Zza zakrętu wypada biała kula i mknie w moją stronę. 5 sekund później do białej dołącza ruda kula. Lecą oboje, byle do bramy. Odwracam się i idę w stronę podwórka, docieramy tam jednocześnie. Piszczę radośnie, jakie to grzeczne pieski mam, jednocześnie zatrzaskując bramę i przycinając nią sobie nogi. Boże, niech ten dzień się w końcu skończy...






dlatego nie ma obiecanych fotek :roll:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 21, 2012 11:02 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. Głupi ma zawsze szczęście

:mrgreen: nie wiem co powiedzieć 8)

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28756
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt wrz 21, 2012 11:02 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. Głupi ma zawsze szczęście

O matko, Inga, kocham twoje opowieści :ryk:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 21, 2012 11:06 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. Głupi ma zawsze szczęście

o Boże :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: :ryk:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 21, 2012 11:09 Re: 3xG + R + Lolka na koloniach. Głupi ma zawsze szczęście

ja pierdziu 8O
bym się śmiała, gdyby mi tchu nie zabrakło z emocji
i co za ulga, że nie tylko mnie się takie idiotyczne historie przydarzają
i co za ulga, że przynajmniej psów nie mam na stanie

i ... Inga, jesteś niesamowita :smiech3:

pozytywka

 
Posty: 15647
Od: Wto cze 22, 2010 10:45
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 19 gości