Aaaaa, no jeszcze zanim się za bazarek zabiorę, to Wam opiszę, jaki dzis miałam dzień po powrocie.
Przy furtce przywitały mnie moje pieski kochane.
Ringuś był tak uradowany, że nie odmówił sobie iście lwiego skoku na moją osobę, paprząc mi łapusiami moje wyjściowe gatki.
Michasia wcale nie była lepsza, skoczyla na mnie z tyłu, a jako że do dużych nie należy, więc swoim skokiem podcięła mi nogi w kolanach, zmuszając mnie do przysiadu natychmiastowego. Co wykorzystał Ringo, pracowicie myjąc mi twarz

.
W pokoju sajgon.
Wszystkie potwory siedziały w domu.
Żwirek z kuwety rozpirzony po całym pokoju...kuweta czysta

.
Grzeczne koteczki?
Nieeee...smród wcale pozorny nie był

.
Zofia z wściekłości nalała maluchom do tunelu...skubana chyba od rana trzymała

.
Ali manifestując swój sprzeciw nawalił olbrzymie kupsko tuż przy miskach z wodą i jedzeniem.
No niby jest sporym kotem, ale wierzcie mi, tym razem nie miałam pojęcia, gdzie to wszystko mu się zmieściło

. Ringo by się nie powstydził.
Woda z miski wylana.
Jedna firanka zwisała smętnie z jednej strony.
Antoni i Groch z minami niewiniątek siedzieli na drapaczku.
Zostawiłam to wszystko i poszłam do kuchni płakać.
Ale nawet to nie było mi dane...
Jak weszłam jakis kwadrans później, z dobrą wolą posprzątania pokoju, to moim oczom ukazał się taki widok:
- Zofia wyła jak potepieniec na fotelu prezesa.
- Ali huśtał się na klamce, w przerwach kaszląc i smarkając przez dziurke od klucza.
- Młodzież zgodnie naparzała się w kałuży rozlanej wody.
- Plamiś postawił sobie za punkt honoru zasmarkać całą powierzchnię szyby okiennej.
Jedynie mój kochany Puniaczek spokojnie i smętnie patrzył z fotela na całe towarzystwo....
Cholera mnie wzięła, przyznaję.
I się odezwałam tymi słowy:
" Słuchajcie, gnoje! Ja mam dosyć! Gówno mnie obchodzi, że wam się nie podoba siedzenie w domu, mnie się też pare rzeczy nie podoba i muszę z tym żyć. Jesteście chorzy, i nie wyjdziecie, nawet, gdybyście mi chórem odśpiewali hymn państwowy.
Czy to jest jasne czy powtórzyć? A teraz bardzo proszę, ja sprzatam, a kotki grzecznie, miło i radośnie spędzają razem czas....ALE JUŻ !!!! "
No dobra, może i mówiłam trochę glośniej niż zwykle...
Towarzystwo wytrzeszczyło na mnie oczy.
Posprzątałam i wyszłam do kuchni zrobic sobie pić.
W pokoju zaległa cisza, jak makiem zasiał

.