Dziś odezwała się do nas rodzina która w ubiegłą niedzielę adoptowała Milę. To kotka która została zabrana z Rynku rzeszowskiego - ta "dzika, wolno żyjąca"...
To wiadomość od nowych właścicieli:
Cyt.
"Witam!
W niedzielę kontaktowaliśmy się z Państwem w sprawie kotki, którą w tym samym dniu adoptowaliśmy. W poniedziałek rozmawiałam z Panią, która nam oddała Milę i obiecałam, że napiszę jak się klimatyzuje i wyślę parę zdjęć.
Przede wszystkim, Mila jest bardzo grzeczna. Mieszkamy w Przemyślu, więc musiała z nami jechać samochodem, co nie do końca jej odpowiadało. W niedzielę wieczorem poznała się z mniejszą sunią Miką, która ma ADHD
i dlatego też zaraz Mila ją ustawiła sobie
Noc spędziła w pokoju, w którym ją wypuściłam, śpiąc na fotelu. Od początku korzystała bez problemu z kuwety.
W poniedziałek pierwszą rzeczą, która ją zaciekawiła, było akwarium z rybkami i krabami. Stała na dwóch łapach, więc przysunęłam jej krzesło i potrafiła siedzieć tak pół dnia. Potem wyszłam z nią przed dom na chwilę, żeby zapoznała się z terenem i po powrocie zaczęło się miauczenie pod drzwiami, bo chciała cały czas wychodzić. Mój mąż po powrocie z pracy włączył telewizor, co wzbudziło zainteresowanie Mili, natomiast noce spędza już w pokoju naszej córeczki Julci. We wtorek po pracy razem z córeczką kupiłyśmy zabawki oraz Whiskas z rybami dla Mili. Zabawka bardzo jej się spodobała, co widać na zdjęciach, a jeśli chodzi jedzenie, to wystarczy zaszeleścić, czy też otworzyć lodówkę, to od razu biegnie do kuchni 
Wczoraj po powrocie z pracy okazało się, że Mila jest na podwórku, bo uciekła mojemu mężowi. Na początku się wystraszyłam, ale okazało się, że jak tylko ją zawołałam, to od razu przybiegła. Potem znowu wychodziła, ale niestety nie mam zdjęć, bo tak szybko wbiegała pod choinki, w których siedziały wróble.
Z obiema suniami się zapoznała, chociaż z Miką przebywa częściej, więc normalnie ze sobą obcują. Natomiast większa Sara, głównie jest przed domem, więc wpuszczamy ją rzadko.
Myślę, że Mili jest u nas dobrze. Lubi się przytulać i jak tylko wracam z pracy, to chodzi za mną krok w krok i często bawi się z naszą córeczką.
Za parę dni znowu coś prześlę i napiszę.
Dziękujemy jeszcze raz za kotkę i pozdrawiamy serdecznie
"I proszę pomyśleć że nadal mogła mieszkać na Rynku i żywić się resztkami.