jestem już w drodze ale oczywiście dokąd moge to zaglądam
Dziękuję Ci Botwinko z całego serca za dobre słowa-rzeczywiście patrząc na foty Sznitzka szczęśliwego z Ryszardem myśl o zaprzestaniu "mania" tymczasków wydaje się herezją...cały czas wiem że muszę zwolnić, że nie bedę mogła mieć już tylu tymczasków jednocześnie ile miałam bo to ponad nasze wspólne z TŻ-tem siły i trochę ponad granice rozsądku w naszej sytuacji życiowo-zdrowotnej ( w tym i finansowe granice rozsądku, bo niestety drukarni nie mamy, choć bardzo byśmy chcieli...

)
Jestem rzeczywiście szczęśliwa że ponad 100 kotków uratowaliśmy i wydaliśmy do domku-ta ilość wydaje mi się niesamowita-nigdy nie myślałam że to w ogóle realne w moim przypadku.
A jednak- na swoje drobne miejsce w Kocim Niebie juz na pewno zapracowaliśmy więc teraz możemy trochę pomyśleć również o sobie, trochę wyluzować ..
obiecuję sobie że po powrocie wezmę się za uporządkowanie wątku, może w ogóle założe nowy-bo tego nie mam jakoś sił porządkować-nie potrafię wciąż patrzeć na zdjęcia Smartunia,choć paradoksalnie mam go przecież w komórce na tapecie..
pewnie nie uwierzysz Botwinko ale do czasu choroby Smartunia na mojej tapecie w komórce był Sznycelek-takie piękne foty w dniu odjazdu mu zrobiłam że długo nie potrafiłam się z nimi rozstać, aż mój TŻ mówił że to zdrada naszych kotów

...zresztą Sznycelek był też przecież ulubieńcem naszego weta Kamila, który "gdyby tylko miał dom to by Sznycelka natychmiast adoptował

"-he,he-wcale nie wiem czy by go dostał
właściwie to te foty powinnam wysłać Ci mmesem jak tylko wróce bo są na prawdę piękne
i widzisz Botwinko-w ten oto sposób sama stałaś się DT
mnie teraz jakoś z każdym kotem coraz ciężej się z nimi rozstawać-początki były tragiczne-po kilka razy zawracałam z pierwszymi kotkami wiezionymi do Domków. Potem się ogarnęłam i przez jakiś czas "byłam twarda" ale od dość dawna już widze że mi strasznie trudno..-w tych oczach, w tych słodkich istotkach, często nawet bardzo niegrzecznych, można się tak bardzo szybko zakochać...
no cóż.. musimy szybko wypoczywać, szybko wracać i szybko się rozkocić, bo łapię się na tej myśli że, w pewnym sensie nie mogę się już doczekać przyjazdu nowych biedactw które znowu, jak tylko Bozia da, beda u nas zdrowiały, piękniały ( i tyły

) w oczach..
..przyznaję się bez bicia-jestem w szponach nałogu

..mimo żem niepodatna na nałogi, to tym razem jednak chyba odwyk się nie powiedzie
