Dzięki wszystkim za trzymanie kciuków, pomogły, bo Kruszynka czuje się lepiej (żeby nie zapeszyć!).
Tak jak Dora przekazała, byłyśmy w piątek z Kruszynką u dr Katarzyny Kulpińskiej w lecznicy w Częstochowie. Dr Kulpińska została poinformowana o stanie zdrowia Kruszynki oraza o lekach które dostała przez dr Lewicką i dr Gierka. W razie kłopotów miła kontaktować się z ww. weterynarzami.
Przyjechałyśmy o 19-tej (tak jak byłyśmy umówione). Pani Kasia osłuchała Kruszynke, zmierzyła Jej temperaturę (38,9, czyli stan podgorączkowy) i podała kroplówkę. Po kroplówce podała jeszcze Vit B12 w iniekcji i jeszcze jakiś lek.
Następnie próbowałyśmy zrobić RTG klatki piersiowej. Nie było to łatwe, ponieważ nie wolno było Kruszynce podać żadnego środka otępiającego, jak "głupi jasiu", ani narkozy. W trakcie prześwietlenia przeżywałyśmy straszne chwile, ponieważ kruszynka bardzo się denerwowała i łapała powietrze jak ryba. Miałyśmy niestety skojarzenia, związane z RTG Pusia (wtedy miał ostatni atak duszności przed śmiercią), więc nasz strach był jeszcze większy.
Na szczęście zdjęcia udała się zrobić, Kruszynka się uspokoiła i po trochu dochodziła do siebie w czasie gdy pani Kasia wywoływała zdjęcia.
Nawet nie wyobrażacie sobie, jak się bałyśmy diagnozy, tym bardziej, że obraz płuc mógł wskazywać guzy.
Diagnoza, obrzęk płuc, może i guzki, ale nie ma co gdybać ponieważ zdjęcia są mokre i dopiero jak będą suche można stwierdzić dokładnie, czy guzy są.
W międzyczasie Pani Kasia obejrzała wyniki badań krwi. Przeraziła się bardzo małą ilością czerwonych krwinek (przy normie u kotów 6 000-10 000) Kruszynka ma 2 400.
Następnie były telefoniczne konsultacje z dr Lewicka i ustalenie leków które mają być podane. Dostała Furosemid i antybiotyk. Biedna Kruszynka była bardzo wymęczona, na dodatek został Jej wenflon w łapce do niedzieli.
W sobotę rano znowu miała duszności, zadzwoniłyśmy do dr Kulpińskiej, która kazała podać Furosemid. Lek pomógł. Cały dzień Kruszynka czuła się lepiej, oddychała nadal bardzo szybko, ale już nie sapała.
Wieczorem znowu dostała Furosemid i antybiotyk. Noc była spokojna.
Wczoraj oddychała nadal spokojnie, ale szybko. Wieczorem pojechałyśmy do lecznicy. Pani Kasia osłuchała Ją i stwierdziła, że nadal szmery w płucach są. Dała leki dożylne, antybiotyk i Furosemid podskórnie.
Niestety znowu został w łapce wenflon. W piątek ma mieć Kruszynka badanie krwi, wiec dobrze, żeby nie trzeba było znowu szukać żyły.
Od dzisiaj mam dawać antybiotyk w zastrzyku (pani Kasia nauczyła mnie jak się robi) przez 4 dni i nadal dawać tabletki.
Kruszynka jest bardzo biedna, smutna, wymęczona. Nie chce jeść, skarży się, dzisiaj już przed pracą musiałam zrobić Jej pobudkę i podać 2 tabletki. Mój szkrabuś biedny, a ja tak Ją męczę.
Mam ma dzwonić jak dzisiaj Kruszynka się czuję. Jak cos będę wiedzieć, odezwę się.
P.S. Wielkie dzięki dla Druidów . Dostała od Was pomoc finansową.
