Najmniejsze - potrzebne 4 x 65 zł na klatki!

W jednej lecznicy nowe maluszki do odkarmienia - adoptowałam dziś 5 dzieciaków ktore 2 dni temu trafiły do schronu w stanie tragicznym. Są na Książęcej w szpitalu zakaźnym, bo mają potworny katar i biegunkę. Drogi ten szpital strasznie, bo 100 zł za dobę za miot, ale nie było wyjścia, a poza tym jakiś pan którego tam spotkałam kupił maluchom mleko za 50 zł i opłacił 100 zł za 1 dobę

No i będą tam odkarmiane! W drugiej lecznicy 6 maluszków zabiegunkowanych na maksa. Niestety nie było miejsca w żadnym szpitalu dla małego buraska, który wczoraj ledwo żył ale przez noc podrasowali go w schronie. siedzi u mnie na łóżku w transporterze dogrzewany przez 2 termofory, czasem kładę go sobie na szyi i też dogrzewam. Myślałam, że Kartek i s-ka to mikruski, ale przy nim wyglądają na giganty. Małe dostało kroplówkę podkórną, jutro rano idziemy znowu do weta, jeśli będzie żył. Noc z czapy, bo cały czas sprawdzam czy oddycha. No ale wiedziały gały co brały, zdaję sobie sprawę że jego stan jest cieżki. Ma też potworną biegunkę, na szczęście brany na kolana je. Niewiele, ale jednak. Tak bym chciała, żeby mu się udało....

za małego burania :ok:

mocno , mocno i za resztę maluchów aby sie im udalo :ok:

buźki dla tego Pana :1luvu:

podnosze

Wystawiłam kolejny bazarek - tym razem mój osobisty, na karmę i żwirek dla 6 kociąt które są u mnie.
Wspomogę choć trochę, bo sytuacja finansowa jest tragiczna, dług w lecznicy i kolejne maluchy leczone + karma dla tych w kilku DT

Moje kociaki mają coraz większe apetyty, mleko jeszcze piją wszystkie + karma dla 5 starszych, żwirku idzie też mnóstwo

viewtopic.php?f=20&t=146036

Do poprzedniego bazarku dodałam też nowe rzeczy.

moze Ktoś zauważy potrzeby i pomoże

do góry!

tu szukaja jakichś maluszków/młodzieniaszków -dwupaku,może akurat by zajęli się niuniami z Palucha
viewtopic.php?f=13&t=146048

potrzebna karma dla maluszków !

Mały przeżył noc wtulony we mnie, przykryty moimi polarami i swetrami (w transporterku na termofrkach nie chciał siedzieć). Rano kiedy zabrałam go na kroplówkę zaczął odchodzić. Walczyliśmy o niego pół dnia, ale było coraz gorzej i gorzej. w pewnym momencie nie było już sposobu żeby podnieść mu temperaturę, cierpiał bardzo. Przychodzi taka chwila, że jedyne co można zrobić dla zwierzaka to pomóc mu odejść. Dwaj lekarze orzekli, że stan jest agonalny, a ja nie miałam już siły patrzeć jak się męczy. zasnął na moich kolanach. Przepraszam, ale więcej nie mam siły dzisiaj pisać, muszę się pozbierać do kupy. Pozostała 11 jak na razie intensywnie leczona.