W jednej lecznicy nowe maluszki do odkarmienia - adoptowałam dziś 5 dzieciaków ktore 2 dni temu trafiły do schronu w stanie tragicznym. Są na Książęcej w szpitalu zakaźnym, bo mają potworny katar i biegunkę. Drogi ten szpital strasznie, bo 100 zł za dobę za miot, ale nie było wyjścia, a poza tym jakiś pan którego tam spotkałam kupił maluchom mleko za 50 zł i opłacił 100 zł za 1 dobę

No i będą tam odkarmiane! W drugiej lecznicy 6 maluszków zabiegunkowanych na maksa. Niestety nie było miejsca w żadnym szpitalu dla małego buraska, który wczoraj ledwo żył ale przez noc podrasowali go w schronie. siedzi u mnie na łóżku w transporterze dogrzewany przez 2 termofory, czasem kładę go sobie na szyi i też dogrzewam. Myślałam, że Kartek i s-ka to mikruski, ale przy nim wyglądają na giganty. Małe dostało kroplówkę podkórną, jutro rano idziemy znowu do weta, jeśli będzie żył. Noc z czapy, bo cały czas sprawdzam czy oddycha. No ale wiedziały gały co brały, zdaję sobie sprawę że jego stan jest cieżki. Ma też potworną biegunkę, na szczęście brany na kolana je. Niewiele, ale jednak. Tak bym chciała, żeby mu się udało....