Bałuckie podwórko 14 kotów ..sterylizujemy [Łódź]

Ten preparat należy psiknąć na skórę. On się rozpuszcza w łoju naskórkowym i działa ok 5-6 tygodni. Psiknięcie na sierść nic nie da.

Kasiu, jak będę mogła pomóc jakkolwiek, to pomogę, jak nie, to powiem, że nie mogę..

itaka pisze:Ten preparat należy psiknąć na skórę. On się rozpuszcza w łoju naskórkowym i działa ok 5-6 tygodni. Psiknięcie na sierść nic nie da.

na skórę, czyli np. brzuch? dobrze myślę? tam chyba najmniej sierści

sęk w tym że z brzucha może sobie kot wylizać a to grozi podtruciem

to w które miejsce celować? na kota, którego nie mogę wziąć na ręce? i czy to ma sens, czyli skutek antypchelny??

może jest jakiś inny sposób? oczywiście poza złapaniem w łapkę, wizytą w lecznicy.. itd.

Hanulka pisze:to w które miejsce celować? na kota, którego nie mogę wziąć na ręce? i czy to ma sens, czyli skutek antypchelny??

może jest jakiś inny sposób? oczywiście poza złapaniem w łapkę, wizytą w lecznicy.. itd.

nie ma możliwości zastosować Fiprexu na dzikim kocie - musiałabyś go złapać, wypsikać na skórę czyli pod sierść i popilnować jeszcze przez przynajmniej parę minut, żeby wyschło, a kot nie zlizał. Impossible. Podobnie zresztą jak wszelkiego rodzaju spot-on na karczycho.
Trzeba było poprosić (i zapłacić) za wypsikanie kotów jak były w narkozie do sterylki, teraz to już po zawodach. Ale obiło mi się o oczy, że to zapchlenie dotyczyło maluchów? no bo niby jak w innym razie Pani Karmicielka zobaczyła pchły na kocie dzikim, do którego nie można się zbliżyć? aż taką ma nadwzroczność?

ja też mam pod własną opieką dzikie koty, tzw. wolnożyjące, które już dawno są po sterylce..

o nadwzroczności nic nie wiem :oops:

za informacje dziękuję

Hanulka pisze:ja też mam pod własną opieką dzikie koty, tzw. wolnożyjące, które już dawno są po sterylce..

rozumiem, myślałam, ze chodzi wyłącznie o koty z tutejszej akcji.

Georg-inia pisze:
Hanulka pisze:ja też mam pod własną opieką dzikie koty, tzw. wolnożyjące, które już dawno są po sterylce..

rozumiem, myślałam, ze chodzi wyłącznie o koty z tutejszej akcji.

ok, dziękuję za wskazówki, muszę się rozejrzeć w temacie odpchleń..

spotkanie na WIN z p. Bożeną, p. Grażyna też była, oczywiście p. Natalia, na szczęście z okna tylko, wkurzony lokator posesji, który poddał się falującej adrenalinie.. z końcowym efektem rozumienia, co się teraz dzieje i jaki mamy cel.. uff..uff.. uff..

ostateczne ustalenia, myślę, że warto spróbować, Kasiu, możesz? Wiem, że na pewno rano nie, bo pracujesz..

1. jutro (środa) próbujemy łapać, ale o 18.00 (najpóźniej jak się da, żeby koty były na parterze, a nie na dachach; będzie p. Bożeną (wierzy, że złapie kota do kontenerka i żeby się to udało :ok:

, koty do niej lgną, ale muszą być nastawione na wizję jedzonka, no cóż.. :wink:

), p. Grażyna też będzie, też ma jedzonko; potem transport do lecznicy, bo o 19.30 zamykają, kto transportuje i co i jak?, w zależności od tego, ile da się złapać i na ile w trakcie tego procesu się zdecydujemy - max 3 koty/ki; spróbuję jutro mieć już odpchlacz i zrobić, co możliwe.., na pewno z maluszkami, bo można wziąć je na rękę... zapchlą się zaraz np. od matki, ale zawsze coś..
2. jak nic się nie da jutro wieczorem lub da się częściowo, umówiłam się z p. Bożeną na 7.00-8 rano rano w czwartek, dokończymy, wtedy koty są najbliżej w kontakcie (podobnie jak wieczorem = foty w pierwszym poście) i będziemy łapać dalej, transport j.w. ręczno/nożny lub coś...
3. na piątek ustaleń nie ma, żyjemy z perspektywą 1-2 dni..

mam foty, ale te może jutro?

wszystkie pozabiegowe w dobrej formie, łysolka też, łakoma strasznie :mrgreen:

ładnie zarasta sierścią, choć ona jedna wyraźnie się drapie.. może to jakieś uczulenie?
chodzi i biega "na oko", czyli bez RTG, normalnie :wink:

maluszki fantastycznie dziś bawiły się i polowały na zielone gałązki, oczki tracą powoli niebieski kolor...

Kasiu, daj znać, proszę, czy możesz jutro o 18..

to nie dotyczy tego wątku, ale informacyjnie: jestem umówiona z p. Bożeną na ciachanie wolnożyjących kotów, o których ona wie, że jeszcze w naszej okolicy są do wycięcia, oczywiście na talony, które mam :ok:

Haniu od 18 to ja zostaję z Natalką

odpadam o tej godzinie..dziś uprosiłam specjalnie teściową, bo Artura nie ma, by ją odebrała z przedszkola i posiedziała z nią do jakiejś 18, tak bym mogła od 16:30 na spokojnie nie martwić się o nic ganiać zakotami, oficjalna wersja spotkanie , bo teściowa nie może wiedzieć, że ganiam jakieś koty na sterylki :roll:

...niestety przy takiej zmianie planów ja odpadam

rozumiem, spróbujemy z p. Bożeną, ja nie mogę natomiast po południu w czwartek (może coś mi się uda rano w czwartek?), piętek = pracuję do 19.00, a w sobotę 9-15; dzięki za podrzucenie transporterów, jeśli dasz radę, proszę daj mi znać; relacja już chyba jutro, bo wieczorem na dodatek się ukulturalniam :wink:

Haniu próbowałam się bezskutecznie dodzwonić do Ciebie, to napiszę tu:
Trasprtery zaniosę p. Grażynie, jeśli jej nie zastanę, to nigdzie indziej ich nie zostawię, jesli jednak będzie p. Grażyna i zostawię prośba, by te które nie będą użyte (zależność ilość kotów) zabierz, nie chcę by tam zostały choćby do jutra, nie ufam tym ludziom.
Ponadto rozważ proszę, to co ci napisałam o odpchlaniu kociaków, możesz zatruć matkę, która będzie chciała je umyć, poza tym nie wiem jaki wiek jest odpowiedni i jaka dawka (zapewne wagowa) dla takich maluchów.
Koty co dzień od jutra mogę odbierać nie ma problemu, jutro poproś p. Bożenę by była o 16:30 (chyba, że by padało wówczas niech nie przychodzi) spróbuję coś złapać by nie iść do lecznicy na pusto.
Co do klatki łapki, jeśli chcesz jeszcze łapać coś poza tą akcją, ja oddam klatkę - zdając ją na siebie, wówczas Ty na siebie możesz ją wyporzyczyć z fundacji, nie chcę by wzięta na mnie klatka przechodziła przez trzecie ręce - ale wiem, że z tym bez problemu, bo dogadałyśmy temat :ok:

hej, niestety pogoda kompletnie pomieszała nam szyki.. wczoraj lało, zdążyłam tylko odpchlić maluchy, ponosić je aż wyschną, troche "wyczesać", ulokować w bezpiecznym miejscu przed deszczem.., p. Bożena pomagała, p. Grażyna też, p. Natalia -w lepszej formie- nie przeszkadzała.. no, ale nie było za bardzo w czym.. koty nie lubią deszczu

oczywiście karmiłyśmy; dziś rano lało.. teraz leje.. więc koty czekają na złapanie, na pewno z wielką (one :mrgreen:

) niecierpliwością :wink:

my też

najpewniej zaczniemy od poniedzialku...

W sprawie maluchów dużo maili, chyba pod wpływem impulsu

bo po przekazaniu telefonu ciszaaaa zupełna...a malce marzną

Bałuckie podwórko 14 kotów ..sterylizujemy [Łódź]

Kto przegląda forum