Szkoda Pedrusia, jeszcze po przejściach.
Przedstawię się. Jestem opiekunką 2 burasek już w średnim wieku. Ja też w średnim wieku:) Jestem na forum od niedawna, ale bardzo dużo czytam od kilku miesięcy, chcę jak najwięcej dowiedzieć się o chorych kotach. Piszę w sprawie Kliniki w Mikołowie, gdzie zostałam skierowana przez weta prowadzącego na tomografię, bo moja Kicia ma nowotwór. Trzeba ocenić było rozmiar guza, czy możliwa jest operacja.
Tomografia odbyła się. JESTEM ZBULWERSOWANA TĄ KLINIKĄ. Przed badaniem wykonano pakiet badań przed narkozą. Zrozumiałe. Oferują bezpieczne znieczulenie izofluranowe, też się cieszyłam, ponieważ Kicia źle znosi domięśniowe. Kicia spędziła tam ponad 12 godzin. W badaniu parametry morfologii wyszły katastrofalnie niskie, podwyższony mocznik. Została podana narkoza. Odbiór Kici wydłużył się o 5 godzin. Opisana tomografia, że bez zmian. Doktor sugerował powtórzenie badania tomografii. Na moje pytanie o ewentualną możliwość błędu laboratoryjnego morfologii zdecydowanie stwierdził-błąd niemożliwy.
Czyli poddano narkozie kota teoretycznie na granicy życia. Niepotrzebnie. Nowotwór jest złośliwy, ale wolno rośnie. Tomografię można było później zrobić. Odebrałam skrajnie przerażone zwierzę. Tak nie było przy poprzednich pobytach w innych klinikach. Pokazałam zdjęcia i skany z tomografii ludzkiemu radiologowi. On mi nie opisze badania, lecz zwrócił mi uwagę na brak wenflonu w łapie, brak kroplówki, brak rurki intubacyjnej lub maski, przez którą można podać izofluran ( jest to gaz znieczulający ) Czyli była to narkoza domięśniowa. Badania kontrolne z krwi wysłane przez mojego weta okazały się zupełnie dobre. Za to Kicia ma się źle. Minęły tygodnie, tylko leży. Jakby zapomniała gdzie mieszka. Aktualnie szukam dobrego weta radiologa, nawet poza granicą Polski.
W moich oczach klinika nie zasługuje na zaufanie. Wybór należy do opiekunki Pedrusia
( rachunek zapłaciłam za bezpieczne znieczulenie izofluranowe )
Życzę Pedrusiowi, aby wyzdrowiał
