Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Wto wrz 04, 2012 9:49 Re: JULIAN I MARGO na włościach

Witam
Na początku napiszę, że post ten nie pojawia się tu dlatego, że chcę się Wam wytłumaczyć, uważam, że mam prawo do takiej a nie innej decyzji, post piszę ku przestrodze, dla osób, które będą w mojej sytuacji, a wydaje mi się, że zarówno forumowicze jak i wydający do adopcji coś z niego wyciągną na przyszłość. Nie będę się tu odnosić do konkretnych wypowiedzi, choć uważam, że część z nich jest niesprawiedliwa i stronnicza.
Nie chodzi mi o to, żeby przerzucić na kogoś odpowiedzialność za to, co się stało. Wiem, że jest to w pełni moja wina, bo ja powinnam się dłużej zastanowić, więcej pomyśleć. Jednak nie żyję w próżni i sytuacja nie jest jednoaspektowa, chcę zaznaczyć jakich aspektów zabrakło i jaki to miało wpływ na sytuację.
Jest mi strasznie przykro, że adopcja ma taki finał, jaki ma. Zrozumcie, że tego nie zaplanowałam, naprawdę chciałam dać kotom dom. Nie miałam w tym żadnego interesu, nie był to zaplanowany gag kosztem kotów, nie wymyśliłam nagle, że zrobię sobie jaja na forum i dla zabawy adoptuję koty. To co tu pisałam, to były moje przemyślenia i moje wyobrażenia. No i właśnie, wyobrażenia, myślę, że to powinno być słowo przewodnie tego postu.
Naczytałam się w Internecie bzdur (tak, bzdur!) o adopcjach dwóch kotów, o adopcjach w ogóle i wyobraziłam sobie jak pięknie i cudownie będzie mieć dwa koty, które będą się lubić, ślicznie się ze sobą bawić zajmując sobie wzajemnie czas, śpiąc ze sobą (tak, tak, to jest obraz kreowany również na tym forum). W ten sielankowy obraz wsadziłam siebie i powstał piękny plan wyadoptowania dwóch kotów i stworzenie im domu. To wszystko pisałam na bieżąco, nie ukrywałam też, że nie miałam wcześniej kota. Popatrzcie na pierwsze strony tego tematu, czy padły jakieś przestrogi, czy też bardziej pozytywny wizerunek posiadania dwóch kotów i od razu oferty ślicznych kotów, które mnie potrzebują?
Dwa koty to nie tylko miód, o tym dowiedziałam się dopiero jak znalazły się w moim domu i poczuły na tyle pewnie, żeby zacząć pokazywać na co je stać.
Agresja Juliana to jedno, mówiłam też o reszcie rzeczy Kasi. Walki odbywały się w różnych odstępach czasu, ale w kółko, dzień i w nocy. Margo najpierw się próbowała przed nim bronić, ale później zaczęła już tylko uciekać i chować się. Wczoraj wyglądało to już tak, że Margo siedzi cały czas w kącie łazienki, żeby zjadła musiałam Juliana zamknąć w łazience, bo dopóki był w pokoju ona siedziała przestraszona w sporej odległości od misek, nawet jak go trzymałam siedząc w drugiej części pokoju. Polecone psikanie Juliana wodą zaczął traktować jak zabawę, przeciera pyszczek łapą i dalej leci robić swoje.
Nie jestem gotowa spać wtedy kiedy śpi kot, po godzinie co jakiś czas, a przez resztę czasu obserwować co się dzieje, żeby zwalczyć terroryzm wobec Margo. I rozumiem, że trwać to ma tylko jakiś czas, ale nie zniosę nie spania przez dwa tygodnie.
Julian pragnie też wydostać się z domu, tu dwa aspekty, pierwszy - moja strona, drugi strona Juliana. I z mojej strony nie do zniesienia jest to, że przez pół nocy Julek skacze po oknach starając się zobaczyć, czy może wyżej już nie ma szyby. I zrozumcie o czym ja piszę, byłam świadoma, że jak kot zobaczy coś za szybą, to może się tak zachowywać, ale nie wiedziałam, że może to być zajęcie na parę godzin i to godzin nocnych, kiedy to z reguły śpię. Julian skacze po oknach godzinami, bardziej w nocy niż w dzień, budząc przy tym nas i najwyraźniej Margo, która czasem z zaciekawieniem podchodzi sprawdzić co się dzieje, wtedy dla odmiany zaczyna się gonitwa i walka - nie jestem w stanie spać z biegającymi i walczącymi na mnie kotami, owszem jak je spryskam to uciekną i albo się rozejdą albo będą walczyć gdzie indziej, ale nie jestem gotowa na 2 tygodnie takiej aklimatyzacji i układania hierarchii. I nie wyobrażałam sobie, że taka sytuacja jest możliwa.
No i strona Juliana, a właściwie refleksja w ogóle nad kotami wydawanymi do adopcji. Juliana strasznie interesuje "zewnątrz", skacze po oknach, każde otworzenie drzwi (do domu na balkon) to kombinowanie jak tu wejść, żeby być szybszym od kota. I nagle z wyrzucenia śmieci robi się wyzwanie z chowaniem kota do łazienki, żeby mieć możliwość wyjścia przez drzwi na klatkę nie ryzykując ucieczki kota. I tu nasuwa mi się myśl, czy faktycznie każdy kot powinien trafić do domu, czy może koty, które mają bardzo dużą potrzebę wolności nie powinny być wydawane ani trzymane w piwniczkach w klatkach... Sama jak wiecie niewiele znam się na kotach, ale wydaje mi się, że Julian po prostu będzie się tak zachowywał, bo po prostu pragnie się wydostać i może zamknięty dom to nie dla niego, pomimo tego, że lubi głaski i jedzenie pod nosem? To wolne myśli, może już to przerobiliście i znacie odpowiedzi na te pytania, ja ich sobie nawet nie zadawałam, informacji więc moim zdaniem było za mało. Rozumiem, że dla Was zaprawionych kociarzy może się to wydawać oczywiste i dlatego uznaliście (uznajecie), że to wiedziałam. Powinnam wiedzieć, ale nie wiedziałam i biję się w pierś, że nie doczytałam, nie poszukałam informacji - ale z drugiej strony - znalazłabym takie informacje? Ktoś z Was napisałby mi to? Czy jedynym sposobem na posiadanie tej wiedzy jest zderzenie z rzeczywistością, czyli moment, w którym koty znajdują się w moim domu?
Rozumiem wszelkie argumenty za przystosowaniem, adaptacją, wiem, że nie daję im na to czasu. Ale wytłumaczcie, dlaczego miałabym to zrobić, skoro już teraz wiem, że nie chcę kotów, nie chcę też jednego kota. Przekonałam się o tym po wzięciu kotów do siebie, nie wcześniej. Gdybym była o tym przekonana wcześniej, nie wzięłabym kotów. Jak to się stało, że jednak wzięłam? Cały temat jest tego zapisem.
Są też oczywiście piękne chwile, jak Julek z nieznośnego kocura zmienia się w kochanego kotka i przychodzi na głaski albo zainteresuje się bardziej kuleczką niż skakaniem po oknie. Kiedy Margo wychodzi z łazienki i przechadza się po parapetach albo przychodzi na kolanka. To są piękne chwile, ale nie rekompensują mi one całej reszty. Postanowiłam więc oddać koty zanim one się bardziej zadomowią, przywiążą i zanim ja się do nich bardziej przywiążę. Tak, przywiążę, bo uwierzcie, że nie jestem bez serca i strasznie boli mnie ta sytuacja i to, że koty wracają do piwniczki, że dałam im dom, który teraz im zabieram.
I na koniec: wybaczcie, ale czy ktoś, ktokolwiek dał mi w ogóle myśl do zastanowienia się, że mogę jednak dwóm kotom nie podołać i żebym rozważyła posiadanie najpierw jednego? Nie! Pomimo tego, że wiedzieliście, że nie miałam wcześniej kotów i niewiele na ich temat wiem. Byłam więc przekonana, że z wszystkiego co napisałam wynika, że podołam posiadaniu kotów. Pisałam prawdę, więc logicznie wynika z tego, że podołam, prawda? Zdecydowałam się więc na koty i nie podołałam.


post podepnę też pod pierwszy w tym wątku

PannaDaria

 
Posty: 41
Od: Pt sie 24, 2012 17:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 04, 2012 10:01 Re: chcę adoptować ALE

Marzenia11 pisze:hej i witaj! :D
ad 1 - posiadanie kociaków wiąże się nie tylkio z tym że są one słodkie, ale też z tym że robią demolkę w mieszkaniu, włażą na firanki, wywalają wszystko co się da, wspinają się po nogach itp. Jeżeli jesteś na te i tym podobne rzeczy przygotowana to weź kociaki. Na pewno kociaki starsze (kilkumiesięczne) też są słodkie no i koty w ogole są słodkie - to bardziej zależy od charaketru kota niż wieku. Choc pewnie chodzi Ci o słodycz wynikająca z wyglądu małego bezbronnego kotka z niebieskimi oczkami.... :wink: tak, słodki kiedy śpi :mrgreen: nie trzeba zazwyczaj uczyc kotow korzystania z kuwety - u mnie maluszki od razu wiedziały do czego ona słuzy, natomiast uczyc drapania drapaka warti, jeśli nie będą wiedziały same. Choc musisz wziąc pod uwagę tez i taką sytuację gdy kot będzie drapał drapak i ... meble. Co wtedy zrobisz? Czy jestes w stanie to zaakceptowac?


W pierwszym poście Marzenia11 przedstawiła zagrożenia. Dotyczące co prawda kociaków, ale jednak zwróciła uwagę na pewne aspekty, które nie dla wszystkich mogą być do zaakceptowania przy posiadaniu zwierząt.

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Wto wrz 04, 2012 10:10 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

Rozumiem Cię :( szkoda całej sutyacji. Ja nie doczytałam że Ty nigdy kotów nie miałaś. Stawiając się w Twojej sytuacji można by powiedzieć że ta adopcja pokazała Ci czy wogóle lubisz koty...i nie dziwie się że jeśli nie miałaś nigdy kota a wzięłaś dwa wielkie , dorosłe koty poprostu sie przestraszyłaś! nie wiem czy bez doświadczenia ja bym tak samo niezareagowała? Osobiście teraz kiedy miałam całe życie koty nie zdecydowałabym się na przygarnięcie dorosłego/ chyba? a może tak. Ale widze Twój strach i rozumiem o czym piszesz. Szkoda poprostu.. Może ,jak się nie zniechęciłaś, kiedyś przygarniesz 1 kotka - malucha któremu od samego początku pokażesz co i jak w domu.

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Wto wrz 04, 2012 10:20 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

Szkoda, że nie wstrzymałaś się z adopcją przez te kilka tygodni, tak jak planowałaś. Myślę, że gdybyś wzięła do domu kociaki zżyte ze sobą, np. rodzeństwo, to przynajmniej problem wzajemnej agresji byłby wyeliminowany. Naprawdę żałuję, że nie przemyślałaś na spokojnie adopcji dwóch Duszków ode mnie. No, ale cóż, stało się. Chociaż z drugiej strony, energii Duszkom też nie brakuje, gonitwy po mieszkaniu, to ich specjalność.

Może jeszcze kiedyś zdecydujesz się na kota/koty - na spokojnie.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 04, 2012 10:25 Re: JULIAN I MARGO na włościach

PannaDaria pisze:I na koniec: wybaczcie, ale czy ktoś, ktokolwiek dał mi w ogóle myśl do zastanowienia się, że mogę jednak dwóm kotom nie podołać i żebym rozważyła posiadanie najpierw jednego? Nie! Pomimo tego, że wiedzieliście, że nie miałam wcześniej kotów i niewiele na ich temat wiem. Byłam więc przekonana, że z wszystkiego co napisałam wynika, że podołam posiadaniu kotów. Pisałam prawdę, więc logicznie wynika z tego, że podołam, prawda? Zdecydowałam się więc na koty i nie podołałam.


Zaproponowałam Ci też jednego kota w PW. Ja mam 3 koty, które się gryzą, ustalają hierarchię od 3 lat, też często przez nie nie śpię.
Dlaczego dwa koty na raz, bo często jeden się nudzi i wtedy chodzi po mieszkaniu i miauczy. Wtedy też nie można spać.

Twoja decyzja a nasza nauczka na przyszłość. Mimo, że staramy się dokładnie sprawdzać domu to niestety zdarzyła nam się taka "wpadka". Byłaś jedną z niewielu osób, przy której przy adopcji nie mieliśmy wątpliwości. Co by było gdybyś wzięła kocięta ... wolę nie wiedzieć. A jeszcze gorzej gdyby to były koty prosto z ulicy bo i takie adopcje się zdarzają.

Nie ma co gdybać, te koty są wspaniałe i znajdą ludzi, którzy dadzą im trochę czasu i cierpliwości na aklimatyzację w nowym domu.
Kot to nie nowy telewizor, który się wyłącza jak idzie się spać a włącza wtedy kiedy chce się mieć rozrywkę.
Obrazek

itaka

 
Posty: 3482
Od: Sob maja 29, 2010 14:43
Lokalizacja: Poznań/Lublin

Post » Wto wrz 04, 2012 10:28 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

Olinka pisze:Szkoda, że nie wstrzymałaś się z adopcją przez te kilka tygodni, tak jak planowałaś. Myślę, że gdybyś wzięła do domu kociaki zżyte ze sobą, np. rodzeństwo, to przynajmniej problem wzajemnej agresji byłby wyeliminowany. Naprawdę żałuję, że nie przemyślałaś na spokojnie adopcji dwóch Duszków ode mnie. No, ale cóż, stało się. Chociaż z drugiej strony, energii Duszkom też nie brakuje, gonitwy po mieszkaniu, to ich specjalność.

Może jeszcze kiedyś zdecydujesz się na kota/koty - na spokojnie.


Na prawdę żałujesz, że nie adoptowała od Ciebie kotów ... :roll:

A co do tego, że Julek powinien żyć na wolności a nie w piwniczce ... pewnie już by był po tamtej stronie.
Obrazek

itaka

 
Posty: 3482
Od: Sob maja 29, 2010 14:43
Lokalizacja: Poznań/Lublin

Post » Wto wrz 04, 2012 10:33 Re: JULIAN I MARGO na włościach

PannaDaria pisze:Witam
No i właśnie, wyobrażenia, myślę, że to powinno być słowo przewodnie tego postu.


czy przeczytałaś to co Ci napisaam w swoim pierwszymm poście w Twoim watku? Jaka była Twoja odpowiedź dana samej sobie na moje pytania? Poświęciłaś chocby kilka chwil na taką refleksję?


PannaDaria pisze:Naczytałam się w Internecie bzdur (tak, bzdur!) o adopcjach dwóch kotów, o adopcjach w ogóle i wyobraziłam sobie jak pięknie i cudownie będzie mieć dwa koty, które będą się lubić, ślicznie się ze sobą bawić zajmując sobie wzajemnie czas, śpiąc ze sobą (tak, tak, to jest obraz kreowany również na tym forum). W ten sielankowy obraz wsadziłam siebie i powstał piękny plan wyadoptowania dwóch kotów i stworzenie im domu.

Problem w tym, że to nie są bzdury. Mam 5 kotów i te ktore warczą na siebie, tłuką się do granic ludzkiej wytrzymałości, plują na siebie (dosłownie) okładają się łapami tak, ze aż idzie echo śpią razem, wtulają się w siebie, myją sobie łebki i życ bez siebie nie mogą - gdy raz na dobę jedną kotę zabrałam to druga wygryzła sobie futro z połowy łapki ze stresu (dosłownie się oskalpowała). Problem nie lezy w kotach tylko w Tobie, Twoich wyobrażeniach jak słusznie napisałaś, brak podstawowej wiedzy o kocich zachowaniach i braku odpowiedzi na pytanie: czy i co jestem w stanie zaakceptowac.


PannaDaria pisze: Wczoraj wyglądało to już tak, że Margo siedzi cały czas w kącie łazienki, żeby zjadła musiałam Juliana zamknąć w łazience, bo dopóki był w pokoju ona siedziała przestraszona w sporej odległości od misek, nawet jak go trzymałam siedząc w drugiej części pokoju.


To wszystko jest kwestią dotarcia się kotow. Im mniejsza ingerencja człowieka, tym lepiej. Może trzeba było karmic w osobnych pomieszczeniach? Wymieniac koty ich wzajemnie swymi feromonami? U mnie Milenka i Mika toczą walki (wielogodzinne!) na psojrzenia - jak się na nie patrzy to ciarki chodza po plecach. Potrafią się przetrzymac kilka godzin, a potem pogonic Milenka Mikę z wrzaskiem i skulonymi po sobie uszami i na przykurczonych łapach. Jest kilka podstawowych zachowań kotow, ktoire jeśli występują to oznacza, ze faktycznie problem jest. Ale już nie będę o nich pisac, skoro skoty wracają z adopcji.

PannaDaria pisze:Polecone psikanie Juliana wodą zaczął traktować jak zabawę, przeciera pyszczek łapą i dalej leci robić swoje.

To znaczy ze ten sposób nie jest skuteczny i trzeba zastosowac inny. Ja osobiście psikania wodą nie lubię i nigdy tego nie używałam.

PannaDaria pisze:Nie jestem gotowa spać wtedy kiedy śpi kot, po godzinie co jakiś czas, a przez resztę czasu obserwować co się dzieje, żeby zwalczyć terroryzm wobec Margo. I rozumiem, że trwać to ma tylko jakiś czas, ale nie zniosę nie spania przez dwa tygodnie.
Julian pragnie też wydostać się z domu, tu dwa aspekty, pierwszy - moja strona, drugi strona Juliana. I z mojej strony nie do zniesienia jest to, że przez pół nocy Julek skacze po oknach starając się zobaczyć, czy może wyżej już nie ma szyby. I zrozumcie o czym ja piszę, byłam świadoma, że jak kot zobaczy coś za szybą, to może się tak zachowywać, ale nie wiedziałam, że może to być zajęcie na parę godzin i to godzin nocnych, kiedy to z reguły śpię. Julian skacze po oknach godzinami, bardziej w nocy niż w dzień, budząc przy tym nas i najwyraźniej Margo, która czasem z zaciekawieniem podchodzi sprawdzić co się dzieje, wtedy dla odmiany zaczyna się gonitwa i walka - nie jestem w stanie spać z biegającymi i walczącymi na mnie kotami, owszem jak je spryskam to uciekną i albo się rozejdą albo będą walczyć gdzie indziej, ale nie jestem gotowa na 2 tygodnie takiej aklimatyzacji i układania hierarchii. I nie wyobrażałam sobie, że taka sytuacja jest możliwa.

tak, nie znasz kotów. Moje szkraby 6miesięczne pasjami wskakują na framugę okna wbijając się w nią pzaurami, pod sam sufit i nie tylko po to, aby upolowac tylko też jako fragment toru do biegania. Koty biegają, walczą ze sobą, uprawuiają zapasy, wiesz że też miauczą ? także drapią, gryzą, skaczą, wspinają się po nogach człowiekowi... przede wszystkim są drapieżnikami prowadzącymi nocny tryb życia. Nie wiedziałaś o tym?
Dla mnie z tego płynie refleksja, ze nawet trzeba ludziom nigdy nie mającym kota mówic o takich podstawowych, mocno podstawowych rzeczach.
I jeszcze - nie pisze złośliwie, naprawdę- ale skoro sobie nie wyobrażasz to zastanow się gdy będziesz chciała miec dziecko. Bo małe koty to dokłądnie tak samo jak małe dzieci. Przemyśl to dobrze, bo dziecka nie oddasz przeciez.

PannaDaria pisze:Juliana strasznie interesuje "zewnątrz", skacze po oknach, każde otworzenie drzwi (do domu na balkon) to kombinowanie jak tu wejść, żeby być szybszym od kota. I nagle z wyrzucenia śmieci robi się wyzwanie z chowaniem kota do łazienki, żeby mieć możliwość wyjścia przez drzwi na klatkę nie ryzykując ucieczki kota. I tu nasuwa mi się myśl, czy faktycznie każdy kot powinien trafić do domu, czy może koty, które mają bardzo dużą potrzebę wolności nie powinny być wydawane ani trzymane w piwniczkach w klatkach... Sama jak wiecie niewiele znam się na kotach, ale wydaje mi się, że Julian po prostu będzie się tak zachowywał, bo po prostu pragnie się wydostać i może zamknięty dom to nie dla niego, pomimo tego, że lubi głaski i jedzenie pod nosem?

To po prostu zwykły przejaw kociej ciekawości. I tyle. Fakt, niewiele znasz koty.

PannaDaria pisze:Powinnam wiedzieć, ale nie wiedziałam i biję się w pierś, że nie doczytałam, nie poszukałam informacji - ale z drugiej strony - znalazłabym takie informacje? Ktoś z Was napisałby mi to? Czy jedynym sposobem na posiadanie tej wiedzy jest zderzenie z rzeczywistością, czyli moment, w którym koty znajdują się w moim domu?


Ale jakich informacji brakowało? Ze kot to drapieżnik który prowadzi nocny tryb życia? Ze drapie? ze skacze i biega? Ze miauczy? Ze bawi się z innym kotem? że toczą walki ze sobą? Ze potrafią się bic łapami? Nie wiedziałaś tego?????? Ze to jest żywe więc ruszające się, wydające dźwięki itp. stworzenie?


PannaDaria pisze:I na koniec: wybaczcie, ale czy ktoś, ktokolwiek dał mi w ogóle myśl do zastanowienia się, że mogę jednak dwóm kotom nie podołać i żebym rozważyła posiadanie najpierw jednego? Nie! Pomimo tego, że wiedzieliście, że nie miałam wcześniej kotów i niewiele na ich temat wiem. Byłam więc przekonana, że z wszystkiego co napisałam wynika, że podołam posiadaniu kotów. Pisałam prawdę, więc logicznie wynika z tego, że podołam, prawda? Zdecydowałam się więc na koty i nie podołałam.

??????? Zastanów się nad sobą - tylko tak to skomentuję.

edit: literówki - w trakcie pisania kociaki wlazły na klawiatruę i przełączyły polskie litery....
Ostatnio edytowano Wto wrz 04, 2012 10:41 przez Marzenia11, łącznie edytowano 1 raz
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*),Belcia(*),Krzysiek!(*),Czunia(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35670
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto wrz 04, 2012 10:40 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

itaka pisze:
Olinka pisze:Szkoda, że nie wstrzymałaś się z adopcją przez te kilka tygodni, tak jak planowałaś. Myślę, że gdybyś wzięła do domu kociaki zżyte ze sobą, np. rodzeństwo, to przynajmniej problem wzajemnej agresji byłby wyeliminowany. Naprawdę żałuję, że nie przemyślałaś na spokojnie adopcji dwóch Duszków ode mnie. No, ale cóż, stało się. Chociaż z drugiej strony, energii Duszkom też nie brakuje, gonitwy po mieszkaniu, to ich specjalność.

Może jeszcze kiedyś zdecydujesz się na kota/koty - na spokojnie.


Na prawdę żałujesz, że nie adoptowała od Ciebie kotów ... :roll:


Tak, żałuję, że nie spróbowała, bo wydaje mi się, że adopcja Duszków, za jakiś czas, miałaby szanse powodzenia. Chociaż, może się mylę. Zresztą, przecież to już nieważne, takie tam: co by było, gdyby...

I poza wszystkim, naprawdę przykro mi z powodu Margo i Juliana :(.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 04, 2012 10:43 Re: JULIAN I MARGO na włościach

itaka pisze:
PannaDaria pisze:I na koniec: wybaczcie, ale czy ktoś, ktokolwiek dał mi w ogóle myśl do zastanowienia się, że mogę jednak dwóm kotom nie podołać i żebym rozważyła posiadanie najpierw jednego? Nie! Pomimo tego, że wiedzieliście, że nie miałam wcześniej kotów i niewiele na ich temat wiem. Byłam więc przekonana, że z wszystkiego co napisałam wynika, że podołam posiadaniu kotów. Pisałam prawdę, więc logicznie wynika z tego, że podołam, prawda? Zdecydowałam się więc na koty i nie podołałam.


Zaproponowałam Ci też jednego kota w PW. Ja mam 3 koty, które się gryzą, ustalają hierarchię od 3 lat, też często przez nie nie śpię.
Dlaczego dwa koty na raz, bo często jeden się nudzi i wtedy chodzi po mieszkaniu i miauczy. Wtedy też nie można spać.

Twoja decyzja a nasza nauczka na przyszłość. Mimo, że staramy się dokładnie sprawdzać domu to niestety zdarzyła nam się taka "wpadka". Byłaś jedną z niewielu osób, przy której przy adopcji nie mieliśmy wątpliwości. Co by było gdybyś wzięła kocięta ... wolę nie wiedzieć. A jeszcze gorzej gdyby to były koty prosto z ulicy bo i takie adopcje się zdarzają.

Nie ma co gdybać, te koty są wspaniałe i znajdą ludzi, którzy dadzą im trochę czasu i cierpliwości na aklimatyzację w nowym domu.
Kot to nie nowy telewizor, który się wyłącza jak idzie się spać a włącza wtedy kiedy chce się mieć rozrywkę.


Koty, które mi zaproponowałaś pojedynczo opisałaś jako nadające się na dokocenie, dlatego, że cały czas mowa była o dwóch kotach.
Na prawdę, nie chodzi mi o to, żeby z kimś się kłócić, bo całą winę za to co się stało biorę na siebie, ale Wy też bądźcie sprawiedliwie. Nie wzięłabym kotów z ulicy, bo nie wiadomo jakie są, nie chciałam kotów do leczenia itd. Nie ukrywałam tego. I nie pisz, że nie wiadomo co mogłoby się stać z kociętami, kotom nic się nie stało oprócz tego, że parę razy zostały spryskane wodą, przez ten krótki czas nie wydaje mi się, żeby stała im się krzywda. Przykro mi, że dostały człowieka i jest im on odbierany, to jedyny koszt tej adopcji. I nie potraktowałam tych kotów w żadnym momencie jak telewizor, to są bardzo trafiające w serce oskarżenia, jednak wydaje mi się, że nie adekwatne do tej sytuacji.
Trzymam mocno kciuki, żeby trafiły do domów, w którym będzie im dobrze, nie jest to jednak mój dom. Ani im ze mną, ani mi z nimi nie byłoby dobrze, więc to chyba najlepsze rozwiązanie.

issey32 pisze:
Marzenia11 pisze:hej i witaj! :D
ad 1 - posiadanie kociaków wiąże się nie tylkio z tym że są one słodkie, ale też z tym że robią demolkę w mieszkaniu, włażą na firanki, wywalają wszystko co się da, wspinają się po nogach itp. Jeżeli jesteś na te i tym podobne rzeczy przygotowana to weź kociaki. (...)


W pierwszym poście Marzenia11 przedstawiła zagrożenia. Dotyczące co prawda kociaków, ale jednak zwróciła uwagę na pewne aspekty, które nie dla wszystkich mogą być do zaakceptowania przy posiadaniu zwierząt.


to była odpowiedź na pytanie czy brać kociaki czy koty więc podane argumenty RÓŹNICUJĄ koty dorosłe od kociaków, a nie przekładają się na dorosłe. I mogłabym tak punktować prawie wszystkie wypowiedzi po informacji o oddaniu kotów, nie będę jednak tego robić, bo nie po to napisałam to wszystko powyżej.

Napisałam to, aby widoczna był również druga strona tego kociego medalu, żeby Wam naświetlić problemy, które dla Was są do przeskoczenia i możecie nie wziąć pod uwagę, że ktoś może o nich nie wiedzieć i nie przeskoczyć.
Po to, żeby przeczytała to kolejna osoba, taka jak ja, która naczyta się o szczęściu, które przynoszą koty i tej drugiej strony nie pozna, chciałabym abyście następnej takiej osobie na forum wystarczająco naświetlili też drugą stronę, żeby nie musiała ponosić odpowiedzialności za nietrafioną decyzję.
Tę winę wzięłam i dalej biorę w pełni na siebie, ale nie mówcie, że była to fanaberia, bo tak nie jest.

PannaDaria

 
Posty: 41
Od: Pt sie 24, 2012 17:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 04, 2012 10:43 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

Niedojrzałość.
Strach pomyśleć jak kiedyś Daria urodzi dziecko a nie daj Boże bliźnięta... to też wygląda inaczej niż się wyobrażało w marzeniach i niż wygląda na zdjęciach.
Może do tego czasu Daria dojrzeje. Strach się bać.

Przepraszam ale piszę to co właśnie myślę.
I nieważne czy wzięłaby 1-2 koty, kocięta czy dorosłe koty.
Odnoszę wrażenie, że Daria wyobrażała sobie, że to będą pluszaki... ciche, pachnące, nieruchome (no chyba, że włączymy na moment mechanizm na baterie... a potem cyk, koniec zabawy - Daria chce spać).
12 stycznia 2014 mija rok od kiedy Tigra jest z nami :)

ManfredkotTusi

 
Posty: 913
Od: Czw cze 18, 2009 0:42

Post » Wto wrz 04, 2012 10:47 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

Żałujesz ... wejdź na moją stronę http://www.kotydworcowe.pl i przeczytają opis Julka i Margo. PannaDaria go czytała i Kasia też jej mówiła jaki jest Julek.
Z naszej strony była propozycja trzech kocich par do adopcji i kilka kotów indywidualnie. Wiedzieli na jaką parę się decydują.

Moja tymczaska poszła jakiś czas temu do adopcji. Rezydenta ją atakowała, nie pozwalała jej się ruszyć na metr, nie mogła iść do kuwety ani jeść. Pani chciała mi oddać Gilę po dwóch dniach. Poprosiłam by dała im tydzień czasu i jak się nie dogadają to zabieram kota. Po tygodniu koty zaczęły ze sobą spać, jeść, bawić się. Kotom potrzeba czasu, to nie zabawka.
Obrazek

itaka

 
Posty: 3482
Od: Sob maja 29, 2010 14:43
Lokalizacja: Poznań/Lublin

Post » Wto wrz 04, 2012 10:49 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

to już ostatnie, co napiszę w tym wątku, mimo, że dalej będę go śledzić

weźcie pod uwagę to co piszę, przeczytajcie i spróbujcie zobaczyć też moją stronę
nie po to, żeby mnie usprawiedliwiać, tylko po to, żeby uniknąć takiej sytuacji drugi raz

PannaDaria

 
Posty: 41
Od: Pt sie 24, 2012 17:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto wrz 04, 2012 10:50 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

...i tez mnie zastanawia, dlaczego w takim razie kiedy był wątek bardzo ruchliwy nie pisałaś o tych problemach. Dziewczyny by doradziły, wsparły nawet słowem - olej te bójki, niech sie biją - może się za bardzo stresowałaś. I uważam że zaszybko decyzje podjęłaś o oddaniu kotów. Zdziwienie wielkie. rozumiem żeby na forum była dyskusja że jesteś niezadowolona, że coś że tamto...ale było wszytsko pięknie, ładnie a tu proszę...

Lila84

 
Posty: 1248
Od: Pon lip 02, 2012 14:52

Post » Wto wrz 04, 2012 10:51 Re: JULIAN I MARGO na włościach

PannaDaria pisze:
issey32 pisze:
Marzenia11 pisze:hej i witaj! :D
ad 1 - posiadanie kociaków wiąże się nie tylkio z tym że są one słodkie, ale też z tym że robią demolkę w mieszkaniu, włażą na firanki, wywalają wszystko co się da, wspinają się po nogach itp. Jeżeli jesteś na te i tym podobne rzeczy przygotowana to weź kociaki. (...)


W pierwszym poście Marzenia11 przedstawiła zagrożenia. Dotyczące co prawda kociaków, ale jednak zwróciła uwagę na pewne aspekty, które nie dla wszystkich mogą być do zaakceptowania przy posiadaniu zwierząt.


to była odpowiedź na pytanie czy brać kociaki czy koty więc podane argumenty RÓŹNICUJĄ koty dorosłe od kociaków, a nie przekładają się na dorosłe. I mogłabym tak punktować prawie wszystkie wypowiedzi po informacji o oddaniu kotów, nie będę jednak tego robić, bo nie po to napisałam to wszystko powyżej.
.


bzdura. Nie róznicują. I przekładają się na dorosłe jak najbardziej. Jedynie może byc inna częstotliwośc o nasilenie tych zachowań.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*),Belcia(*),Krzysiek!(*),Czunia(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35670
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Wto wrz 04, 2012 10:54 Re: Gorzkie wnioski po nieudanej adopcji - JULIAN I MARGO

To nie są bójki tylko przemyślenia.

Te o dzieciach trochę ostre ale niestety prawdziwe.
Obrazek

itaka

 
Posty: 3482
Od: Sob maja 29, 2010 14:43
Lokalizacja: Poznań/Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: askaaa88, puszatek i 30 gości