Zacznę od tego, że mam lekką fobię "piwniczowindową". W jednym z zakładów gdzie pracowałam(bardzo stary i wielki budynek) były też piwnice, olbrzymie, szczury wielkie jak konie a wyjść z nich można było tylko poprzez wartownika, więc jeśli nie działał dzwonek, albo wartownik robił obchód, albo co innego, to można było siedzieć tam do upadłego.
Do tego wszystkiego winda często się psuła i zamiast zatrzymać się na parterze, jechała do kazamatów i tu stawała jakby to była jej stacja końcowa.
Trzyłapek był na placyku otoczonym ze wszystkich stron budynkami, aby się do niego dostać musiałam jechać windą do piwnicy, przejść dwa długie korytarze i dopiero wychodziłam na plac. Zastawiałam pułapkę i jechałam z powrotem, a póxniej z pięterka obserwowałam kociaka przez okno.
To fotki z czwartku. Pierwsza to kociak patrzy zza koła samochodu, następne robione przez okno:

Szyby niezbyt czyste, więc fotki zamglone.
Teraz będą fotki ze złapania trzyłapka, niezbyt dużo, bo nie chciałam go stresować.
Ostatnia fotka, to z podróży do Skarbobki. Co ciekawe zresztą, to kociak powinien spać 3 godziny, a on już 1 godzinie był gotów do ucieczki.


Skarbonka przysłała mi też fotki kociaka z klateczki, ale coś nie mogę przegrać z telefonu, komp strajkuje.
vip pisze:...
Stan mojego zakocenia bardzo niebezpiecznie balansuje

.
Ale cóż...obiecałam i nie wycofam się.
Jakos dam radę

.
Błagam Vip nie wycofuj się. W stosunku do tego kociaka zbyt wiele osób sie wycofuje.
Zanim założyłam ten wątek, kociak miał już załatwiony dom, który niestety się wycofał.
Gdy założyłam wątek, prawie od razu zgłosiła się Vip i wielkie dzięki jej za to.
Później swoje zgłoszenie wysłała Shalabi, a że jest z Gdańska, wspólnie z Vip ustaliłyśmy,
że tak będzie lepiej. Ona też zrezygnowała, a także jeśli chodzi o transport klatki, osoby,
które sie deklarowały, później niestety rezygnowały.
Gdy wczoraj dzwoniłam do Skarbonki, że złapałam kociaka, bałam się, że usłyszę: wiem, że obiecałam, ale...
Na szczęście tak się nie stało.
morelowa pisze:Dzięki Kotika
A dt to ten co sie tak dopytywał i sugerował, że ma powody?
Rodzina trzyłapka ma jakieś szanse?
Morelowa, przykro mi to napisać, ale one nie mają żadnej szansy.
Tam nie przeżył żaden kociak, oprócz trzyłapka. Myślę, że dlatego, że on będąc niepełnosprawny,
był bardziej ostrożny od swego rodzeństwa.
Wielka szkoda, bo kociaki mają tak z 6 tygodni, jeszcze nie panikują wobec ludzi, można wybrać je ręką.
Ich matka jest bardzo zaborcza, gdy podeszłam blisko domku, rzuciła się na mnie z pazurami i zębami
i muszę powiedzieć, że to pierwszy taki wypadek.
Kiedyś łapałam kociaki na Szerokiej i ich mama też była zaniepokojona, krążyła niespokojnie wokół,
ale gdy złapałam ostatniego podeszła do mnie i dała się pogłaskać i był to pierwszy i ostatni raz, bo była dzika.
Niedługo jednak ich matka zacznie ich przeganiać, tak samo jak wyganiała trzyłapka od jedzenia.
Maluchy mają śliczne niebieskie jeszcze oczka, wyglądają zdrowo, aleich matka wygląda nędznie,
musi wykarmić 4 kociaków, a jest karmiona najgorszymi puszkami.
Mąż karmicielki niestety nie lubi zwierząt i stale robi jej awantury, że wydaje za duży kasy na koty.
Przepytałam już wszystkich, nie ma DT.
Tu fotki kociaków, może ktoś chciałby chociaż jednego ?

