Przy takim natłoku kotów jest ciężko. Ale moja córcia mi pomogła

Jeszcze ten zlew zepsuty. Szukajcie kogoś do naprawy. Ja też nad kimś ostro w tej sprawie pracuję, ale nie jest lekko

Słuchajcie: musimy się jakoś zmobilizować. Przede wszystkim refleksja taka: czy jest zlew, czy go nie ma myjemy miseczki i wszystko, co brudne. Wystarczy wstawić miskę do zlewu i w niej myć, a brudne do kibelka wylewać. Wiem, że to jasne i wszyscy wiedzą,ale jednak powtórzę. Jak sytuacja z myciem utrudniona to tym bardziej myjemy po sobie. Rozumiem, że czasem czegoś się nie zdąży zrobić (np. przed pracą itp., jesteśmy tylko ludźmi), ale generalnie ustalmy, że sprzątamy po sobie. Parę już razy myłam po kimś miski (dzisiaj nie) lub łopatki. Też wyzywam przy szorowaniu, ale staram się zostawić po sobie względny ład. Natomiast nie cierpię przychodzić i sprzątać "niedomytki".
Basiu
Proszę określ się, jaki jest Twój wkład pracy w kociarnię, kiedy wyjeżdżasz i na jaką pomoc możemy od Ciebie liczyć. Przede wszystkim odbieraj telefony, a jak nie to chociaż wyślij smsa, bo brak reakcji doprowadza mnie osobiście do szału.
Niestety nie mogę być na grillu, bo jestem obłożona dziećmi, jest mi przykro, bo niektórych z Was nie znam, ale może będzie okazja się poznać.
Jeśli chodzi o ustalenie stałej składki, to jestem "za".
Koty w porządku.
Bella już ładne kupki. Józia - podałam leki poza flora bakteryjną.Maluchy dobrze, kupki w miarę. Bono - biedny, tępią go nasze kociska. Któreś koty w boksach brak kupek i siusiu (chyba tri i dzikusek).