
Wielka szpila przekłuwa mi głowę i dźga w prawe oko, a każdy ruch, to wrażenie pękania tej gupiej głowy

Wczoraj w nocy wenflon Karoliny oczywiście odmówił współpracy

Wcisnęłam w nią w związku z tym Conva z Immunodolem.
Musiała czuć się źle, bo wyglądała kiepsko

Po północy znalazła sobie wreszcie miejsce do spania na kocyku na naszym łóżku i dlatego ja spędziłam noc na kanapie.
Jak wstałam, to leżała w tym samym miejscu, ale przyszła na jedzonko.
Udało mi się delikatnie Karolkę oddzielić od maluchów i chyba dzięki temu powolutku, spokojnie zjadła koło połowy saszetki Kittena mięska z sosikiem

Podziabałam jej mięsko, więc nie tylko wylizała sos, ale zjadła też sporą część gęstego.
Karolka niestety ma tak, że jak zostawiam ją samą z jedzeniem, to go nie rusza, je dopiero w towarzystwie innych kotów (ale w tej chwili nadaktywne maluchy są zbyt natarczywe

W jedzeniu asystował nam więc Napoleon -biedny wielorybek tylko patrzył i oblizywał się, bo z tego pośpiechu nie wzięłam drugiej miseczki i Napcio dostał dopiero miskę Karolki, gdy ona skończyła jeść.

Muszę się jeszcze skonsultować z B., ale chyba wyjmiemy tylko wenflon i chwilowo zrobimy przerwę.
Wydaje mi się, że wenflon, łapanie na kroplówki i same kroplówki dodatkowo pogarszają samopoczucie Karoli, a poza tym nie ma możliwości załozenia wenflonu w przednich łapkach (tam nawet nie da rady pobrać krwi

I tak dokarmiam ją Convem, więc tu większego stresu już nie będzie, a zniknie dwukrotne łapanie na kroplówki.
Może taka ewentualna przerwa spowoduje, że bez "dopalaczy" zacznie lepiej jeść.
Jeśli się nie uda, to wrócimy do kroplówek -zobaczymy...
Bajka śniadanie zjadła, co prawda została w pokoju z maluchami, a jedzenie z nimi to trauma dla dorosłych kotów (trzeba jeść szybko, bo inaczej zaraz w misce jest co najmniej jeden gnojek), ale wspólnymi siłami jakoś się udało

Zostało mi jeszcze tylko podanie Biotylu (wszystko dogębne już załatwione).
Dzięki lekom nie ma sracz....i, ale widać, ze kocie daleko do normalnego samopoczucia

Czwórka chorusków antybiotyk połknęła, a Torgusiowi "bezoczko" umyłam i zakropliłam.
Futra miały już pojedzeniowy okres szaleństwa, a teraz w domu nastała cisza -koty poszły spać
