Jesteśmy po kontroli.
Tosia i Tara są osłuchowo i z zachowania już zupełnie ok, więc w ciągu 2-4 dni kończymy antybiotyk
Takt wydaje się też zupełnie zdrowy, ale jako że rtg z przed 14 dni pokazywał jakieś małe zmiany w oskrzelach, to musimy podawać leki jeszcze 10 dni i jeśli przy kontroli będzie ok, to też wtedy antybiotyk odstawimy.
Mała Tysia ma jeszcze katarek i wypływ z oczek, choć osłuchowo wydaje się ok, to jednak też jeszcze dajemy leki i za 10 dni kolejna kontrola -jeśli będzie ok, to koniec leczenia.
Bajka zaczęła już chyba normalnie jeść, tzn od wczoraj normalnie czeka na posiłek i zjada zarówno mokre jak i suche, sama też pije wodę z fontanny, wiec dzisiaj kroplówek nie dawałam.
Kota nie je jeszcze zupełnie tak jak przed chorobą, ale robi to z apetytem i są to ilości zadowalające

(wcześniej potrafiła się obeżreć, a potem taką porcję zwrócić).
Jeśli jutro też będzie w porządku, to wyjmiemy wenflon.
Leki oczywiście dajemy dalej, a za kilka dni powoli zaczniemy je odstawiać.
O stanie zdrowia Karolinki trudno jest mi napisać coś konkretnego
Rano dałam jej Conva i wierzcie mi, że jest to mało przyjemna czynność, bo mała odwraca główkę i zachowuje się, jakbym robiła jej krzywdę.
Dobrze, że jakoś powoli łyka zawartość 1-1,5 strzykawki.
Zmierzyłam temp, było znowu ponad 39.
Po ok. godzinie była kroplówka, przy której Karolka zasypia przytulona do mnie.
Dzisiaj nawet się nie wyrywała, ale za to tuż przed końcem nie wytrzymała i zsiusiała się na swoje biedne łapinki i na moje kolana -jaka ona była biedna zdezorientowana, zupełnie nie wiedziała co się stało
Widać było, że czuje się źle.
Po kroplówce schowała się za kanapą i wyszła dopiero po południu, ale za to jakby trochę żwawsza.
W czasie posiłku polizała trochę mokrego, potem podjadła chrupeczki, a jeszcze później sama piła wodę -od kilku już dni nie widziałam żeby to robiła.
Pokręciła się po mieszkaniu, kilka razy podeszła nawet i poprosiła o głaskanie, poleżała dłuższą chwilę na posłanku w przedpokoju.
Teraz poszła znowu do swojej kryjówki za łóżkiem.
Za jakąś godzinkę będę musiała ją stamtąd wyciągnąć na kolejną kroplówkę

Jagooda pisze:....
Podziwiam cie Haniu naprawdę, jak ty to wszystko ogarniasz ????? .....
Haniu bardzo Ci dziękuję, ale wiesz, ja z trudem to ogarniam i wcale nie ma za co mnie podziwiać
Aż wstyd mi o tym pisać, ale ile razy łzy mi lecą z bezsilności, ile razy się złoszczę i rzucam kur..@#$%^.i, ile razy zdarza mi się zezłoscić na tego biednego kota, któremu w danym momencie próbuje np podać tabletkę, a on ją któryś tam raz wypluwa i jeszcze mnie drapie na dodatek

-gadam wtedy do nich takie rzeczy
Mijają trzy miesiące odkąd wciąż któreś koty są chore: wpierw była pp, potem po kolei kk, a teraz kryzys u Karolki i jelita Bajki, no i w między czasie jeszcze ogon Napoleona -wierz mi, że są momenty, kiedy myślę po co to wszystko
Są chwile kiedy mam do siebie ogromne pretensje, że narażam na to wszystko najbliższe mi osoby tylko i wyłącznie z powodu egoizmu.
Z kolei gdy już nie wytrzymuję i złoszczę się na koty, to wkurzam się na siebie, że tak wstrętnie odreagowuję stres na zwierzakach
A kiedy jest mi już naprawdę bardzo źle i ciężko i jestem na granicy obwiniania całego świata z Siłami Najwyższymi na czele, to sprowadzam się na ziemię mówiąc sobie, że sama wybrałam tę drogę, sama tego chciałam, nie ma co mieć do innych pretensji, tylko trzeba sobie z tym jakoś samemu poradzić -na razie jakoś się udaje, ale do wspaniałości i podziwiania, to naprawdę daleko
(i naprawdę nie piszę tego z fałszywą skromnością).
Dla mnie osobami do podziwiania są Dziewczyny, które nie tylko mają stado w domu, ale jeszcze dokarmiają, ratują i łapią bezdomne zwierzaki -to są Ludzie, którzy naprawdę pomagają kosztem siebie
ups

, popisałam sobie, ale widać musiałam się wygadać, wybaczcie
