Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MalgWroclaw pisze:Ona wygrała u Ciebie. Miała kochającego człowieka i staranie, a mnóstwo kotów nie ma na to szans.
czarna.wdowa pisze:[*]
NITKA/KARINKA pisze:Współczuję![]()
QQ (Kuleczka) już śpi spokojnie.
Swoją miłością ukradłaś dla Niej od losu wiele dobrych lat.
ula-misia pisze:Witaj Marysiu
Za tęczowym mostem
Zapłacz, kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz, bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz, kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem rozglądnij się w koło,
ale nie w górę; patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę: on wróci...
Choć może w innym futerku
/F.J. Klimek/
[']
""Modlitwa za kota
Panie Boże, nie jestem aniołem
dziś niewielu jest takich na świecie,
może ci, co na ziemskim padole
pokochali zwierzęta i dzieci.
Panie Boże, powiedziałeś "proście",
rzekłeś "proście, a będzie wam dane"
wiesz, że wczoraj po Tęczowym Moście
poszedł do Ciebie mój kot ukochany?
Panie Boże, poznasz go z łatwością,
miał sierść jedwabistą, cztery łapki, ogon,
proszę o Panie, zawołaj go głośno,
bo miał w zwyczaju nie słuchać nikogo.
Panie Boże, nie proszę dla siebie,
znajdź mu jakąś osobę przyjazną,
by głodny i smutny tam nie był, i żeby
mógł sobie przy kimś spokojnie zasnąć.
Panie Boże, a gdy tak się stanie,
że i mnie kiedyś do siebie zawołasz,
pozwól mu proszę wyjść mi na spotkanie,
jeśli oczywiście zostanę aniołem.""![]()
![]()
Lilka Mrau pisze:Ehh brak mi słow.czytam i rycze...
ASK@ pisze:Wiem przez co przechodzisz. Chyba wszyscy to wiemy.
Niesamowity ból i rozpacz. Poczucie winy i pustka.
Ból tak wielki,że wszystko się rozsypuje w środku.
Zdziwienie w oczach bo żyjemy a świat ciągle jest taki sam...dla innych.
Bo w nas zostaje ten Kot co odszedł i obdarował nas swą miłością.
Musiałam pożegnać się tydzień temu z Żukiem.
Walczyliśmy wspólnie o jego bycie na tym świecie tylko lub aż 10 m-cy.
Ciężkich,trudnych i bolesnych.
Ale ile w tych tygodniach było radości, tulanek, uśmiechu i wesołych ganianek. Wspólnych mruczanek i pogaduszek.
Skupiam się na tych wspomnieniach .Staram się myśleć tylko o nich.
Pomyśl o tych dobrych chwilach, które opromienią ból.
Tęskonta zostanie w nas na zawsze tak jak obraz naszego Kociastego.
Jak Żuk odszedł ...
Na dnie mojego oka
połyskliwa łza wezbrała
wyrwała się na wolność
po policzku spływała
niecierpliwie ręką
zetrzeć ją chciałam
lecz w połowie gestu
palce swe wstrzymałam
Pierwsza łza
to koralik smutku mojego
co ciągle zadaje pytanie
dlaczego, dlaczego
dlaczego mnie to spotkało
ten ból i cierpienie
dlaczego dając miłość
niczego nie zmienię
Druga łza
co ręce moje zmoczyła
przypomina o winie
bo winna byłam
ręce moje głaskały
dając ukojenie...
ale i ból zadawały…
już tego nie zmienię
Trzecia łza,
czwarta, piąta…
kolejna z oczu się toczy
jak wilgotny różaniec
jak paciorki zdziwienia
bo zmierzch znów nastaje
bo dzień znów się obudził
a Jego już ze mną
nie ma
ASK@
Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter i 42 gości