E tam. To ogromne poświęcenie ale i wielka radość. Patrzysz jak się rozwijają.
Tak pije niuf

Mam II zmiane. Wracam do domu o 22:30. Wczoraj musiałam zrobić jeszcze TZtowi rozliczenie i przysiadłam w tym celu na kompie. Troszke w chwilach oddechu tu popisałam. Kompa mam w pokoju na dole. Kiedyś dużo na nim pracowałam i starałam sie być w tym czasie z psami

A Tuptuś po moim przyjściu uznał że chce być miziany i już

Ja siedziałam z psami na dole a on darł jape. Nie mogłam się skupić ni licho przy tych wrzaskach. Nie wytrzymałam i go zawołałam w pewnym momencie. I...przylazł. Nawet nie wiedziałam kidy. Pokazała mi to Luśka. Nagle wstała i schowała sie pod moimi nogami. Ki diabeł"- pomyślałam. Za chwilę usłyszałam bulgot wydobywający się z gardła Lusiosławy. Nie agresywny tylko z nutą paniki w głosie. Spojrzałam pod nogi. Z lewej strony pod nogami Luśka a z prawej zaciekawiony na maxa Tuptuś próbujący ją powąchać

No więc smaczki w dłoń i pozytywne kojarzenie kota z psem

Oczywiście tak z minutkę aby dziewcze nie stresować. Tuptuś wskoczył mi na kolana na mizianki w końcu. Wygłaskałam i uznałam że dość stresu dla psa. Postawiłam na podłodze i wzięłam Luśke na jej posłanie. Psie miejsce jest świete. Nie wolno go tam ruszać ani nic. Tam ma się czuć bezpiecznie. Położyłam się z nią głaskając. Ale Tuptusia wyraźnie bardzo interesowała ta potargana szmata więc postanowił za wszelką cene dojść do nas. Szedł w postawie nie agresywnej, ale odrobine fuczał jakby ostrzegał " Nie mam złych zamiarów ale uważaj"

Tego było już za wiele. Mógłby naruszyć " święte" miejsce. Wstałam i pogoniłam kotecka na góre. Luśka też, ale chowajac się za mną
W tym czasie tuż za mną na posłaniu spała Zmorka majac wszystko w głębokim poważaniu

Gdyby wstała to Tuptuś by zwiał. Jej się jednak boi i woli być od niej z daleka
