Alienor pisze:Może spróbuj sama uszyć - prostokątny kawałek materiału (najlepiej flanela lub gruba bawełna) + zwężenie do trapezu na odcinek szyjny. Z tasiemkami do przymocowywania do kota - czyli też kubraczek, ale z o wiele mniejszej ilości materiału. Powinno nie obcierać a zabezpieczyć rankę.
Chyba rzeczywiście coś takiego pomyślę tylko najgorsze że już ma rany od otarcia i co by nie założyć to wszystko będzie ją urażać a jak mocno wytnę to rana będzie na wierzchu lub Inka wyciągnie łapę z dziury
Szkoda że nie pomyślałam o tym i nie założyłam kubraka na lewą stronę czyli szwami do góry bo właśnie w miejscach otarć są szwy mankietów
Revontulet pisze:Myślałam, że w Twojej obecności mogłaby mieć zdejmowany kubraczek, ale faktycznie w tej sytuacji nie ma wyjścia i musi jakoś się przemęczyć. chyba rzeczywiście najlepiej będzie jak coś jej uszyjesz.
A jak ona w ogóle się czuje? Mam nadzieję, ze coraz bardziej jest kontaktowa
Musiałabym non stop trzymać ją na kolanach - niewykonalne, niestety.
Trochę już odetchnęłam, Inka jest wciąż słabiutka i obolała, ale mam nadzieję że najgorsze za nami i że parametry nerkowe nie skoczyły w kosmos po narkozie bo na szczęście czuje się coraz lepiej, dzisiaj pierwszy raz sama zjadła troszkę śniadania
Cięcia na brzuchu i w uchu (na tyle na ile widzę bez wziernika) suche i ładne. Martwi mnie tylko ta zaogniona w wielu miejscach skóra a TZ mnie straszy że to wylazł rak płaskonabłonkowy, szczególnie wokół pysia niefajnie to wygląda
