Wyniki Karolki pokazują, że z jednej strony ilość białych krwinek wzrosła, ale z drugiej coś złego dzieje się ze szpikiem.
Padła teoria, że Karolka ma niestety nowotwór, np chłoniaka, ale tak naprawdę w tej chwili trudno powiedzieć co naprawdę z małą się dzieje
Na razie mamy leczyć małą objawowo, czyli zbijać gorączkę, nawadniać, dokarmiać i wzmacniać.
Jedynym badaniem, które dałoby realny obraz tego co dzieje się w kocie, byłaby biopsja szpiku, ale na razie musimy przede wszystkim stan Karolki ustabilizować.
Dzisiaj mała nawet coś tam pojadła z miseczki.
Najłatwiej jest jej jeść paszteciki, więc muszę dokupić jakieś np. Gurmety, bo akurat takich puszek nie mam (widocznie gryzienie sprawia jej jakąś trudność, bo np kawałki mięska w sosie czy galaretce dwa razy liźnie i odchodzi), albo spróbuję przecierać przez sitko to co mam.
Bajka dalej nie je, dostaje kroplówki i poprawiacz apetytu i czekamy aż choroba zacznie ustępować.
Na razie głównie śpi schowana w jakiejś ciasnej kryjówce.
W czasie ostatniego posiłku nawet podeszła do miski, ale tylko powąchała jedzonko i odeszła.
Wg.doktorów mamy jej dać jeszcze 2-3 dni i dopiero wtedy ewentualnie się niepokoić.
Malutka Tysia wciąż ciężko oddycha, w nosku furkocze i pokichuje, a oczka mocno załzawione.
Apetyt jakby minimalnie lepszy, ale i tak koniecznie muszę ją dokarmiać.
Biała Tosia znacznie lepiej, już nie kicha, nie ma kataru, a apetytem mogłaby obdzielić i siebie i siostrę.
Obie ciągle na antybiotykach.
Rudy Takt wreszcie znacznie lepiej, nie słychać kataru, oczy czyste, nos też, apetyt dopisuje.
Antybiotyk jeszcze do czwartku i po kontroli zobaczymy co dalej.
Rudy Tercet zafundował sobie jakiś uraz i od wczoraj kuleje na tylną łapkę, ale apetyt i humor do zabawy dopisuje.
Czarna Tara też jeszcze na lekach, ale z wyglądu i zachowania to zupełnie zdrowa kota.
Napo sypia już znowu w ciągu dnia na wersalce, a w nocy z nami w łóżku, więc samopoczucie chyba jest lepsze.
Reszta stadka wydaje się w porządku.