» Nie lip 24, 2005 10:13
Zostalam wywolana do tablicy przez Aniele. Mniejsza z tym w jaki sposob.
Dawno juz z pania Basia nie rozmawialam, ale z ostatniej rozmowy wynikalo, ze jest zle. Koty potrzebuja wybiegu. Pani Basia jet bardzo zmeczona, pani Grazyna jest chora.
Probowalam cos z tym zrobic, ale sie poddalam. Nie mam czasu, pieniedzy ani sily, zeby sie tym zajmowac.
Przyznam, ze bylo mi po prostu glupio napisac, ze tak naprawde dobrze by bylo gdyby znalazl sie ktos, kto sie podejmie zorganizowania zbudowania tego wybiegu. Bo to by moglo zabrzmiec jak wezcie sie i zrobcie.
Ja nie moge.
Mimo akcji drukowania i rozwieszania ogloszen tudziez ogloszeniach w gazecie koty nie poznajdowaly domow. Paradoksalnie w najlepszej sytuacji jest Kacperek, dzieki Zosi i Ziemowitowi, no i Kasia, ktora u pani Basi zostala, kiedy ta dziewczyna co ja miala brac, sie rozmyslila.
A teraz uprawie prywate - z postu Anieli wynikalo mi, ze pyta mnie o rzecz, ktora mi zamknie usta, cos wstydliwego. Czy uwazam, ze poleglam? Do pewnego stopnia tak, Anielu. Nie jestem w stanie wziac na siebie odpowiedzialnosci za 30 kotow do konca zycia. Nigdy nie bylam. Mialam do wyboru sprobowac zrobic cokolwiek albo rozlozyc rece jak zrobily to organizacje prozwierzece, do ktorych sie pani Grazyna zwracala wczesniej. Zrobilam co bylam w stanie. Wychodzi na to, ze powinnam sie wstydzic, ze tak malo. Moze. Na wiecej mnie nie stac fizycznie, psychicznie i finansowo.