Wątek cukrzycowy VII

rozmowy o cukrzycy i niewydolności nerek u kotów

Moderator: Moderatorzy

Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Śro sie 22, 2012 19:35 Re: Wątek cukrzycowy VII

Dziewczyny, ja wszystko rozumiem, ale nabiera się beznadziejnie i już. W fiolce jest dużo powietrza - nie wiem jak tam włazi, bo przecież ja go nie wpuszczam; igła zawsze zanurzona w insulinie. Przesunęłam ten tylny korek ile się dało. Avian, chciałam Ci podziękować za przesłanie strzykawek, ale cokolwiek i jakkolwiek powiem - wyjdzie nie tak. Powiem tylko, że są nam bardzo pomocne.

A jak już jestem, to zaraportuję jaka u nas glikemia po przejściu na 0.5 jednostki.

20.08 102, 83
21.08 77, 148
22.08 182, 156

Tendencji żadnej na razie nie widać, ale jesteśmy pod progiem. Toffee bez kłopotu wskakuje na stół. Nadal jest szparagiem, ale może to nie tak źle, bo przy 5.3 kg był trochę przyciężki. Teraz 4.1 kg. Szkoda tylko, że ta utrata wagi również kosztem mięśni.

Kociaro, chyba wygląda na to, że Tofkowa trzustka coś tam z siebie wyrzuca, nie?
Obrazek

Małgorzata i Toffee

 
Posty: 525
Od: Śro kwi 25, 2012 21:58

Post » Czw sie 23, 2012 7:43 Re: Wątek cukrzycowy VII

Małgosiu ! jakie piękne wyniczki! jejuśku!!!! ale się Tinka ucieszy jak wróci z tego urlopu ( dłuuugo jej nie ma)
ale mamy Kociare na posterunku :) kici kici

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Czw sie 23, 2012 10:13 Re: Wątek cukrzycowy VII

Małgorzata i Toffee pisze:Dziewczyny, ja wszystko rozumiem, ale nabiera się beznadziejnie i już.

Małgosiu, mnie też czasami trafia się strzykawka (BD, 0,3 ml), z której nie mogę usunąć pęcherzyków. Wtedy wtłaczam insulinę z powrotem do fiolki (oczywiście bez wyjmowania igły), i nabieram ponownie bardzo szybkim ruchem tłoka, nabieram sporo i nadmiar oddaję znów do fiolki. To najczęściej pomaga (taki szybki ruch tłoka), zwykle insulina wypełnia już całą przestrzeń w strzykawce, bez bąbelków. Spróbuj.

Pozdrawiam

Edyta45

 
Posty: 151
Od: Wto cze 21, 2011 13:52

Post » Czw sie 23, 2012 11:37 Re: Wątek cukrzycowy VII

Edyta, a ja w ten sposób nie zrobię krzywdy insulinie? Bo ona chyba za bardzo nie lubi jak ją tak miąchać? (Nareszcie ktoś mnie rozumie!) :D

Mamrot: Dzisiaj rano 98. A przecież to wszystko u kota, który je tylko suche, bez ograniczeń czasowych. :)
Obrazek

Małgorzata i Toffee

 
Posty: 525
Od: Śro kwi 25, 2012 21:58

Post » Czw sie 23, 2012 12:02 Re: Wątek cukrzycowy VII

Małgorzata i Toffee pisze:Edyta, a ja w ten sposób nie zrobię krzywdy insulinie? Bo ona chyba za bardzo nie lubi jak ją tak miąchać? (Nareszcie ktoś mnie rozumie!) :D

Mamrot: Dzisiaj rano 98. A przecież to wszystko u kota, który je tylko suche, bez ograniczeń czasowych. :)

a u nas 150 - 160
i wyżej, insulina ...

Mamrot

 
Posty: 2549
Od: Pon wrz 21, 2009 12:38

Post » Czw sie 23, 2012 12:05 Re: Wątek cukrzycowy VII

Małgorzata i Toffee pisze:Edyta, a ja w ten sposób nie zrobię krzywdy insulinie? Bo ona chyba za bardzo nie lubi jak ją tak miąchać? (Nareszcie ktoś mnie rozumie!) :D


Moim zdaniem insulinie nic nie będzie, jeśli muszę wpuścić z powrotem do fiolki, to robię to delikatnie, żeby za bardzo nie mieszać. Ważniejsze jest , żeby wielokrotnie nie wyjmować igły z fiolki, igła przestanie być sterylna i można wprowadzić bakterie do insuliny.

Edyta45

 
Posty: 151
Od: Wto cze 21, 2011 13:52

Post » Czw sie 23, 2012 16:41 Re: Wątek cukrzycowy VII

Małgorzata i Toffee pisze:Dziewczyny, ja wszystko rozumiem, ale nabiera się beznadziejnie i już.


Małgosiu, ja zanim zorientowałam się że w strzykawce tłok jest przesunięty, wepchnęłam sobie powietrze do fiolki. I oczywiście miałam potem problem z naciąganiem insuliny bez bąbla. Aż wpadłam na pomysł wstawienia fiolki do kieliszka i trzymanie jej cały czas w pionie do góry nogami. Pomogło. oczywiście stale musiałam pilnować, żeby jej przypadkiem nie położyć. Może i Ty spróbuj.

U Filipa ostatnie pomiary cotygodniowe w przedziale 90- 107. Trochę zaczynam się martwić, bo bywało niżej.

Pozdrawiam Was wszystkie i głaski dla Kociów.

Wiśniak

 
Posty: 53
Od: Nie lis 20, 2011 15:16

Post » Czw sie 23, 2012 18:42 Re: Wątek cukrzycowy VII

Dziewczyny, dzięki za wszystkie pomysły i komentarze. :)

Mamrot: przykro mi z powodu waszego powrotu do insuliny. :( Może to na krótko?
Obrazek

Małgorzata i Toffee

 
Posty: 525
Od: Śro kwi 25, 2012 21:58

Post » Sob sie 25, 2012 12:34 Re: Wątek cukrzycowy VII

Cześć wszystkim cukrzycowym opiekunkom. Wstałam sobie dzisiaj rano i po naszych cukrowych rytuałach otworzyłam pocztę, gdzie znalazłam mejl od pani, od której wynajmuję dom na wakacje. W tym roku musiałam odwołać rezerwację - z oczywistych względów. Pani jest bardzo miła, ogromnie ją lubię, ale trudno mówić o jakiejś zażyłości. Aby unaocznić pani konieczność odwołania wakacji, opisałam jej pierwsze wariackie miesiące zmagań z kocią cukrzycą i oczywistą uciążliwość bycia na "cukrzycowym sznurku". Po jakimś czasie dostałam tę wiadomość (zamieszczam obszerne fragmenty):

Uwazam,że popełnia Pani błąd skupiając się na jednym, biednym
zwierzątku,jakby było ono osią Świata- poświęcając mu całe swoje
życie.Jest to przede wszystkim kosztem Pani zdrowia ,ale także Pani
Rodziców- którym, z wiadomych względów nie jest Pani w stanie poświęcić
należytego czasu.A czas bezlitośnie płynie...Majac tego świadomośc
-zabieram Rodziców w góry, organizuje przejazdy na szczyty (w ostatni
weekend wywiozłam Ojca na halę Miziową i był prawie na Pilsku!), albo w
bardziej 'codzienny' sposób- ide do nich z lamką wina,zeby pogadać o
przeszłości.Mam mało czasu, pracuję po 16 godz. na dobę, bo mam szczyt
budowlano-projektowy,ale staram sie nie zapominac o bliskich.
Mam wrażenie ,ze najbliższą osobą jest dla Pani KOT!
Zapętliła się Pani w bezustanną opiekę nad nim, zapominając o całym
świecie.Zwierzaczek jest umęczony(to widać na zdjęciu)[zdjęcia, które przesłałam były sprzed 2.5 roku, kiedy Tofcio był w doskonałym zdrowiu]. Męczy go sedacja,pobieranie próbek itp.To zrozumiałe.Pani sobie wpoiła,ze robi Pani , to
, co powinna- a nie do końca to jest właściwe.Męczy go Pani ciągłym
pobieraniem, kontrolą,napięciem-jego życie jest po prostu smutne,pełne
stresów(sama o tym Pani pisze). Zapomina Pani przy okazji o jednym ,
waznym słowie- humanitaryzm.To człowiek, a nie zwierzę jest
najważniejszy! Liczy sie Pani zdrowie(tak nadwątlone, jak Pani pisze)i
zdrowie Pani Rodziców.
Pomysli Pani,że jestem jakąs nieczułą, obojętną na zwierzęta osobą, ale
to nieprawda.Mielismy sporo zwierzaczków w domu(zajaczek, kuropatwa,
ptaki, koty,psy).Teraz mamy od 10 ciu lat super kotka-egzotika.Parę
miesięcy temu, po kilku latach - zdechł ukochany króliczek
córki-musielismy to uszanować. Wielu moich znajomych pozwalało odejśc
swoim bardzo cierpiacym, kochanym zwierzętom-i to był akt szacunku
wobec nich.
Martwię sie o Pani stan, tego zdania sa wszyscy członkowie mojej
rodziny.Pani doprowadza w ruinę swoje życie- zdrowie, sprawy zawodowe,
znajomych , Rodziców- po to, by męczyc bezustannie biedne zwierzę, które
jest właściwie bardzo nieszczęśliwe. Pani opisy jazdy na sygnale do
kliniki, badania poziomu cukru, sedacji opisy stresów, ściagania
strzykawek zza granicy- to pasowałoby do ukochanej , bliskiej osoby-
CZŁOWIEKA. Każdy zrobiłby wszystko,ale Pani skupiła sie na
zwierzęciu-odrzucajac wszystko wokół.To chore!

Współczuję Pani z jednego względu-że doprowadziła sie Pani do stanu, w
którym kot(a nie ludzie) sa dla Pani najwazniejsi. Wogóle nie współczuje
Pani ze względu na utrapienia, troski , starania-bo ma to Pani na własne
życzenie.[zadałam kotu cukrzyce???] To Pani doprowadza do sytuacji,ze pobiera próbki z kuwety,
szaleje, chodzi do profesorów, sciaga strzykawki z zagranicy,zawala
robotę, obowiązki, naraza sie na choroby-w imie czego?-Kotka, który i
tak jest nieszczęśliwy, wyczerpany.Nie na tym to polega.Żal na niego
patrzeć.

Nie namawiam Pani na natychmiastowe uśpienie zwierzęcia- żeby sprawa był
jasna- ale -Pani, Małgosiu!-Pani przegina!Tata tak martwi sie o Panią -
a jest to bardzo mądry człowiek.
Mogłam to wszystko olać, mam tak mało czasu, nie przejmowac sie i zbyc
to,co Pani pisze milczeniem ,albo zdawkowym- "wszystko bedzie
dobrze".Nie moge tak. Gnebi mnie to od dłuższego czasu i martwi mnie
Pani stan, bo bardzo Panią szanuję.
Majac świadonośc ,ze sie Pani obrazi i nie odezwie- chcę Pani przekazac
jeszcze raz najwazniejszą myśl-TO CZŁOWIEK I JEGO ŻYCIE JEST NAJWAZNIEJSZE!


No i co wy na to? Nie ma to jak wsparcie w leczeniu przyjaciela, nie? Nie muszę Wam chyba pisać na ilu poziomach trafił mnie szlag. (Wątki o rodzicach krew mi zagotowały). Myślę teraz jak na to wszystko odpisać.
Obrazek

Małgorzata i Toffee

 
Posty: 525
Od: Śro kwi 25, 2012 21:58

Post » Sob sie 25, 2012 13:07 Re: Wątek cukrzycowy VII

Ja bym chyba odpuściła odpowiedź.
I panią.
I rozejrzała się za innym domem na kolejne wakacje - zmiany są dobre 8)
Trzeba być kompletnym dupkiem, żeby walnąć taką epistołę :?
Najlepsi przyjaciele mają prawo do takich uwag, ale też nie w takiej formie :roll:
Bo tak naprawdę to nie jest po to, żeby Ci pokazać, jaki robisz błąd, tylko po to, żeby pokazać, jacy to oni są dobrzy :x Obłuda aż tryska...

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 25, 2012 13:45 Re: Wątek cukrzycowy VII

OKI, muszę przyznać, że mnie zatkało na te epistołę.

Zastanawiałam się czy punktować oczywiste głupstwa typu:
"Nie namawiam Pani na natychmiastowe uśpienie zwierzęcia- żeby sprawa była jasna- ale -Pani, Małgosiu!-Pani przegina!" To znaczy jaka opcja jest bez przeginania? Nie usypiać, ale nie leczyć? Czy podawać insulinę raz na tydzień? No ręce opadają. I jeszcze te oskarżenia o dręczenie zwierzaka, kiedy zwierzak akurat wydaje się wychodzić na prostą (co daj boże!).

Zastanawiałam się czy odpowiadać na nieuprawnione i obraźliwe uwagi o moich rodzicach, bo niby skąd pani wie ile czasu z nimi spędzam? Mam się opowiadać? Tym bardziej to oburzające, że właśnie do tego domu zabierałam na wakacje moją mamę, którą ta pani poznała.

Owszem, początkowy stres mnie sponiewierał i padła mi odporność, ale nie wiedziałam, że podłapanie zapalenia oskrzeli to "zrujnowane zdrowie". :)

OKI, mój pierwszy impuls był rzeczywiście taki, jak piszesz. Olać i skończyć znajomość, ale ja tę panią znam od dawna, poznałam jej rodzinę, to bardzo serdeczni i mili ludzie. Zawsze była wobec mnie bardzo w porządku. Nie mam pojęcia co w nią wstąpiło.

I jeszcze jedno. Tam na wsi zawsze jakieś kocie bidaki się pałętają. Kiedy byłam tam po raz pierwszy, w ogrodzie znalazłam kaleką kotkę z kociętami. Dokarmiałam, listy pisałam do następnych lokatorów, żeby też karmili. Co roku jakiegoś sierotkę tam miałam pod opieką - a to oczy leczyłam, a to karmiłam. I właśnie pani właścicielka bardzo mnie za to lubiła. Przesyłała zdjęcia kotów, które przetrwały, sama coś im podrzucała. No nie pojmuję...
Ostatnio edytowano Sob sie 25, 2012 13:50 przez Małgorzata i Toffee, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Małgorzata i Toffee

 
Posty: 525
Od: Śro kwi 25, 2012 21:58

Post » Sob sie 25, 2012 13:48 Re: Wątek cukrzycowy VII

Wow. Zdaniem tej Pani, człowiek jest szczęsliwy i żyje własnym życiem, kiedy unika problemów i odpowiedzialności za to co przyjął wcześniej pod swoją opiekę.
Nie pomyślała tylko, że opieka nad chorym przewlekle zwierzęciem jest wyborem samym w sobie i każdy ma prawo do podjęcia takiej decyzji.
Ja bym tego tak nie zostawiła, bo to, że masz zupełnie inne priorytety, niż wakacje nie znaczy, że jesteś niespełna rozumu i olewasz wszystko dookoła, a liczy się tylko kot.
Uwag nt rodzicó nawet nie chce mi się komentować.

Wyga

 
Posty: 1451
Od: Sob lip 28, 2012 11:41
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob sie 25, 2012 13:51 Re: Wątek cukrzycowy VII

Płacisz im za ten dom na wakacje? :roll:
To nie dziwne, że mili i serdeczni ;)
Ale pozwolili sobie dużo za dużo, wg mnie :? Za psychoanalizę im nie płacisz, za diagnozowanie swojego kota też nie.
Zrobisz jak chcesz, ale jeśli wywalisz od razu do kosza, to Cię będzie telepać jeszcze długo - będziesz dumać nad odpowiedzią i analizować każde jej słowo.
Mi by było szkoda nerwów - w końcu masz o siebie zadbać, tak? To wywal i olej :mrgreen: W ramach pielęgnacji psychiki :wink:

OKI

Avatar użytkownika
 
Posty: 42584
Od: Śro gru 23, 2009 19:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 25, 2012 13:52 Re: Wątek cukrzycowy VII

Wyga pisze:Zdaniem tej Pani, człowiek jest szczęsliwy i żyje własnym życiem, kiedy unika problemów i odpowiedzialności za to co przyjął wcześniej pod swoją opiekę.


Otóż to! Przecież dla mnie to najbardziej oczywista rzecz na świecie! Wziąłeś pod opiekę - opiekuj się!
Obrazek

Małgorzata i Toffee

 
Posty: 525
Od: Śro kwi 25, 2012 21:58

Post » Sob sie 25, 2012 13:55 Re: Wątek cukrzycowy VII

OKI, płacę, ale uczciwie powiem, że zawsze mam sporą zniżkę, która nie jest dla mnie bez znaczenia.
Wiesz, właśnie dlatego tak mi trudno, że poznałam tych ludzi z najlepszej strony. Mam dla nich sympatię i szacunek. No i tak mnie nagle walnęło. 8O
Obrazek

Małgorzata i Toffee

 
Posty: 525
Od: Śro kwi 25, 2012 21:58

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości