
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
kotkins pisze:Dziewczyny, akcja z Grażyną od Lidki odwołana.
Kasia już wie.
kotkins pisze:Alienor pisze:Nie tylko Leosia, jeszcze Amkę, a niektórzy także Fionę i Melona
I Kotkinsa.
Kotkinsa TEŻ.
Neigh pisze:kotkins pisze:Dziewczyny, akcja z Grażyną od Lidki odwołana.
Kasia już wie.
DZIZAS DLACZEGO?
Już doczytałam.
Klasyczny przypadek kota, którego ktoś zakocha na śmierć. Kotki szkoda........zostanie uleczona miłością. Tyle.
Nie ma co........
Alienor pisze:tosiula - przy (podejrzeniu) alergii nie ma mowy o leczeniu "na czuja", w myśl rad od pięciu wetów i trzech forumowiczek. Trzeba wybrać jedną karmę (w sensie: z którym mięsem próbujemy) i przez bodajże 2 tygodnie nie podawać niczego innego. Żadnego serka, żółteczka czy śmietanki "bo on tak lubi", "bo tak prosił, że nie miałam serca mu odmówić", "bo taka odrobina mu nie zaszkodzi". Bo minimalna nawet ilość "smaczku" zafałszuje wyniki i może wykluczyć karmę, która powinna zostać. Grażynka była leczona w ten sposób od lat i jak widać dobrze nie jest.
Mam alergię - obecnie śmiertelną (w sensie że sie duszę) na truskawki. Wcześniej miałam taką, że tylko mnie wysypywało, ale tak mnie ciągnęło do truskawek, że po 2 latach od diagnozy spróbowałam odrobinkę. Było dobrze. Spróbowałam znów i znów i za trzecim razem omal się nie udusiłam. Taki rozwój sytuacji jest częsty przy alergii spożywczej. Teraz nie mogę nawet powąchać truskawek bo organizm tego pilnuje.
Lidka02 sama - w trosce o kota- wystąpiła z propozycją wyadoptowania Grażynki do domu, w którym będzie leczona skutecznie. Potem zmieniła zdanie - jej prawo. Ale żądanie, żeby to nieskuteczne leczenie finansowały osoby, które zgodziły się adoptować/wziąć na DT kicię jest nieetyczne i nielogiczne.
Alienor pisze:tosiula - przy (podejrzeniu) alergii nie ma mowy o leczeniu "na czuja", w myśl rad od pięciu wetów i trzech forumowiczek. Trzeba wybrać jedną karmę (w sensie: z którym mięsem próbujemy) i przez bodajże 2 tygodnie nie podawać niczego innego. Żadnego serka, żółteczka czy śmietanki "bo on tak lubi", "bo tak prosił, że nie miałam serca mu odmówić", "bo taka odrobina mu nie zaszkodzi". Bo minimalna nawet ilość "smaczku" zafałszuje wyniki i może wykluczyć karmę, która powinna zostać. Grażynka była leczona w ten sposób od lat i jak widać dobrze nie jest.
Arcana pisze:Neigh, mylisz z Dogomanią, tam sa ustalone zasady, co wolno dla tymczasow, a co dla rezydentow. Chyba nawet bazarkow dla wlasnych psow nie wolno robic. Choc niby co to komu szkodzi, ze ktos w potrzebie cos tam sprzeda. Albo da dozywocie nieadopcyjnemu psu. Ale nie wolno.
Na Miau nie ma takich zasad, o ile wiem.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Sigrid i 14 gości