Bez Bombilli i reszty - Kropcia i Tysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sie 22, 2012 19:01 Re: Bombilla i reszta - OSKAR ŻYJE!!!!!!! :)))))

Jak chyba pamiętamy, na początku lipca, jeździłyśmy do weta z Bisią na kroplówki i zastrzyki, aby opanować infekcję przewodu pokarmowego. Leczenie przyniosło wspaniały efekt, Bisia przeszła na jedzenie „naturalne” i szczęśliwe dożyłyśmy pierwszych dni sierpnia.
Niestety, jakieś 2 tygodnie temu Bisia zaczęła robić rzadkie kupki, do tego z krwią, ale nie była to biegunka, bo kupki były raz na dzień lub co drugi dzień. Bisia nie wymiotowała, ale apetyt bardzo jej się popsuł. Winiłam wołowinę i siebie, że dawałam jej to do jedzenia.

W niedzielę 12 sierpnia pojechałam do lecznicy, opisałam wetowi sytuację (mój wet był na urlopie) i dostałam antybiotyk dopyszczny. Zaczęłam go podawać Bisi, a że Bisia nie chciała jeść niczego poza białym serem, dałam go jej do jedzenia w niedzielę i poniedziałek.
Więc było tak, że Bisia brała antybiotyk, apetytu praktycznie w ogóle nie miała, widać było, że czuje się niezbyt dobrze, ale przestała robić rzadkie kupki. A mówiąc dokładnie – przestała robić kupki w ogóle. Nie zrobiła kupki w niedzielę, nie zrobiła w poniedziałek, ani we wtorek, więc doszłam do wniosku, że albo przytkał ją ten ser albo się zakłaczyła i podałam jej kilka razy parafinę i masowałam brzuszek. W brzuszku słychać było jakieś bulgoty i brzuszek był miękki, więc wszystko to razem wydawało się doprawdy dziwne. Dodatkowo Bisia zaczęła chodzić w taki sposób, jakby ją coś w brzuszku gniotło i utrudniało chodzenie.

W piątek i sobotę nie miałam w ogóle czasu, a także nie chciałam znowu ciągnąć Bisi do weta, więc dałam jej do picia trochę mleka, bo to zawsze działało.
I faktycznie – około 14-tej w sobotę, Bisia zrobiła wreszcie kupsko: na koc na łóżku (widocznie bolał ją brzuszek) – rzadką, kleistą, z niestrawionymi resztkami jedzenia. Ucieszyłam się mimo zdziwienia, że można było przytkać się rzadką kupką.

Niestety, zrobienie kupki niczego nie zmieniło. Bisia nadal nie czuła się dobrze, nie miała apetytu i dziwnie chodziła. W niedzielę znowu nie robiła kupki, natomiast zrobiła ją w poniedziałek o 23.30, w pokoju. Chciała ją zrobić na podstawę drapaka (miękkie futerko), ale zabrałam ją w ostatniej chwili. Kupka była rzadka, częściowo wręcz wodnista, z resztkami jedzenia i krwią. Oczywiście apetytu nie było nadal, nadal Bisia dziwnie chodziła, więc wyszłam wczoraj wcześniej z pracy i poszłam do mojego weta. Opisałam to wszystko i tym razem wet dał mi Sulfasalazynę, 1/10 tabletki raz dziennie – lek na wrzodziejące zapalenie jelita grubego.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 22, 2012 19:02 Re: Bombilla i reszta - OSKAR ŻYJE!!!!!!! :)))))

c.d.
Po powrocie do domu od razu dałam Bisi pierwszą część. Po paru godzinach lek wyraźnie zaczął działać – Bisia zasnęła smacznie, a około 21-szej obudziła się i poszła na spacer do ogródka. Niestety nie chciała jeść, tylko piła jak smok wawelski, a wraz z upływem czasu robiła się jakaś niespokojna i nerwowa.
Poszłam spać o 23.30, Bisia położyła się na poduszce, ale nadal kręciła się nerwowo, więc spałam niespokojnie jak zając pod miedzą. W pewnej chwili obudziłam się i chciałam się ułożyć inaczej, podparłam się lewą ręką i poczułam, że w tym miejscu jest mokro. Wstałam (była 3.30), włączyłam światło i zobaczyłam, że Bisia zwróciła tę całą wypitą wodę. Zmieniłam prześcieradło, ale tak się zdenerwowałam, że zasnęłam już tylko na moment, tuż przed dzwonkiem budzika o 5.30. Zwlokłam się z łóżka i idąc do łazienki, zobaczyłam kupkę zrobioną częściowo na podłogę i częściowo na podstawę mniejszego drapaka, stojącego koło drzwi do pokoju. Na drapaku była wsiąknięta część wodnista, a na podłodze – część zestalona. Poszłam więc po papier toaletowy, żeby to zebrać z podłogi. Złapałam tę część kupki w kilka listków papieru… i nogi ugięły się pode mną, a włosy zjeżyły na głowie z przerażenia. To, co miałam w dłoni, było podłużne, twarde jak kamień i jakieś takie gruzłowate. Z zapartym tchem odchyliłam rożek papieru i prawie dostałam zawału. Moim oczom ukazał się łebek z kulistymi czarnymi oczami na czubku i wąsy jak u suma.
W panice wrzuciłam to coś do ustępu, ale nie spłukałam. Przez chwilę starałam się opanować, a potem dla uspokojenia wyszorowałam podłogę i drapak. Na koniec nie pozostało nic innego, jak spojrzeć prawdzie w oczy.
Wyciągnęłam to coś z WC drżącymi rękami, spojrzałam i zobaczyłam gigantyczną, co najmniej 7-mio centymetrową ćmę. Była nadtrawiona, ale cały twardy jak diabli, gruzłowaty kościec, głowa i skrzydła zostały nienaruszone.
Nie mam pojęcia jak i kiedy Bisia ją połknęła, ale musiało to być mniej więcej wtedy, gdy zaczęły się rzadkie kupki z krwią – to ten kościec o średnicy około 8-9 mm musiał kaleczyć Bisi jelita, a skrzydła nie pozwalały przemieszczać się w przewodzie pokarmowym i powodowały zatkania, więc ta ćma przechodziła przez jelita przez tyle dni. Jakie szczęście, że wlałam w Bisię tyle parafiny – bez poślizgu to by się chyba samo nie wydaliło.
Z pracy zadzwoniłam do weta – powiedział, żeby podawać dalej ten lek.
Przed chwilą Bisia trochę zjadła i zrobiła kupkę rzadkawą, ale w normalny sposób.
No i chodzi normalnie – ta ćma musiała ją uwierać w dolnym odcinku jelita grubego.

O swoim stanie i samopoczuciu pisać nie będę :wink:
Ostatnio edytowano Pt sie 24, 2012 8:57 przez mb, łącznie edytowano 1 raz

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 22, 2012 19:16 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

:strach: Rany, współczuję... Oby się to wszystko złe skończyło wreszcie! :ok: :ok: :ok:
Obrazek

grrr...

 
Posty: 15640
Od: Pon paź 09, 2006 19:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 22, 2012 19:23 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

grrr... pisze: :strach: Rany, współczuję... Oby się to wszystko złe skończyło wreszcie! :ok: :ok: :ok:

Też bym tego chciała - moja wytrzymałość psychiczna jest w tym roku wystawiana przez koty na zbyt duże próby :crying:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 22, 2012 21:10 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

O, Bosz! Co za horror!!! :strach:
Kot jest drapieżnikiem, może Bisia upolowała to coś w ogródku? Tak czy siak, szczęście, że byłaś czujna, bo Bisia wyraźnie sama sobie nie radziła z tym świństwem. A w toalecie to już byłaś najdzielniejsza z dzielnych! Potworność!!

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Śro sie 22, 2012 22:02 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

weatherwax pisze:O, Bosz! Co za horror!!! :strach:
Kot jest drapieżnikiem, może Bisia upolowała to coś w ogródku? Tak czy siak, szczęście, że byłaś czujna, bo Bisia wyraźnie sama sobie nie radziła z tym świństwem. A w toalecie to już byłaś najdzielniejsza z dzielnych! Potworność!!

Bez tej ilości parafiny samo by nie wyszło.
A wydobywania operacyjnego Bisia by na pewno nie przeżyła.

W ubiegłym roku Kropcia podobną ćmę obżarła ze skrzydeł i przyniosła żywą do mieszkania. Musiałam ją topić w WC :crying:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 23, 2012 6:15 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

O rany :strach:

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Czw sie 23, 2012 7:57 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

Dobra jest ta Sulfasalazyna.
Jak wczoraj wróciłam do domu to Bisia nienajlepiej się czuła i ewidentnie miala gorączkę, a po tym leku gorączka od razu spada i kocisko odżywa.

Dzisiaj rano już nawet zjadła trochę z własnej woli, ale jeszcze to wszystko ją boli, bo nawet boli ją przy robieniu siusiu i nie siusia do kuwety, tylko wieczorem wysiusiała się na łóżko, załatwiając za jednym zamachem poduszkę, prześcieradło i koce.
Tak więc nadal mamy jak w pralni ekologicznej :wink:
Ostatnio edytowano Czw sie 23, 2012 9:54 przez mb, łącznie edytowano 1 raz

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 23, 2012 8:18 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

Chyba Wasze nowe miejsce musi być bezćmowe...
Obrzydlistwo... :oops:

Biedna Bisia. Czemu te koty są takie łakome... Ostatnio znalazłam na balkonie ohydny, żółty rzyg. W środku były rozszarpane zwłoki jakiejś wielkiej muchy. bleee.

Pomiziaj ode mnie Dziewczynki. Poszarpania futra od Marka nie przekazuję. :wink: Oby nadeszła wkrótce chwila, gdy cała Twoja pościel była sucha... :ok: :ok: :ok:
Obrazek

grrr...

 
Posty: 15640
Od: Pon paź 09, 2006 19:32
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 23, 2012 9:26 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

grrr... pisze:Chyba Wasze nowe miejsce musi być bezćmowe...
Obrzydlistwo... :oops:

Biedna Bisia. Czemu te koty są takie łakome... Ostatnio znalazłam na balkonie ohydny, żółty rzyg. W środku były rozszarpane zwłoki jakiejś wielkiej muchy. bleee.

Pomiziaj ode mnie Dziewczynki. Poszarpania futra od Marka nie przekazuję. :wink: Oby nadeszła wkrótce chwila, gdy cała Twoja pościel była sucha... :ok: :ok: :ok:

Dziękujemy :D
Mizianki przekażę po powrocie, a tym, którzy byli niegrzeczni, mogę i futro trochę poszarpać :lol:

Mnie najbardziej dziwi to, że Bisia, która jada tylko na porcelanowych spodkach i trzeba jej wszystko rozdrabniać na maciupkie kawałeczki, bo większych nie chce zjadać, jest w stanie połknąć coś takiego :strach:
No i nigdy do tej pory nie przejawiała zamiłowań łowieckich - akurat musiała zapolować teraz, gdy wreszcie miała tak ładnie zaleczone jelitka :evil:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 23, 2012 15:31 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

mb pisze:No i nigdy do tej pory nie przejawiała zamiłowań łowieckich - akurat musiała zapolować teraz, gdy wreszcie miała tak ładnie zaleczone jelitka :evil:

No właśnie! Poczuła sie zdrowa, silna, sprawna i postanowiła pokazać, co potrafi. Zapolować potrafi i to skutecznie. Szkoda tylko, że obiekt wybrala taki... hmm... trochę przerastający jej możliwości trawienne. ;)

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Czw sie 23, 2012 16:08 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

weatherwax pisze:Poczuła sie zdrowa, silna, sprawna i postanowiła pokazać, co potrafi. Zapolować potrafi i to skutecznie.

Powiedziałabym, że nawet zbyt skutecznie :evil:

Rozważałam nawet możliwość sporządzenia dla niej kagańca na pyszczek z jakiegoś np. tiulu, żeby był miękki - zdejmowanego tylko do jedzenia i picia :wink:
Na wypadek, gdyby znowu zechciała zapolować :twisted:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw sie 23, 2012 16:12 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

O rety :strach: Co to za paskudne ćmy, brrr :x Że też akurat na coś takiego zapolowała, zamiast łowić zwykłe muszki i żuczki.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw sie 23, 2012 16:21 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

ryśka pisze:O rety :strach: Co to za paskudne ćmy, brrr :x Że też akurat na coś takiego zapolowała, zamiast łowić zwykłe muszki i żuczki.

Widocznie muszki i żuczki to za mała skala dla Bisi.
Bisia od razu wystartowała jak jej więksi kuzyni, np. gepard lub jaguar.
Niby dlaczego miała się ograniczać :?: :evil:
Dziewczyna nie ma kompleksów po prostu :wink:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt sie 24, 2012 8:17 Re: Bombilla i reszta - "Koszmar bieżącego lata"

Jak wczoraj wróciłam do domu i znalazłam drapak cały zlany przez Bisię, z zewnątrz i w środku domku (kołderki z "miśka"), a siuśki intensywnie zalatywały (normalnie są bezwonne), to doszłam do wniosku, że to raczej science-fiction wyobrażać sobie, że takie siusianie jest spowodowane przejściami z przewodem pokarmowym.
Jak kot siusia na miękkie to jako pierwszą trzeba rozważać przyczynę najbardziej prawdopodobną. Toteż od razu dałam Bisi 1/2 Urofuraginu, a wieczorem następną, no i kolejne siusiu zostało wykonane już w kuwecie.

Prawda jest taka, że Bisię te przejścia z ćmą zrujnowały fizycznie. Dodatkowo dostawała przez 5 dni antybiotyk, kiedy wydawało się, że to tylko zwykła infekcja przewodu pokarmowego i odporność musiała jej siąść ostatecznie - dlatego podłapała jeszcze infekcję pęcherza.

Całe szczęście, że dostała od weta tę Sulfasalazynę, bo to jest sulfonamid, a nie antybiotyk. Antybiotyki w tej sytuacji rozłożyłyby biedaczkę zupełnie.
Będziemy kontynuować furagin, dzisiaj kupię pastę Aptus Reconvalescent Cat i tabletki Rumen Tabs, bo flora bakteryjna w jelitach jest totalnie zniszczona i może jakoś wyjdziemy z tego dołka, ale faktem jest, że startujemy z najniższego możliwego poziomu.
Gdyby cała sprawa trwała jeszcze dłużej, gdybym nie wlała w Bisię tyle parafiny, wbrew logice - myśląc, że przy rzadkich kupkach problem rozwiąże się sam - to chyba już byśmy się pożegnały.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Meteorolog1, Nul i 23 gości