Ja po pierwszym porannym dyżurze. Wszystko byłoby okey, gdyby nie fakt, że bałam się otworzyć
boks nr 1, ponieważ kotka siedziała w kuwecie ze skulonymi uszami i bardzo warczała i syczała na mnie. Gdyby chociaż była na posłanku to bym jej szybko miski wrzuciła, a tak to się bałam. Dałam jej trochę mokrego przez kratkę, wiem, że głupi pomysł, ale uznałam że chociaż trochę zje może
W boksie numer 3 (chyba Mira)- kotka też siedzi w kuwecie, dałam jej nowy kocyk bo był mokry, dałam jedzenie, ale nie jadła przy mnie.
Boks numer 5- najbardziej obudzona kotka, tylko trochę strachliwa, wyszła na chwile z boksu, miała strasznie dużo żwiru zalanego wodą, więc musiałam jej to wszystko wyczyścić. Też dałam nowy koc. Chętnie jadła mokre i suche. Zrobiła trochę kupki- biegunka.
Boks numer 6- czyli moja kotka- najbardziej osowiała jeszcze i przestraszona, bardzo warczała, gdy podchodziły do niej koty, potem cały czas spała, nie ruszałam jej z posłania, tylko wytarłam żwirek na około. Dałam jedzenie, przy mnie nie zjadła.
Zmieniłam wodę gołębiowi.
Józia- wyczyściłam uszy i podałam maść.
Nie dałam tabletki
Glutkowi. Zauważyłyście, że Glutek cały czas mruczy?
Florian- nie chciał za bardzo jeść. Podkładałam mu miski pod nos, ale tylko trochę zjadł.
Tak poza tym to nic szczególnego się nie działo. Umyłam podłogę. Mokre kocyki z boksów powiesiłam przy schodach, żeby w koszu nie spleśniały.
I teraz pytanie- czy ktoś przyjdzie mi pomóc w piątek na wieczornym dyżurze? Jak widać nie mogę na razie brać sama dyżurów, przynajmniej dopóki nie nauczę się postępować z dzikimi kotami.
