Bo koty muszą być trzy! Co najmniej trzy ;)

anulka111 pisze:jak na standardy miauowe masz tak o 15 kotow co najmniej za malo

Albo i o 30. :twisted:

Nie przejmuj się!

Gretta pisze:
anulka111 pisze:jak na standardy miauowe masz tak o 15 kotow co najmniej za malo

Albo i o 30.
Nie przejmuj się!

To akurat nie problem. Dajcie mi miesiąc :twisted:

Jak to dobrze,ze Gucio jest rozsadny i potrafi mnie powstrzymac :lol:

Oczami wyobrazni widze 4-tego kota i reakcje Gucia na niego i od razu mi przechodzi.
Z rzeczy strasznych- mialam dzis ciezkie sny :twisted:

Wpierw snilo mi sie ,ze Gucio zaginal- poszukiwalam go wszedzie tak straszliwie ,ze sie az obudzilam. Potem zasnelam ponownie i przysnilo mi sie ,ze Gapka zostala skradziona i uruchamialam wszystkie kontakty i w jej wypadku sukcesem bylo uwienczone szukanie. U Gucia obudzenie rpzerwalo mi poszukiwania.

Chyba zaloze dodatkowa siatke na okno z wrazenia

Jako panikara w sprawach zwierzecych

Załóż.
Ja się właśnie zastanawiam, jak wykorzystać starą siatkę z balkonu. Jak ją umocować na oknie.

Mi się nie śni, że koty giną. One naprawdę giną. Szczególnie Gabi jest mistrzynią znikania. Zakryje się tym swoim ogoniskiem i robi się niewidzialna.

Ale snów takich współczuję.

U mnie mistrzem skutecznego schowania jest w domu Gucio ,a poniewaz teraz przy remoncie caly czas schowany,to mzoe stad te sny-ale po nocce wstalam wykonczona ,jakbym nie spala :roll:

A teraz zbieram sily na porzadkowanie chalupy,jak narzedzia wyjda z domu, to juz bed emiala z gorki :kotek:

Zostala docinka drzwi z lazienki i oddanie tego co bylo kupione w nadmiarze z praktikera-fajnie ,ze tak mozna robic :lol:

Anulka, siatkę załóż, nie zaszkodzi.
Mam nadzieję, że dziś się wyśpisz. :ok:

Zawsze może się przyśnić, że kot się w siatke zaplątał, czy coś w tym guście :twisted:

Nie strasz! :lol:

Oj potrafi straszyc,potrafi-wlasnie do mnie dotarlo,ze ja jutro chyba jade do pracy ,ma w domku sajgon poremontowy. :roll:

Wydajnosc zas mam taka sobie-koty leza plasko na balkonie na murku i nic ich nie rusza :lol:

Jaaana, nie wiem o kim pisałaś, ale jesteś wspaniałym domem dla swoich kociastych, wspaniałą karmicielką i nie masz co sobie zarzucić.

Wrzucanie wszystkich do jednego worka wedle klasyfikacji: nie ma zabezpieczonych okien -> nie oddaję, pracuje 10 godzin dziennie -> nie oddaję; ma małe mieszkanie -> nie oddaję pomniejsza etc liczbę potencjalnych i rzeczywiście dobrych domków. Nie pozwala na poprawne sklasyfikowanie tego, czy domek jest/ będzie dobry/ zły (dlatego też, kiedy pracowałam nad tym problemem przy inżynierce, od razu odrzuciłam proste reguły, bo adopcje zwierząt wymykają się prostym podziałom i decyzjom).
Wedle ostrej miau-owej klasyfikacji ja prawdopodobnie domkiem dla Badylka bym nie została. Dla Mroczka też. W końcu młoda, planuje wyjazd za granicę, dużo wyjeżdża, ma niezabezpieczone okna i jeszcze w dodatku w tamtym czasie byłam studentką. Wcale nie wydaje mi się jednak, żeby moje koty były u mnie niezadbane i nieszczęśliwe, ani że byłam dla Badylka złym domem.
Ufff, się napisałam :roll:

Ściskam Cię mocno!

Jak będzie coś wiadomo o kosztach Gabryniowej operacji- daj znać, pomogę w miarę możliwości.

Zaczniemy wedle wieku, od najmłodszej.

Szanetka jest pochłaniaczem stołowym. Przygotowywanie jedzenia, a potem jedzenie wiąże się z pięćdziesięciokrotnym zdejmowaniem jej ze stołu (wczoraj po raz pierwszy zareagowała na "nie!", ale tylko na chwilę). Mimo mojej nieustannej czujności zawsze udaje jej się coś zwędzić. Poza tym galopuje po mieszkaniu jak koń, tupiąc jak słoń.

Gabrynia to kradziejka - maniaczka papierków od cukierków śmietankowych. Wystarczało, że Mama zaczynała odwijać cukierek, już na niej siedziała Gabi, niecierpliwie czekając na papierek. Napisałam niecierpliwie? No tak, kolejnym krokiem było wyrywanie cukierka z rąk. Bardzo niecierpliwie? Tak, znalazła miejsce, gdzie cukierki są. Były. Wczoraj zbierałam po całym mieszkaniu.

Domisia nie lubi upałów, ostatnio przesypia prawie całe dnie. W nocy szaleje. Trenuje skoki na ścianę. Wygrzebuje najbardziej brzęczące zabawki. ze dwa razy odwiedza kuwetę (a zakopuje nie żwirkiem, tylko kuwetą - ciekawy odgłos wydaje szarpany pazurami brzeg kuwety). Co ciekawe, reszta kotów nie daje się wciągnąć do nocnej zabawy. Grzeczne mam koty.

Ryży Ciciul - maluchy się go boją, choć nic im nie robi. Może jakoś po kociemu daje im znać, że mają się do niego nie zbliżać.
Dwa razy dziennie dostaje tabletki na serce. Rano zjada bez oporów, wieczorem nie chce. Muszę położyć obok niego zapakowany kabanosek, wtedy łyka szybko i czeka na smakołyk. Oczywiście, reszta kotów też na tym korzysta. Dosia już się zorientowała i gdy wieczorem szykuję tabletki dla Ryżego, pierwsza jest na posterunku.