Tonący i brzytwy się chwyta. Noktowizor może pomóc w ogóle w zobaczeniu czarnego kota w nocy. Latarka często koty płoszy (takie są moje obserwacje) no i ciężko dojrzeć kolor sierści. No i łatwiej dojrzeć zwierzaka w krzakach albo okienku piwnicznym. Działa też w promieniu 100m (bez utraty ostrości). Można więc np. stanąć w miejscu i się spokojnie rozejrzeć dokoła nie płosząc kota hałasem. Poszperałam po zagranicznych stronach (
http://katalbrecht.com/blog/ sprawa kota Bebe opisana mniej więcej w połowie strony)i znalazłam przypadek kota, którego namierzono 4 miesiące po zaginięciu właśnie m.in. dzięki noktowizorowi. A ten kot się ukrywał niesamowicie blisko od miejsca zaginięcia. Zaszkodzić to na pewno nie zaszkodzi a pomóc może. Żałuję, że wcześniej na to nie wpadłam, wrrr... A ogłoszenia i sprawdzanie sygnałów od ludzi swoją drogą. Wczoraj pisałam, że oglądałam aż trzy czarne kotki w tym dwa z nich już drugi raz.