
Sprawdziłam jeszcze raz wszystkie okienka piwniczne. Robotnicy część z nich pozasłaniali folią. To pozdzierałam tę folię. Reszta na szczęście była nie ruszona. Kiciałam pod każdym z nich i nic. Widziałam znowu te maleństwa, które widziałam tydzień temu. Ale nadal nie widziałam ich matki. Trzeba je będzie stamtąd zabrać. I spotkałam karmicielkę z sąsiedniego podwórka, która mnie bardzo "pocieszyła", że Sauronek już się nie znajdzie, że ona też kiedyś przez pół roku szukała swojego kota i go nie znalazła. Ale taka z niej karmicielka jak z dupy trąbka. Ona nic nie wie !!! Jej karmienie kotów wygląda tak, że pod swoim oknem ma otwarte okienko piwniczne i przy tym okienku opuszcza pojemnik z jedzeniem na sznurku ze swojego okna. I zarzeka się, że zna wszystkie okoliczne koty a nie jest tak bo ja znam ich więcej. I jak ona ma niby wiedzieć czy dołączy się jakaś czarna mordka jak Sauronek może dojadać resztki po innych kotach??? I pory karmienia też są różne. Ja mimo wszystko czuję, że jeżeli moje Kociątko jeszcze żyje to jest gdzieś blisko. W najbliższej okolicy jest tyle fajnych skrytek, że nie musiałby uciekać daleko żeby się bezpiecznie schować. Nie wiem już sama co mam robić
