Moje dostają mięso rano i wieczorem. Rano jestem siłą prowadzona do kuchni - Bruno leci zygzakami przede mną wrzeszcząc cienko miiii...., miiii.... Bondi pilnuje z tyłu żebym nie zdezerterowała.
Następnie wiszą obie na zlewie albo na stole w kuchni (nie pozwalam, ale co ja mogę...

) pojekując cierpiętniczo i trzymają nochale nie dalej niz centymetr od pustych jeszcze misek. Jak tylko porcja wyląduje na miejscu zaczyna się ukradkowe podżeranie lodowatego żarcia aż użyję przemocy i zabiorę michy żeby zalać wrzątkiem. Potem w w/w kolejności (Bruno-ja-Bondi) procesja kroczy do pokoju, gdzie kocidła mają stołówkę na czas remontu.
Wieczorem tak nie pilnują, moge spokojnie przygotować, postawić na miejsce i wrzasnąć KICI!!! - no i wystarcza- teleportują sie natychmiast obie
